Tajemnica zaginięcia Rockefellera
O tej sprawie przeczytałam w Archipelagu znikających wysp - w 1961 roku młody Michael Rockefeller, spadkobierca jednej z największych fortun na świecie wybrał się na Nową Gwineę, by zbierać dzieła sztuki prymitywnej do kolekcji swojego ojca. Jego łódź przewróciła się na wezbranym morzu, a mężczyzna zaginął bez śladu. Nie dały efektu wielodniowe poszukiwania, nie odnaleziono nawet ciała Rockefellera, a zagadka jego zniknięcia pozostawała teoretycznie nierozwiązana do dziś. Teoretycznie, bo praktycznie to, co się stało było tajemnicą poliszynela: Rockefeller został zabity przez papuaskich łowców głów. Ta prawda była tak straszna, że ani władze, ani rodzina nie chciały do niej się przyznać. Oficjalnie uznano, że Michael utonął.
Dla kogoś, kto ma dwadzieścia trzy lata liczy się tylko teraz.
Dla kogoś, kto ma dwadzieścia trzy lata liczy się tylko teraz.
Co skłoniło kogoś, kto ma wszystko, do wyprawy w dzicz - zadają pytanie autorzy Archipelagu znikających wysp. W tereny porośnięte dżunglą, niedostępne, jedne z ostatnich na ziemi, gdzie nie dotarła cywilizacja, gdzie ludzkie plemiona egzystują jak przed wiekami. Autor Tajemnicy zniknięcia Rockefellera częściowo odpowiada na to pytanie: prawdopodobnie chłopak chciał zaimponować czymś swojemu ojcu, a czym można zaimponować najbogatszemu człowiekowi na świecie? Pasją Nelsona Rockefellera była sztuka prymitywna - założył on w Nowym Jorku muzeum z eksponatami światowej klasy, które Michael chciał pozyskać u źródła. Carl Hoffman stawia jednak tezę, że nie rozumiał on prastarej kultury, z której wyrosły te dzieła - traktował je wyłącznie w kategoriach sztuki, eksponatów właśnie, a nie dowodów na ciągle żywe zwyczaje. Ciągle żywe, gdyż, jak się okazuje, w latach 50-tych polowania na ludzi i kanibalizm na Nowej Gwinei kwitły w najlepsze, mimo zapewnień, że tak nie jest. Rockefeller trafił akurat między Asmatów, plemiona kultywujące przemoc - istotą ich funkcjonowania było zabijanie mieszkańców sąsiednich wiosek, co zawsze pociągało za sobą zemstę - kolejne zabójstwa zatem, a machina przemocy się nakręcała. Carl Hoffman dosyć szczegółowo wyjaśnia owe zwyczaje, tropi ślady, odkrywa dokumenty, dotąd ukryte, a świadczące o tym, co stało się z dziedzicem amerykańskiej fortuny. Natrafia również na przedziwny mur, zmowę milczenia wśród Asmatów, która sama w sobie jest bardzo zagadkowa. Nikt otwarcie nie chce mówić o śmierci Rockefellera. Nawet po tylu latach. Dlaczego?
Z łodzi, albo z brzegu rzeki widzi się ziemię tak płaską, że właściwie zawsze nad wszystkim góruje ogromne niebo, zmienne, pełne różnych warstw i kształtów, plam błękitu wymieszanych z ciężkimi ołowianymi chmurami. (...) Często jednocześnie pada deszcz i świeci słońce. Jest gorąco. Wilgotno. Bywa, że powietrze migocze od światła. Panuje spokój, szeleszczą liście, kapie woda, słychać jak skacze ryba, skrzeczy papuga, uderza wiosło. Nocami gwiazdy są jasne i wyraźne, w górze Mleczna Droga, białe kłębowisko, gęste niczym pudding z tapioki. I nawet we wspaniałe jasne noce nad horyzontem migają błyskawice bez grzmotów, jakby gdzieś daleko stąd działy się rzeczy wielkie. (...) Jest jak w biblijnych czasach. Daleko od wszystkiego.
Książka została uznana za najlepszą książkę non-ficion 2014 roku na Amazonie. Antropologiczny thriller? Może trochę. Tajemnica zniknięcia Rockefellera nie odkrywa bowiem niczego, czego byśmy nie wiedzieli, chociażby z opisu książki; nie ma tu napięcia występującego w thrillerach. Co najwyżej autor dochodzi do przyczyny tego, co się stało i jak się stało. Wprawdzie dowodów brak, ale wszystkie materiały, które udało się zebrać Hoffmanowi jasno mówią za siebie. Chyba bardziej frapujące jest zagłębienie się w mroczny świat papuaskich rytuałów, świat duchów, prymitywizmu niezrozumiałego dla cywilizowanego człowieka, świat naruszający podstawowe ludzkie tabu. Zdecydowanie zderzenie kultur. Trochę książka ta przypominała mi Zaginione miasto Z, pod względem scenerii, zaangażowania autora, obsesyjnie wręcz zainteresowanego "dzikością" oraz jego prób wyjaśnienia tego, co nie do końca może być wyjaśnione. Opisy lasów równikowych są bardzo plastyczne, dając świadectwo pięknu Ziemi, natomiast trochę można się pogubić w ilości osób występujących w książce oraz zawiłych asmackich rytuałach.
Carl Hoffman, Tajemnica zaginięcia Rockefellera, Wyd. Świat Książki, 2015
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka
Metryczka:
Gatunek: reportaż
Gatunek: reportaż
Główny bohater: Michael Rockefeller
Miejsce akcji: Papua-Nowa Gwinea
Czas akcji: lata 50/60 XX wieku i współcześnie
Ilość stron: 336
Moja ocena: 4/6Carl Hoffman, Tajemnica zaginięcia Rockefellera, Wyd. Świat Książki, 2015
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka
Reportaże mi się podobają. Chętnie poznam i ten :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nic o tej sprawie, ale brzmi intrygująco. Chętnie przeczytam, i pewnie dlatego, że nic nie słyszałam będzie mi się czytało swietnie :)
OdpowiedzUsuń