W Salvadorze prawo antyaborcyjne karze kobiety za naturalne poronienia? Za niedługo tak będzie i w Polsce… Rzucam czasem takie myśli z przekąsem, żeby wykazać ich absurdalność, po czym okazuje się, że to naprawdę się dzieje: przecież w ostatnich projektach zaostrzenia prawa antyaborcyjnego znalazły się takie zapisy! Trzebaby wybudować sporo nowych więzień, żeby powsadzać do nich te wszystkie kobiety... Myślę, że wiele osób myśli w ten sposób: to absurd, przecież jest XXI wiek, jesteśmy w Europie… Tymczasem wydarzenia w Polsce wyraźnie wskazują w jakim kierunku to zmierza. I one zasadniczo skłoniły mnie do przeczytania tej książki.

 

Zawsze wydawało mi się, że aborcja to taki temat zastępczy i nie mogłam zrozumieć dlaczego co chwilę wypływają kolejne pomysły na zaostrzenie i tak restrykcyjnego prawa. Czy nie ma ważniejszych tematów, którymi powinni zająć się nasi politycy: gospodarki, klimatu, albo zdrowia? Wreszcie zrozumiałam, że to wcale nie jest temat zastępczy, tylko podstawowa kwestia związana ze sprawowaniem kontroli nad ludźmi, przede wszystkim kobietami. Kwestia, która łączy fundamentalistów i konserwatystów na całym świecie. Nic tak nie upupia jak biologia. Inna sprawa to ilu z tych ekstremistów robi to dla ideologii, a ilu dla kasy i władzy? Z punktu widzenia przeciętnego współczesnego człowieka idee, które głoszą ci ludzie wydają się niedorzeczne – mamy przecież równouprawnienie i wolność, a tu okazuje się, że ktoś nam znowu chce meblować życie zgodnie z tym, co wydawałoby się, już zwalczyliśmy w imię nauki i postępu. Jednak owe równouprawnienie w wielu miejscach jest tylko pozorne, teoretyczne – o czym kobiety dobrze wiedzą. To nie do wiary:  dlaczego tak trudno przyjąć, że drugi człowiek ma takie same prawa i zasługuje na taki sam szacunek, niezależnie od tego, jakiej jest płci? Że płeć nie czyni nikogo lepszym, ani gorszym? Dlaczego, mimo, że się cywilizujemy, nadal jest na świecie tyle nienawiści skierowanej przeciwko kobietom, tylko z racji tego, że są kobietami? Efekt jest taki, że ciągle ze sobą walczymy, zamiast wspierać się i współpracować. Zastanawialiście się kiedyś gdzie byłaby ludzkość, gdyby kobiet przez wszystkie te wieki nie dyskryminowano i nie odsuwano od wszystkiego, co ważne? Gdyby kobiety mogły się kształcić, pracować i wykorzystywać cały swój potencjał?  
 

Wydawało mi się, że książka Suchanow będzie dotyczyła stricte właśnie walki o prawa kobiet i fundamentalistycznej organizacji Ordo Iuris, tymczasem okazuje się, że temat jest potraktowany znacznie szerzej. Prawa kobiet to tylko wierzchołek góry lodowej. Mowa jest tu m.in. o tzw. wojnie hybrydowej, czyli działaniach, które mają na celu destabilizację systemów gospodarczo- kulturalnych, a do których należy sianie chaosu, dezinformacji (fake newsy) i nienawiści. Skłócanie społeczeństw, napuszczanie ludzi na siebie, dzielenie nawet rodzin, prowokowanie konfliktów chociażby takich, jak kryzys z imigrantami. Dokładnie to, co obserwujemy w Polsce od kilku lat. Zapewne ruchy antyszczepionkowe to też ich sprawka. Ale to dzieje się nie tylko w Polsce, ale na całym świecie - bo w dobie Internetu i mediów społecznościowych takie działania stają się bajecznie proste. Dotyka to Ameryki Łacińskiej, Turcji, Korei, Chorwacji, Włoch, nawet Stanów Zjednoczonych. Stoją za tym organizacje o których przeciętny człowiek w życiu nie słyszał. Organizacje o pozornie niewinnych nazwach jak Światowy Kongres Rodzin czy CitizenGo. Suchanow pokazuje powiązania pomiędzy różnymi ruchami reprezentującymi skrajne, ultraprawicowe poglądy, niczym nie różniące się od faszyzmu, a których członkowie podpierają się religią i „prawem bożym”. I są to organizacje stawiające sobie za cel zniszczenie liberalnych demokracji i wprowadzenie w nich fundamentalistycznych zasad, rodem ze średniowiecza. Oczywiście religia to tylko narzędzie, pretekst, jak zwykle.

