Wolność i spluwa
Na pewno w tej książce widzimy jakie jest stanowisko tej części amerykańskiego społeczeństwa, które broń posiada i nie akceptuje żadnych restrykcji z tym związanych. Książka pokazuje posiadaczy broni od tej mniej oczywistej strony, pozwala wejść „w ich głowy”, pokazuje jak myślą, jaką logiką i argumentami się posługują. Blum opisuje kursy, w jakich brał udział jako posiadacz broni, cytuje pięć głównych zasad, jakie wbija się do głowy wszystkim kupującym broń. Autor w swoich spotkaniach z „broniowcami” pragnie pokazać, że są to ludzie odpowiedzialni, wiedzący jak się obchodzić z bronią, praworządni obywatele, a jako tacy nie potrzebują żadnych zakazów i nakazów. To kwestia zaufania. Tego, że dla niektórych ludzi:
Broń daje nam tożsamość. Czyni nas nadludźmi. Pasjonat broni widzi sprawę następująco: jeśli chcesz ograniczyć mój kontakt z bronią, to znaczy, że mi nie ufasz, że potrafię się z nią obchodzić. (…) Chcesz umniejszyć moją wartość jako człowieka, obywatela, suwerennej jednostki (…).
Baum jednak nie pochyla się bardziej nad psychologicznymi
i socjologicznymi aspektami chęci posiadania broni, bo woli rozpisywać
się o kolejnych jej modelach. Były tu całe nużące fragmenty, kiedy
autor opisuje detale techniczne różnych rodzajów broni – no interesujące
tylko dla pasjonatów. Za dużo tu jest jego samego, jego refleksji i
przekonań, przefiltrowanych oczywiście przez posiadany przez niego
samego system wartości. Koniec końców odniosłam wrażenie, że autor broni
prawa białych mężczyzn w średnim wieku do posiadania swoich zabawek… bo
całe te opowiadanie o kolekcjonerstwie to nic innego przecież jak
zabawa dla dorosłych. Reportaż Dana Bauma jest dla mnie właśnie takim
dorabianiem ideologii do chęci posiadania broni. A to robienie z tego
nieszkodliwego hobby, a to odwoływanie się do myślistwa, a to wreszcie
powoływanie się na wspomniane już prawo do samoobrony. Dodać w tym
miejscu należy, że przez broń, jaką dysponują cywile w USA należy
rozumieć nie tylko jakieś pistolety, czy rewolwery, ale także karabiny
maszynowe czyli tzw. broń szturmową. Coś takiego jednak trudno przełknąć
w kontekście li tylko samoobrony…
Finalnie okazuje się, że cały ten spór to w dużej mierze spór o kulturę, co dobrze podsumowuje następujący fragment:
Może i broń była fajna, wywoływała nostalgię i intrygowała swoją konstrukcją, ale w Ameryce, po której podróżowałem, symbolizowała również światopogląd przedkładający jednostkę nad kolektyw, dziarskie życie na zdrowym powietrzu nad blady intelektualizm, (…) męskość nad kobiecość, aktywność nad bierność. Broń stanowiła fizyczny symbol filozofii, która spajała to plemię. Była bożkiem na ołtarzu. Plemię wielbiło ją i obdarzało nadprzyrodzonymi mocami: powstrzymania przestępczości, obrony republiki przed tyranią, przemiany poddanych w obywateli, a chłopców w mężczyzn.
Przeciwne plemię, wyżej ceniące rozum niż siłę, sceptyczność niż ślepą pewność, internacjonalizm, niż wiarę w amerykańską wyjątkowość, wielokulturowość niż hegemonię białego mężczyzny, dążenie do redukcji rozwarstwienia dochodowego niż dziki kapitalizm, a pokój niż wojnę (…) dostrzegało w broni palnej totem wroga, ucieleśnienie jego odrażającego światopoglądu.
I tu jest pies pogrzebany.
Gatunek: reportaż
, Wolność i spluwa. Podróż przez uzbrojoną Amerykę, Wydawnictwo Czarne, 2018
Komentarze
Prześlij komentarz