Wszystko za K2
Wracając do książki – po tym przydługim historycznym wstępie Trybalski przystępuje do relacjonowania ostatniej (wtenczas) wyprawy i od tego momentu było już tylko lepiej i z każdym rozdziałem ciekawiej. Jakby dwie różne książki. Tu słusznie autor zauważa, iż
Himalaizm jest nudny jak flaki z olejem. Kiedy nie ma bezpośredniej transmisji z głowy himalaisty, gdy nie wiadomo co myśli, a zdawkowe informacje kręcą się wokół absurdalnych z pozoru działań i codziennej walki z zimnem i wiatrem, nie ma czego oglądać, słuchać. (…) Nudne opisy logistyki i „napierania” zabijają cały mistycyzm, sprawiają, że książki o himalaizmie dla kogoś, kto nie czuje się częścią górskiego świata, bywają niestrawne.
To prawda, ja często też mam taki problem z literaturą górską: z opisów działań krok po kroku wieje nudą, poza tym himalaizm to nie tylko „napieranie”, ale też długie okresy siedzenia w bazie, kiedy nie dzieje się nic. Dlatego też od jakiegoś czasu nie sięgam już tak chętnie po kolejne biografie alpinistów – a tych pojawiło się w ostatnich latach sporo… Dzieł na miarę Krakauera Wszystko za Everest jednak ze świecą można szukać. Ja wolę himalaizm „od kuchni” czy rozważania dotyczące moralnych i etycznych aspektów tego sportu. A Trybalski prowadzi swoją książkę właśnie w tym kierunku. Owszem znajdziemy tu informacje o tym, jak wyglądały kolejne próby wyjścia w góry, czy relację z akcji ratunkowej na Nanga Parbat, ale im dalej w las, tym bardziej autor idzie właśnie w kierunku owych górskich kulis. Znajdujemy tu rozdział o tym, jak zachowują się materiały i ubrania używane przez alpinistów oraz sposobów na kolejne ulepszenia i zminimalizowania różnych niedogodności, panujących w wysokich górach. Jest o diecie himalaistów. Jest o prognozowaniu pogody na użytek konkretnej wyprawy i o tym, jak na tę pogodę wpływają zmiany klimatyczne. Jest oczywiście – żelazny temat – o tym, dlaczego oni chodzą w te góry i kontrowersjach z tym związanych. Last but not least jest o wpływie nowoczesnych mediów na himalaizm i jego postrzeganie przez ludzi „z zewnątrz” – owe relacje na żywo w internecie i parcie na szkło, jakie przejawiają niektórzy młodzi adepci himalaizmu. Znak czasów.
Książkę kończy refleksja na temat dalszych losów PHZ i możliwości wykształcenia nowych talentów w tej dziedzinie, w tak drastycznie zmieniających się czasach i podejściu do zdobywania gór. Następców Lodowych wojowników.
W istocie miałam trochę deja vu, miałam poczucie, że już
taka książkę czytałam – a była to Broad Peak. Niebo i piekło - jedna z najlepszych górskich pozycji, z
jakimi miałam do czynienia. I tam również było o historii polskiego alpinizmu
oraz o kulisach tego sportu. Nie wiem, czy Piotr Trybalski się nią inspirował,
jednak to nie znaczy, że oceniam jego dzieło gorzej. Uważam, że to świetna
lektura ukazująca himalaizm z różnych perspektyw, kompleksowa i rzetelna, a
przy okazji po prostu pasjonująca (tak gdzieś od 200 strony ;), bo autor ma
dobre pióro. Całości dopełniają zdjęcia i mapki spod K2.
Gatunek: literatura faktu
Piotr Trybalski, Wszystko za K2. Ostatni atak lodowych wojowników, Wyd. Literackie, 2018
Komentarze
Prześlij komentarz