Samotność liczb pierwszych
Co można powiedzieć o Paolo Giordano,
to z pewnością to, że jest młodym i przystojnym człowiekiem. Ten włoski fizyk
kilka lat temu napisał powieść poświęconą samotności dwójki
ludzi, nie potrafiących odnaleźć się w życiu. Alice jest ułomną
dziewczyną, po wypadku doznanym w dzieciństwie na nartach. Wybitnie
utalentowanego matematycznie Mattia natomiast prześladują
wspomnienia jego upośledzonej siostry-bliźniaczki, którą stracił,
będąc chłopcem. Oboje żyją w swoim świecie, usiłując się
zaprzyjaźnić ze sobą, co niezbyt im wychodzi. Są już nawet nie tyle
samotni, co wręcz łagodnie autystyczni. Giordano porównuje ich do
liczb pierwszych, stojących niby blisko siebie, ale nie mogących
się bezpośrednio dotknąć.
Oryginalna matematyczna metafora, którą
tak się zachwycają krytycy nie zajmuje zbyt wiele miejsca w książce
i nie wydaje mi się zbyt przekonująca w odniesieniu do ludzi...
Lub może raczej nie w przypadku tej książki. Prawda jest taka, że Samotność liczb pierwszych niespecjalnie
przypadła mi do gustu. Nie lubię książek zbyt emocjonalnych, ale
jeszcze gorsze są te, z których wieje klinicznym chłodem – a
powieść Giordano należy właśnie do tych ostatnich. Fakt, że powieść jest dobrze napisana, ale nie ma w
niej prawdziwych emocji i bliskości między ludźmi. Nawet między
mężem, a żoną jest tylko rutyna, a seks zastępuje uczucia. Autor
mnoży efektowne porównania, cały czas jednak świat zarówno
Mattia, jak i Alice pozostaje dla nas zamknięty. To świat nieczuły
i przygnębiający, w którym nie chciałabym zamieszkiwać. Ludzie samotni to z reguły ludzie,
którzy chcą zbliżyć się do innych, ale nie wiedzą jak. Alice i
Mattia tymczasem zamykają się w sobie i zachowują się tak, jakby chcieli
być samotni, obrażeni na cały świat. Jakby nikt ich nic nie
obchodził (łącznie z rodzicami), a inni ludzie wzbudzali w nich
wyłącznie odrazę. Mają problemy, z którymi nic nie robią,
tkwiąc w pustce emocjonalnej. Oni nie dorastają, nie żyją, nie
wybaczają, tkwią w przeszłości, rozpamiętując to, co ich
spotkało – bo tylko tak można sobie wytłumaczyć ich zachowanie.
Zaabsorbowani sobą, nie przejawiają empatii w stosunku do innych,
są jak roboty. Ich cierpienie, którego źródeł należy upatrywać
w traumach z dzieciństwa przejawia się w kompletnym dystansowaniu
się od swoich emocji i atakowaniu własnego ciała – Mattia się
kaleczy, a Alice jest anorektyczką. I trwa to lata całe. Trudno powiedzieć, czy można im jeszcze pomóc, czy pozostało w nich jeszcze trochę ciepła, jakaś iskierka nadziei. Raczej robi to wrażenie, jakby nie
chcieli wyjść ze swojej skorupy i dlatego wzbudzają w czytelniku
niechęć, a nie współczucie. Każda z
postaci w tej książce jest samotną, zimną planetą, wszechświatem
istniejącym tylko dla siebie, nie żywiącym żadnych cieplejszych
uczuć dla bliźnich, a postrzegających ich tylko jak elementy
przestrzeni – obce ciała, z których obecnością należy się
pogodzić.
Paolo Giordano |
Odniosłam wrażenie, że fabuła tej książki jest nieco oderwana od
rzeczywistości. Jak to jest bowiem możliwe, że ktoś przez całe
lata ma ze sobą tak poważne problemy jak bohaterowie – już
właściwie od dzieciństwa – i nikt tego nie zauważa, nikogo to
nie obchodzi, nikt nie usiłuje im pomóc? Jak to możliwe, że Alice
nie zdołała się przez te lata wyniszczyć na śmierć? I co
właściwie stało się Alice na stoku narciarskim, że została
okaleczona na całe życie – bardzo chciałam się tego dowiedzieć,
a się nie dowiedziałam. A dlaczego niby dziecko ciężko
upośledzone chodzi do szkoły razem z normalnymi dziećmi? Relacja bohaterów była dla mnie nieprzekonująca – bo autor nie
ukazał co ich tak naprawdę ze sobą związało. Takie
niby drobiazgi, ale powodujące, że ma się wrażenie, jakby to
wszystko było nie do końca przemyślane, albo nie działo się na
naszej planecie, a bohaterowie byli Obcymi. Wreszcie dodać należy,
że Samotność nie opowiada tylko o nastolatkach (co często się
sugeruje) ponieważ w ostatnich częściach książki, bohaterowie są
już ludźmi dorosłymi.
Na podstawie książki
nakręcono film – nie widziałam, ale mam odczucie, że jako film może to wypaść lepiej, choć samotność naprawdę nie jest zbyt oryginalnym
tematem, i obrazów w takim stylu – mocno dołującym – nakręcono
już wiele. Jak znam życie, to film był reklamowany jako
romantyczna historia o trudnej miłości – choć miłości w tym
jest jak na lekarstwo.
Paolo Giordano, Samotność liczb pierwszych, Wyd. W.A.B, 2011
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka
Metryczka:
Gatunek: powieść obyczajowa
Główny bohater: Alice i MattiaGatunek: powieść obyczajowa
Miejsce akcji: Włochy
Czas akcji: mniej więcej współcześnie
Moja ocena: 3,5/6Paolo Giordano, Samotność liczb pierwszych, Wyd. W.A.B, 2011
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka
Czytalam tę powiesc kilka lat temu i zadawalam podobne do Twoich pytania. No, moze z wyjątkiem tego o uposledzonym dziecku w zwyklej szkole- to dzis normalne, sądzę, ze równiez w Polsce- i ja osobiscie bardzo to pochwalam. Mozemy nie rozumiec bohaterów, nie zgadzac się z ich postawami, postrzegac jako malo realne pewne sytuacje - niestety, tacy ludzie istnieją. I jest ich co raz więcej w cyfrowym swiecie, gdzie rodzice przestali rozmawiac z dziecmi, a dzieci grac w warcaby czy bierki.
OdpowiedzUsuńRównież nie przepadam za "takimi" wyzutymi z emocji książkami. Faktycznie to dziwne, że dziecko niepełnosprawne chodziło do szkoły z dziećmi zdrowymi...
OdpowiedzUsuń