Młodziutka Ellis wiąże się w homoseksualny związek ze starszą od siebie pisarką. Po jakimś czasie relacja się rozpada, Ellis rodzi dziecko, a niedługo po tym znika. Dziewczynkę wychowuje ojciec. Po latach dorosła już Rose ciągle zadaje sobie pytanie: co stało się z jej matką. Kiedy dowiaduje się, że pisarka, z którą była związana jej mama, mieszka ciągle w Londynie – podejmuje próbę zbliżenia się do niej. 

 

W tej powieści Jessie Burton podejmuje temat więzi matczynej i rodzicielskiej. Jak wszyscy wiemy, dzieciństwo nas kształtuje, a traumy i rany, jakie zadano nam w tym okresie często rzutują na całe życie. Brak jednego rodzica, w szczególności matki jest szczególnie trudny, zwłaszcza, kiedy nie wiadomo, co się z tą osobą stało. Potomstwo potrafi włożyć wiele czasu i wysiłku w to, aby się dowiedzieć, co zaszło i kim był jego biologiczny rodzic. Właśnie to czyni Rose. Autorka kreśli portret dorosłej już kobiety, która ciągle nie potrafi znaleźć sobie swojego miejsca w życiu, mimo, że ma poczucie, że powinna się już ustatkować. Tkwi w związku, który jej nie satysfakcjonuje i wykonuje pracę dużo poniżej swoich kwalifikacji. Jednocześnie trudno jej odnaleźć w sobie silę, by coś zmienić. Prawdopodobnie owa niedojrzałość wiąże się właśnie z brakiem matki, niewiedzą co do swoich korzeni, rzutującą na poczucie własnej tożsamości i brak wiary w siebie.  


Przyznaję, że przez długi czas nie do końca rozumiałam zamysłu autorki: dlaczego dawna flama Elise miałaby wiedzieć więcej o jej zniknięciu, niż ojciec Rose. Czy kobiety nie szukała policja? Nie wiadomo. Burton odkrywa karty stopniowo poprzez cofnięcie się do lat 80-tych, kiedy to ostatnio widziano Elise. Niezbyt podobał mi się ten wątek, gdyż miałam wrażenie, że niewiele on wnosi – autorka opisuje relację dwojga kobiet i ich pobyt w Los Angeles, w trakcie którego w zasadzie nic się nie działo. Elise pojechała tam z Connie, w sprawie filmu kręconego według jej powieści. Widzimy rozkapryszoną młodą kobietę, która ma przecież wszystko, a mimo to ciągle jest niezadowolona i czuje się wyobcowana. Cierpi z powodu typowych problemów pierwszego świata. Dlatego ta postać nie wzbudziła mojej sympatii, zwłaszcza, że wiedziałam, jak to się wszystko skończy. Stałam po stronie Connie – być może zbyt zaabsorbowanej sobą – ale czy to grzech w dzisiejszym świecie – ale starającej się dać wszystko, co najlepsze swojej partnerce. Czy było winą Connie, że Ellis odeszła, a w końcu porzuciła także swojego heteroseksualnego partnera i dziecko? 


Zdecydowanie lepiej czytało mi się wątek współczesny, w którym poznajemy Rose, jej rodzinę i przyjaciół. Rytm tej powieści jest niespieszny, gdyż nie chodzi w niej o akcję, a o ukazanie dylematów, z jakimi mierzy się Rose, myśli, jakie ją nawiedzają, decyzji, jakie musi podjąć. Być może ta bohaterka jest trochę zbyt mało wyrazista, ale wzbudza sympatię. Natomiast potencjał, jaki miała tu postać Constance jest moim zdaniem niewykorzystany – to na była tu kluczem, łącznikiem pomiędzy Elise a Rose, a do tego teoretycznie fascynującą osobą, homoseksualną pisarką, z racji wieku dysponującą życiową mądrością. Niestety niezbyt to widać – autorka musi czytelnikowi podpowiadać jaka Connie jest, bo z fabuły wcale to nie wynika. Nie wiadomo co się z pisarką działo przez te wszystkie lata i wreszcie, czy i jak zniknięcie Ellis wpłynęło na życie pisarki? 

 

Wyznanie to klasyczna powieść obyczajowa, literatura piękna – taka, jakich, mam wrażenie, jest coraz mniej. Napisana pięknym językiem. Mająca na celu zanurzenie się czytelnika w wewnętrznym świecie bohaterów, a nie gonienie za króliczkiem (nomen omen). Kameralna i intymna. Opis wydawcy obiecuje więcej, sugeruje wielkie emocje i wielką tajemnicę – których tu tak naprawdę nie ma. Nie ulega wątpliwości, że jest to powieść o kobietach i dla kobiet, gdyż dotyka podstawowych problemów, z jakimi się mierzymy: z kim się związać, czy wejść w role, jakie narzuca nam społeczeństwo, czy też wybrać własną drogę, czy mieć dzieci i kiedy, i jak wziąć za nie odpowiedzialność. Autorka nie daje w niej gotowych odpowiedzi, nie narzuca też feministycznej wizji. 

 

Ostatecznie oceniam ją dobrze, ale nie jestem pewna, czy jej treść zostanie w mojej pamięci. Brakuje mi w niej czegoś i tęsknię za taką powieścią, jak Miniaturzystka. Jessie Burton to jednak utalentowana pisarka i będę wypatrywać jej kolejnych powieści. 

 

Metryczka:
Gatunek: powieść obyczajowa
Główny bohater: Rose i Ellise
Miejsce akcji: Wielka Brytania
Czas akcji: współcześnie i w latach 80-tych XX wieku
Liczba stron: 520

Moja ocena: 4,5/6

 

Jessie Burton, Wyznanie, Wydawnictwo Literackie, 2020

 

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później