Dom Gucci
Historia rodziny Gucci potwierdza prawdziwość porzekadła (podobno włoskiego) o tym, że pierwsze pokolenie buduje fortunę, drugie ją rozwija, a trzecie trwoni… Można się o tym przekonać czytając biografię firmy, jaką jest Dom Gucci. Autorka podaje bardzo dużo ciekawych i cennych informacji na temat Guccich - ze szczegółami pokazuje w jaki sposób powstała firma, jak była zarządzana, przedstawia kolejnych członków rodziny, oprowadza po siedzibie firmy we Florencji, a potem w Stanach Zjednoczonych. Opisuje skandale, jakie wstrząsały Guccim w związku z rodzinnymi sporami, a także problemy finansowe, z jakimi borykała się firma w związku z rozproszonym zarządem i kreatywną księgowością. Najciekawiej moim zdaniem opisany został Maurizio Gucci i jego okres rządów nad firmą. Także Maurizio został opisany najlepiej jeśli chodzi o sylwetkę człowieka. Z jednej strony mu współczułam widząc, jak się miota, ale z drugiej strony miałam w głowie, że był niewątpliwie człowiekiem uprzywilejowanym, dostał w spadku firmę i ogromny majątek, który roztrwonił. Szaremu człowiekowi trudno ogarnąć sumy pieniędzy przepuszczane na zachcianki, posiadłości, jachty, czy luksusowe wakacje. A potem pojawiające się góry długów, których nie ma jak spłacić. Bardzo pejoratywne odczucia wzbudza także żona Maurizia – Patrizia: bo to zła kobieta była. Biografia Maurizia to sama w sobie historia iście filmowa, czego dowodzi film Ridley'a Scotta właśnie wchodzący do kin. Ciekawie przedstawiono też batalię Gucciego o to, by nie przejął go osławiony koncern LVMH, skupiający dziś wiele marek z branży modowej.
Zatem jest tutaj wszystko, co powinno się znaleźć w takiej książce i czytałam ją z ciekawością. Nie mogę zgodzić się z opiniami, że książka jest nudna – bo trzeba pamiętać, że jest to literatura faktu, a nie powieść; jest to także przede wszystkim opowieść o firmie, dlatego tych, którzy liczyli głównie na skandale i ploteczki obyczajowe – może rozczarować. Aczkolwiek jej lektura nie była dla mnie zawsze satysfakcjonująca. Nie da się ukryć, że dominuje w Domu Gucci aspekt biznesowy. Są rozdziały, gdzie autorka rozwodzi się głównie nad finansowo-prawnymi sprawami: udziały, zyski, stopa zwrotu, dywidendy, licencje, to słowa, które się często przewijają. Trudna do ogarnięcia była dla mnie struktura firmy, podzielona w pewnym okresie na wiele spółek. Można się zgubić gdzie aktualnie „jesteśmy”: raz w Nowym Jorku, raz we Florencji, raz w Mediolanie… w wielu miejscach do tekstu wkrada się chaos. W książce przewija się też wiele postaci takich jak liczni współpracownicy, prawnicy, inwestorzy czy znajomi i czasem zajmują oni znacznie więcej miejsca, niż na to zasługują, czasem nawet więcej niż sami członkowie rodziny Gucci.
Dużym mankamentem tej książki był dla mnie brak jasnych ram czasowych – autorka podaje bardzo mało dat, często posługuje się stwierdzeniem „ludzie w tamtych czasach” robili to i to – tylko, że nie wiadomo jakie to były dokładnie czasy. Można się tylko z grubsza domyślać. Na dodatek autorka często skacze w czasie, co tworzy jeszcze większe zamieszanie – np. kiedy mowa o problemach z Paolo Guccim Gay-Forden doprowadza wątek do jego śmierci. Po czym w kolejnych rozdziałach Paolo znowu się pojawia jak gdyby nigdy nic… To sprawia, że trudno połapać się w chronologii wydarzeń. Wreszcie nie do końca jestem przekonana co do rzetelności tej książki, ponieważ znalazłam w niej błędy. Np. biuro podróży Thomas Cook jest brytyjskie, nie amerykańskie, nie wiadomo też w jaki sposób Dante miałby pisać w Boskiej Komedii o kardynale z XVII wieku… W pewnym miejscu jest mowa o tym, że do Ameryki został przesłany faks, żeby zwolnić projektantów, ale przecież wcześniej mowa była o tym, że projektanci pracowali we Włoszech… Oczywiście nie jestem w stanie sprawdzić wszystkich informacji podawanych w tej książce, dlatego nie wiem, czy na temat Guccich też nie wkradły się jakieś błędy. Autorka w nocie bibliograficznej powołuje się na rozmowy z wieloma osobami z otoczenia Guccich i z samej rodziny, ale trzeba pamiętać, że biografia ta nie została nigdy przez Guccich autoryzowana. Czy to dobrze, czy źle – odpowiedzcie sobie sami. Jest jednak faktem, że nadmiar informacji, które serwuje autorka może przytłoczyć.
Mój zasadniczy problem z tą książką polega na tym, że nie czułam w niej za bardzo ducha mody. Każdy kto się modą interesuje wie, że pewne marki są kultowe – symbole - i Gucci do nich należy. Luksus, który się z nimi kojarzy wywołuje dreszczyk emocji, ale chodzi nie tylko o pieniądze. Te torebki, piękne ubrania, czy perfumy to nie są zwykłe produkty, ale i symbole piękna, klasy, stylu. Tak jak dzieło sztuki – przecież nie patrzymy na obraz tylko z punktu widzenia jego wartości finansowej. I tego nie ma w Domu Gucci. Miałam wrażenie, że autorka podeszła do tej firmy tylko z punktu widzenia biznesu. Artykuły Gucci to dla niej zwykłe przedmioty i tak też je opisuje – równie dobrze mogły być to opony albo lodówki. Zresztą jest o nich bardzo mało jak na tak pokaźną książkę o branży modowej. Kilka zdań o torebkach, kilkanaście o kultowych mokasynach, ledwie wzmianka o tym, że Gucci produkuje też perfumy (a jako, że jestem perfumoholiczką szczególnie mnie to interesuje). Brakowało mi tu magii, fascynacji tym tematem. Jaki był sekret sukcesu, tego, że z rodzinnego sklepiku z torebkami Gucci stali się międzynarodową korporacją, symbolem luksusu? Zdecydowanie za mało jest zdjęć, przydałoby się też drzewo genealogiczne. Te mankamenty nie zmieniają jednak faktu, że książka przedstawia bardzo wiele informacji o rodzinie Guccich i ich sposobie prowadzenia biznesu - jest solidną porcją wiedzy - i z tego względu warto ją przeczytać.
Gatunek: literatura faktu
Sara Gay Forden, Dom Gucci. Potęga mody, szaleństwo pieniędzy, gorycz upadku, Wydawnictwo Marginesy, 2003/2021
Komentarze
Prześlij komentarz