 

To była jedna z najtrudniejszych lektur w moim życiu, po pierwsze z racji treści naszpikowanej polityką, ale przede wszystkim z uwagi na przesłanie jakie niesie. Suchanow podaje mnóstwo faktów i nazwisk, popartych dowodami i źródłami, a także własnymi doświadczeniami autorki jako aktywistki, jednej z organizatorek Strajku Kobiet. Pokazuje jawnie mizoginistyczne działania władz (w różnych krajach), np. uniewinniających gwałcicieli, czy chcących dekryminalizować przemoc wobec kobiet. To nie są jakieś dywagacje czy spekulacje. Właśnie z uwagi na mnogość tych faktów czytało mi się to niestety bardzo ciężko – bardzo opornie szło mi przyswajanie tych wszystkich informacji, musiałam przerywać i odkładać tę lekturę. Było tego za dużo, zbyt szczegółowo i zbyt chaotycznie – tu jedna organizacja, tam inna, tu Moskwa, tam Brazylia, a tam Werona… Zwłaszcza zbyt szczegółowo autorka rozpisuje się na temat sekty FTP. Myślę, że tu uwidacznia się styl Suchanow, która jest bardziej badaczką, niż pisarką. Druga sprawa to ogromny niepokój, jaki ta pozycja ze sobą niesie. Otwiera oczy, bo zauważamy, że to nasze poczucie, że „coś jest nie tak” – wybory wygrywane przez szaleńców, regres w prawodawstwie, odwrót od racjonalizmu – że to wszystko nie dzieje się ot tak, przez przypadek. I naprawdę groźnie się robi, kiedy okazuje się, że to już nie tylko rojenia jakiejś garstki ekstremistów, ale że stoi za tym globalne mocarstwo i że w organizacjach o których wyżej mowa nie brakuje osób wysoko postawionych i wpływowych, nawet na najwyższych szczeblach władzy. Wszystko to zakrawa na jakąś teorię spiskową, gdyby nie to, że śledztwo, które przeprowadziła Suchanow jest drobiazgowo udokumentowane, a jej książka to, bądź co bądź, publikacja mainstreamowa. Warto zwrócić uwagę, że osoby atakujące autorkę i jej książkę nie dysponują żadnymi merytorycznymi argumentami, a cała krytyka ogranicza się do lakonicznych stwierdzeń typu: „lewacki/feministyczny bełkot”, „nadaje się do podparcia mebla”, czy że książka zawiera wulgaryzmy. Zaiste, bardzo przekonujące… 

 

Klementyna Suchanow ma rację: to jest wojna. Bo jak inaczej można nazwać sytuację, kiedy trzeba walczyć o swoje zdrowie i życie? To nie są „prawa kobiet” (na zajęcie się którymi nigdy nie ma czasu) i „kwestie światopoglądowe”, to są prawa człowieka. Kobiety znalazły się w Polsce w sytuacji, kiedy ich życie jest warte mniej, niż jakiś zlepek komórek. Suchanow swoją książkę napisała jeszcze przed pandemią – jest w niej mowa o protestach kobiet z 2016 roku. Potem były zeszłoroczne protesty, w samym środku pandemii, teraz znowu kolejne. Zresztą mam wrażenie, że ostatnio w Polsce ludzie non stop przeciwko czemuś się gremialnie sprzeciwiają. I co? Nic to nie daje, rządzący kontynuują swoje działania, śmiejąc się ludziom w twarz. Stajemy się bastionem ciemnogrodu w sercu nowoczesnej Europy. Edukacja, sądownictwo, media... Co będzie dalej? Zarazem poważne problemy, takie jak katastrofa klimatyczna leżą odłogiem, ba, nic dziwnego, skoro nasz narodowy guru stwierdza, że ocieplenia nie ma i że to są „niesprawdzone teorie”.  Szary człowiek czuje się wobec tego bezsilny, czuje się jak marionetka, która znowu jest w rękach ludzi opętanych władzą. A przez to, że posługują się podstępem – większość z nas jest wobec ich działań bezbronnych, bo nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że coś takiego się dzieje. Wydaje się nam, że nic się nie dzieje: słońce świeci, chodzimy normalnie do pracy, na zakupy, do restauracji. Do polityki się nie mieszamy. Żyjemy w błogiej nieświadomości, przekonani, że nic złego się nie może wydarzyć, bo przecież mamy XXI wiek… Ludzie sto lat temu też zapewne tak myśleli. Wadą liberalnych demokracji jest to, że reagują zbyt opieszale i zbyt ugodowo, podczas gdy „źli ludzie” się nie patyczkują. A potem budzimy się z ręką w nocniku. I to jest właśnie taka opowieść. Widzieliśmy już to nieraz w historii ludzkości, nieraz w wydaniach takich, które ludzi naprawdę powinny były czegoś nauczyć, a jednak historia ciągle się powtarza. Niestety okazuje się, że nie możemy spoczywać na laurach, a raz wywalczone prawa nie są dane na zawsze, bo ciągle rodzą się nowi szaleńcy, chcący zdobywać władzę nad światem. Tak naprawdę ta książka przeraża znacznie bardziej, niż najstraszniejszy horror, bo czytając ją ma się wrażenie, że „lepiej już było”. I dość krótko trwało. 


Metryczka:
Gatunek: literatura faktu
Główny bohater: kobiety kontra fundamentaliści
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 640
Moja ocena: 5/6

Klementyna Suchanow, To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze, Wydawnictwo Agora, 2020

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później