Obietnica
Właśnie o jednej z takich - dość typowych w “swoim gatunku” - rodzin afrykanerskich jest Obietnica. Swartowie posiadają farmę, z której wygodnie sobie żyją - w domyśle dzięki pracy czarnych, w tym Salome, pełniącej rolę opiekunki, niani, służącej. Lata płyną, odchodzą kolejni członkowie rodziny, a złożona Salome obietnica o przekazaniu jej na własność małego domku, pozostaje martwa… I można domniemywać, że sytuacja ta symbolizuje sytuację panującą w RPA i odzwierciedla relacje między białymi i czarnymi mieszkańcami tego państwa. Obietnica jest jednak powieścią kameralną, toczoną na wąskim planie, a autor nie naświetla za bardzo tła politycznego i zachodzących w RPA zmian - rzuca na ten temat ledwie wzmianki. W blurbie jest informacja, że akcja powieści zawiązuje się w 1986 roku… fajnie, tylko że w treści nigdzie czegoś takiego nie wyczytałam, można jedynie się domyślać tego, sądząc po wzmiankowanych wydarzeniach - ale do tego trzeba się trochę orientować w historii Południowej Afryki. Można więc Obietnicę traktować jako powieść rodzinną, czy też raczej antyrodzinną, bo Galgut ukazuje rozpad więzi między najbliższymi krewnymi. Familia Swartów rozpada się nie tylko dlatego, że wymiera, ale też jej członkowie (rodzeństwo) nie utrzymują ze sobą praktycznie żadnych kontaktów. Spotykają się tylko przy okazji kolejnych pogrzebów (co z weselami, chciałoby się zapytać). Te pogrzeby oczywiście są też przyczynkiem do zastanowienia się nad przemijaniem i własną śmiertelnością, zwłaszcza zaś nad tym, iż każdy z nas może odejść w dowolnej chwili (np. przejechany przez samochód na pasach, o co w Polsce nietrudno). Nie jest to zbyt optymistyczna wizja, podobnie jak bagaż życiowy, który gromadzimy, chcąc nie chcąc.
Muszę przyznać, że Obietnica nie jest taką oczywistą książką, potrafiącą się podobać. Po pierwsze przez swoją enigmatyczność - trzeba tu czytać między wierszami, wydaje mi się, że sporo tu symboliki, a jak ktoś nie orientuje się w historii RPA to może nie być w stanie odebrać intencji autora. Weźmy chociażby Salome, czarnoskórą służącą, której złożono tytułową obietnicę - pojawia się ona tylko na obrzeżach opowieści, w tle, niczym niemy wyrzut, cierpiąc w milczeniu. Jest to wręcz szekspirowska postać, zarazem złowieszcza, symbolizująca nieszczęście. Zresztą Obietnica sama w sobie ma trochę teatralną konstrukcję. Oczywiście to, co spotyka Swartów nie pozostaje w oderwaniu od sytuacji w tym kraju - np. faktu, że RPA to jeden z najniebezpieczniejszych krajów na świecie, z największym wskaźnikiem przestępczości. Po drugie sama stylistyka powieści też nie jest najłatwiejsza - trzecioosobowa narracja w czasie teraźniejszym nie jest zbyt lubiana przez czytelników, na dodatek narrator płynnie się zmienia, więc trzeba zachować czujność.
Mimo tych zastrzeżeń uważam, że Obietnica to interesująca pozycja, dająca kontakt z inną kulturą, bo jednak literatury afrykańskiej nie wydaje się u nas zbyt wiele. Warto się nad nią zatrzymać i poszerzyć swoje horyzonty. Mnie dużo wyjaśnił wywiad z Damonem Galgutem, w którym mówi on m.in. o tym, jak teraz żyje się w RPA, o zaprzepaszczonych szansach i beznadziei. Być może tym, co mi najbardziej utkwiło jest fakt, iż cena książki w RPA wynosi tyle, ile dwie dniówki przeciętnego człowieka… Kraj, który nie wspiera kultury i edukacji nie ma szans na rozwój.
Gatunek: powieść obyczajowa
Damon Galgut, Obietnica, Wydawnictwo Czarne, 2022
Komentarze
Prześlij komentarz