Wołga. Meandry Rosji
Dniepr i Dźwina płyną na południowy zachód, najpierw przez Białoruś, potem Dniepr wkracza na Ukrainę, mija Kijów i kieruje się dalej na południe, łącznie przez 2201 kilometrów, zanim wpadnie do Morza Czarnego (…). Dźwina zaś skręca na północny zachód zaraz za Witebskiem i pokonuje zaledwie 1020 km, zanim zakończy swój bieg w Zatoce Ryskiej przy łotewskiej stolicy. Tylko Wołga płynie w drugą stronę, na wschód, aż wreszcie przy starej tatarskiej stolicy, Kazaniu, skręca o 90 stopni na południe, tak jakby nagle się ocknęła i zauważyła, że zbliża się do Uralu.
Wołga Geira Pollena to jednak książka nie o geografii, ale o historii, mentalności i kulturze Rosji, o wszystkim po trochu. Autor posuwa się od źródeł rzeki do jej ujścia, opisując napotkane krajobrazy i miasta oraz relacjonując historię z nimi związaną. Dzięki temu więc, że Wołga obejmuje tak wielki obszar poznajemy historię kolonizacji tych terenów i powstania Rusi oraz śledzimy dzieje poszczególnych części Rosji z jej narodowościową mieszanką: Kozakami, Tatarami, Chazarami, Niemcami Nadwołżańskimi, itd. W książce Pollena znajdziemy m.in. opowieść o skandynawskich osadnikach, Iwanie Groźnym i jego nieszczęsnych synach, o Katarzynie Wielkiej, powstaniach chłopskich, ale także o założycielu wytwórni alkoholu Smirnowie czy nadwołżańskich burłakach. Układ książki nie jest zatem chronologiczny, gdyż różne miejsca na mapie mogą kojarzyć się z różnymi wydarzeniami historycznymi, ale Wołga nie jest książką typowo historyczną, dającą całościowy pogląd na rosyjskie dzieje. To raczej takie wycinki, często mało znane epizody, do tego uzupełniane o impresje autora i osobiste refleksje, związane często z rosyjską mentalnością, tak, jak jest ona postrzegana przez cudzoziemca (Pollen jest Norwegiem, który spędził w Rosji 13 lat, wyjeżdżając z niej w ucieczce przed pandemią), a także typowo turystyczne wrażenia, gdyż autor odwiedza muzea, zabytkowe cerkwie, czy płynie w rejs po Wołdze. Mnie taki układ książki bardzo się podobał, zupełnie mi nie przeszkadzało to, że często skaczemy w czasie, tym bardziej, że każdy temat jest ujęty w osobnym rozdziale, a rozdziały są krótkie – więc dobrze się to czyta.
Jednym z takich – może dość oczywistych - spostrzeżeń jest to, iż w Rosji wszystko jest wielkie, co też jest powodem zarówno sukcesów, jak i klęsk tego kraju, gdyż, jak wyraził się jeden z rozmówców Pollena – Rosja jest za duża, by można ją było zmienić. Im większy obszar, tym więcej różnych kultur będzie się kształtować na jego terenie i tym trudniej go scalić w jedno państwo.
Kluczewski kładł nacisk także na to, jak o historii decyduje geografia. W tym kontekście Wołga natychmiast wysuwa się na pierwszy plan. (…) Wśród narodów europejskich tylko Islandia jest słabiej zaludniona. (…) Aż do końca XIX wieku gęstość zaludnienia w Rosji była jeszcze mniejsza. Oznacza to między innymi, że Rosjanie zawsze mieli jakieś miejsce, do którego mogli się udać, jeśli nie mogli lub nie chcieli być tam, gdzie byli.* Jak wpłynęło to na formę ludzkiej zbiorowości, którą nazywa się państwem lub narodem i która zakłada współpracę, rozwiązywanie konfliktów, zmiany? (…) Ludzie, zbyt nieliczni, by móc objąć w posiadanie tę olbrzymią powierzchnię, nie rozprzestrzeniali się równomiernie, lecz przenosili się z miejsca na miejsce, budowali tymczasowe osady z tego, co było pod ręką, pozostawali tam tak długo, jak na to pozwalały zasoby, po czym szli dalej.
