Projekt Genesis
Tak sobie myślę, że o ile w XX wieku na topie wszystkich nauk była fizyka, co pociągnęło za sobą mnóstwo epokowych odkryć, tak teraz fizykę (trochę się już kręcącą w kółko) zastąpiła na tym podium biologia… Takie w każdym razie odniosłam wrażenie z lektury Projektu Genesis. Możliwości są nieograniczone, a jesteśmy dopiero na początku drogi, która rozpoczęła się żmudnym staraniami o odczytanie i zsekwencjonowanie kodu DNA żywych istot, a na końcu człowieka. W tej książce znajdziemy przegląd potencjalnych zastosowań biologii syntetycznej, potencjalne scenariusze przyszłości, a także oczywiście omówienie zagrożeń wiążących się z tą dziedziną. Przede wszystkim podwójnego zastosowania - jak z wszystkimi odkryciami, jest prawie pewne, że zostaną one także wykorzystane w złych celach, czyli tu: do produkcji broni biologicznej… Te zagrożenia są, podobnie jak możliwości biologii syntetycznej - oszałamiające. Ostrzegał przed nimi także Mustafa Sulejman w Nadchodzącej fali, książce poświęconej głównie sztucznej inteligencji, ale jako drugą, potencjalnie niebezpieczną dziedzinę zidentyfikował biologię syntetyczną. Oczywiście informacje o tym, jak będziemy się mogli leczyć, przedłużać sobie młodość i życie, wskrzeszać wymarłe gatunki, etc., niosą z kolei bardzo duży ładunek nadziei, tylko pytanie, jak ludzkość to wykorzysta… Słusznie Webb i Hessel zwracają uwagę, że zastosowanie tych wszystkich możliwości będzie wymagało od ludzi zmiany perspektywy, przełamania odwiecznych przekonań, dogmatów, związanych z naturą, biologią i życiem w ogólności.
Możemy inteligentnie zaprojektować kolejną fazę naszej ewolucji - w rzeczywistości wkrótce możemy nie mieć wyboru - ale tylko pod warunkiem, że zechcemy zweryfikować nasze utrwalone przekonania o stworzeniu świata i jego stwórcy.
Słów kilka o samej książce: biorąc pod uwagę temat, to mogłaby ona być znacznie ciekawsza. Autorzy wprawdzie starają się przybliżyć i historię biologii syntetycznej, jak i przyszłość, jaka nas czeka, ale niestety posługują się językiem przypominającym korpomowę. Czytając o różnych potencjalnych zastosowaniach biologii syntetycznej, przypomniałam sobie, jak - o wiele przystępniej - zrobili to autorzy książki poświęconej sztucznej inteligencji, Sztuczna inteligencja 2041. 10 wizji przyszłości. Otóż stworzono tam opowiadania, pokazujące jak dana kwestia może wyglądać w życiu: w edukacji, zdrowiu, pracy. Jedne opowiadania są lepsze, inne gorsze, ale nie chodzi o ich wartość literacką, tylko że one świetnie przekładają laikowi teorię na praktykę (po każdym takim opowiadaniu znajdziemy rozdział już czysto “techniczny”, tłumaczący działanie opisanych technologii). Tu autorzy próbowali czegoś podobnego, ale ze znacznie gorszym skutkiem, gdyż zabrakło umiejętności literackich, przełożenia języka naukowego na przystępniejszą formę. Najlepiej wypadł ten rozdział, gdzie kreślona jest wizja świata zdominowanego przez starych ludzi - starych metrykalnie, ale ciągle sprawnych i wyglądających młodo. Oczywiście o tym wszystkim Webb i Hessel piszą tak, jakby świat kończył się na Ameryce... Za największą wadę tej pozycji uważam jednak bardzo pobieżne wytłumaczenie czym w ogóle jest biologia syntetyczna: o co tu chodzi, o jakich technologiach mowa, o jakich narzędziach. Nie dowiecie się z tej książki na czym polegało tak naprawdę zsekwencjonowanie naszego genomu, co to jest CRISP czy w jaki sposób komórka może być nośnikiem informacji, tak jak teraz są nim dyski komputerów (np. jak można zakodować w komórce wiersz, o czym jest wzmianka w treści) - jest to tak napisane, że laik z tego niewiele zrozumie. W szkole byłam dobra z biologii, ale zrozumiałam z tego, co napisali Webb i Hessel niewiele, zresztą nie czarujmy się, to czego się uczą dzieci w szkole (nadal) na biologii (np. że “płcie są dwie’), jest już lata świetlne od tego, co wie współczesna nauka. Niestety większość ludzi potem z taką “wiedzą” idzie w świat i kwestionuje zdobycze nauki lub nie potrafi odróżnić prawdy od fałszu.
Czy ludzkość jest zatem w stanie pokonać te mentalne bariery i czy biologia syntetyczna nas wyleczy, czy raczej zabije? Obserwacje tego, co dzieje się na świecie każą mi niestety powątpiewać w pozytywny scenariusz. Władzę zdobywają ludzie, którzy bądź negują ustalenia nauki, bądź obchodzi ich tylko czerpanie zysków, z czegokolwiek, bez względu na konsekwencje. Naukowcy biją na alarm i mówią o potrzebach regulacji AI i biologii syntetycznej, gdy tymczasem owi ludzie prą w przeciwnym kierunku: już np. z dokumentów dot. AI zniknęły zapisy dotyczące zakazu tworzenia jej z zamiarem wykorzystania przeciwko ludziom… Tymczasem wśród zwykłych ludzi zaufanie do nauki oraz jakakolwiek wiedza naukowa spada. Weźmy chociażby to, że większość ludzi bardzo nieufnie podchodzi do żywności GMO, choć nie ma ku temu żadnych racjonalnych powodów. Rosną w siłę ruchy antyszczepionkowe. O czym my w ogóle mówimy, skoro w ostatnich badaniach Eurostatu wyszło, że 64% Polaków uważa, że “nauka nie jest im do niczego w życiu potrzebna”. I to jest zła wiadomość dla dziedzin takich, jak biologia syntetyczna (i dla naszej przyszłości ogólnie). Oby nie skończyło się tak, jak ze złotym ryżem, która to historia opisana jest w Projekcie Genesis. Znając życie, kiedy my będziemy się kłócić co można, a co nie, ludzie
nie mający skrupułów i tak zrobią co zechcą i zarobią na tym ogromne
pieniądze. Poza tym, gdybym miała jeszcze “przestrzeń” na dołożenie sobie kolejnych
zmartwień, związanych z naszą przyszłością, to naprawdę bym się
martwiła.
Podsumowując: spodziewałam się po tej książce więcej, ale dobre na początek i to.
Gatunek: popularnonaukowa
Komentarze
Prześlij komentarz