Myślę, że Dziewczyna z gór jest idealnym materiałem na serial. Mamy tu dramatyczne wydarzenia: porwanie małej dziewczynki, jej poszukiwania, w tle zaś trudne dzieciństwo, znęcanie się nad podopiecznymi w rodzinach zastępczych, traumę, nieumiejętność przystosowania się do życia między ludźmi, ciężką chorobę. Przy czym sytuacja jest bardzo niejednoznaczna, trudno zdecydowanie opowiedzieć się po którejś ze stron, gdyż każda z nich ma swoje racje, ale i każda została w pewien sposób skrzywdzona. Dorzućmy do tego piękne okoliczności przyrody, koniecznie Bieszczady i koniecznie wilki (tak, ludzie nienawidzą wilków, ale z drugiej strony współcześnie jest to bardzo „atrakcyjne” zwierzę, nad którym można się doktoryzować i pisać o nim powieści…). Wszystko to daje dynamiczną i pełną emocji opowieść, wprost idealną do sfilmowania. 

 

Tyle tylko, że podczas czytania coś mnie cały czas uwierało i nawet nie do końca nie wiedziałam co. Wiedziałam tylko tyle, że ja tego do końca nie kupuję. Chyba chodzi o postępowanie głównej bohaterki, którego nie rozumiem, które jest dla mnie dziwne, niespójne. Zwłaszcza nie rozumiem zakończenia. Również postać Jakuba jest dla mnie mało zrozumiała, a autorka nie korzysta z szansy, by oddać i jemu głos, ani też nie opisuje wiarygodnie tego, co ten człowiek czuje, zwłaszcza w kontekście tego, co przeszedł w dzieciństwie (i jak to na niego wpłynęło). Tu wracałam myślami do Małego życia, bo losy bohaterów tych dwóch książek są trochę podobne – i jak doskonale amerykańska pisarka pokazała to, co tkwi w głowie tak skrzywdzonego człowieka… Małgorzata Warda w posłowiu pisze, że chciała napisać o manipulacji… tyle tylko, że ja tu żadnej manipulacji nie widziałam, widziałam zagubionego człowieka, który troszczy się o swoją córkę – tak jak potrafi. Nawet sama Nadia zastanawia się nad tym, kiedy wszyscy wmawiają jej, że Jakub nią manipulował: czy naprawdę tak było, czy ona tego nie widziała? Ale to już w drugiej części, więc nie uprzedzajmy faktów. 

 

Druga część Dziewczyny z gór jest równie emocjonująca, jak pierwsza. Niespodziewane odnalezienie się, wznowione śledztwo oraz potrzeba otrzymania jednoznacznych odpowiedzi na pytania, na które tych odpowiedzi nie ma. To tego typu lektura, przy której zżymam się ludzkimi zachowaniami, tym, że jakże gorliwie ferujemy wyroki nie znając faktów, a przede wszystkim tak, jakbyśmy sami byli bez skazy. Niestety główna bohaterka nadal pozostaje dla mnie enigmą. Nadal nie rozumiem jej postępowania. Skoro tak tęskniła za swoją matką, to czemu nie zgłosiła się na policję wcześniej, mimo, że mogła to zrobić? I skoro postanowiła - i to już wiele lat temu - pozostać przy swoim ojcu, dlaczego się „ujawniła” akurat teraz? Skoro kochała Jakuba, dlaczego go naraziła go na to wszystko? Skoro jej dom jest w górach, dlaczego wraca potulnie do swoich rodziców - jest przecież dorosłą kobietą, a nie małą dziewczynką. Na to brak odpowiedzi. Na osłodę mamy rajd po zaśnieżonych i groźnych Bieszczadach, który wszystkim miłośnikom górskich wędrówek musi przyspieszyć bicie serca.

 

Metryczka:
Gatunek: thriller ?
Główny bohater: Nadia Okołotowicz
Miejsce akcji: Polska
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 440 + 400

Moja ocena: 4,5/6

Małgorzata Warda, Dziewczyna z gór. Tropy, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2019

Małgorzata Warda, Dziewczyna z gór. Śniegi, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2021

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później