Tak duże terytorium daje mnóstwo bogactw naturalnych, jednak Rosjanie
podchodzą do nich tak, jakby można było z nich czerpać bez końca i ich
nie szanują. Wreszcie ogrom Rosji ułatwiał również politykę przeróżnych tyranów, zarówno carów, jak i Stalina, którzy, chcąc się pozbyć niewygodnych ludzi, po prostu przerzucali ich gdzieś dalej, na Syberię na przykład, tak, by zniknęli oni z oczu. Historia najnowsza Rosji i ZSRR – od rewolucji październikowej, przez czasy stalinowskie – zajmuje zresztą dość dużo miejsca w tym reportażu. Trudno pisząc o tym kraju nie wspomnieć przecież o gułagach i milionach ludzi pomordowanych wskutek paranoi tyrana, a także w służbie polityce, mającej za nic ludzkie życie. To więźniowie byli przecież narzędziem zamiany kraju typowo rolniczego w przemysłowy, to oni budowali przecież kanały, tamy i elektrownie na Wołdze… Co jest kolejnym ciekawym tematem.
O regulacji Wołgi pisał Jan Mencwel w Hydrozagadce. Pollen podróżując z jej nurtem również opowiada o wielkich budowach, zatopionych wsiach i miastach oraz wielkich zbiornikach wodnych, zmieniających bieg rzeki. „Z naukowego punktu widzenia Wołga nie jest rzeką, lecz kaskadą zbiorników wodnych, a ściśle mówiąc elektrowni, które eksploatuje się bez naturalnie płynącej wody”. Inaczej mówiąc Wołga to dziś katastrofa ekologiczna, bo tak daleko idące ingerencje w jej naturalny bieg miały fatalny wpływ na jej florę i faunę oraz całe otoczenie, w tym taki, że rzeka przestała sama się oczyszczać. Zniszczenia, jakich dokonał tu człowiek są ogromne i jest to bardzo smutne, biorąc pod uwagę i unikatowy ekosystem tej rzeki, i jej kulturowe przecież znaczenie dla Rosjan. Tu szkoda, że Pollen nie poświęcił tej tematyce więcej miejsca, bo kwestie środowiskowe zajmują niewielki wycinek książki. Tym niemniej wybrzmiewają one dość dobitnie. Na mnie kolosalne wrażenie wywarła refleksja autora, kiedy wyobraził on sobie druciany płot nad biegunem, zagradzający drogę ptakom na niebie…. To a propos ryb, którym zapory odebrały możliwość swobodnego płynięcia z nurtem rzeki, do ich siedlisk i miejsc tarła.
Bardzo podobał mi się klimat tej książki – autor oczywiście jest krytyczny wobec rosyjskiej polityki, ale zarazem tłumaczy ją w racjonalny sposób, powołując się zresztą na opinie ekspertów i historyków. Przy czym nie ma w tym gniewu, raczej dominuje tu smutek, zwłaszcza gdy autor odwiedza zapadłe mieściny i zaniedbane miasta, zapomniane przez władze w Moskwie. Wołga jest napisana w lekkim, gawędziarskim stylu, a narracja płynie leniwie, niczym nurt głównej bohaterki. Lekturę ułatwiają, jak już wspomniałam, krótkie rozdziały, sprawiające, że myśli się „jeszcze tylko jeden rozdział’. Naprawdę ciekawa, wartościowa książka. Szkoda tylko, że treści nie uzupełniono o zdjęcia, bo niektóre opisy aż się same o to proszą.
Gatunek: reportaż historyczny
Wołga. Meandry Rosji. Ludzie, wydarzenia, historia, Wydawnictwo Znak, 2023
*teoretycznie, bo nie tyczy się to chłopów pańszczyźnianych, którzy nie mogli bez zezwolenia opuszczać swoich wsi
Komentarze
Prześlij komentarz