Tego lata, w Zawrociu
Powieści Hanny Kowalewskiej są takie niedzisiejsze, staroświeckie. Akcja rozgrywa się na przełomie XX i XXI wieku, a zatem nie tak dawno temu, ale równie dobrze mogły by to być lata 80-te, a nawet 60-te. Chociażby fakt, że telefony komórkowe w zasadzie nie istnieją (teoretycznie już wtedy istniały, ale nie dla przeciętnego Kowalskiego), bohaterowie komunikują się tradycyjnie, po kablu. Akcja jest niespieszna, nikt nie jest niewolnikiem elektroniki, mediów społecznościowych, czy pracy (w istocie to nieraz zastanawiałam się, z czego też żyje nasza Matylda, bo wprawdzie pracuje ona w teatrze, ale kwestia ta potraktowana jest zupełnie marginalnie, a poza tym wiadomo, w teatrze kokosów się nie zarabia…). Piękny dworek, wraz z otaczającym go ogrodem i sadem jest dla bohaterki azylem, zaczarowaną bańką, magicznym miejscem, rządzącym się swoimi prawami. Można byłoby się delektować atmosferą Zawrocia, gdyby nie to, że to wszystko jest takie smutne. Moim zdaniem trochę za dużo w tych książkach jest tych nieszczęść, negatywnych emocji, zawiści, toksycznych relacji, konfliktów między najbliższymi, które jakoś nie chcą się rozwiązać. W Innej wersji życia oraz Przelocie bocianów rekordy jędzowatości bije siostra bohaterki - aż miałam wrażenie, że autorka przeszarżowała z tą kreacją. Paula umie tylko warczeć i syczeć oraz prezentować obrażoną minę. Matylda dla odmiany jest ostoją cierpliwości i ciepła, walczącą z niechęcią matki i wrogością ojczyma oraz siostry. Taką męczennicą wręcz, nadstawiającą drugi policzek i mierzącą się z całym światem – nieżyczliwymi jej krewnymi, kolejnymi mężczyznami, którzy przewijają się przez jej życie i nie potrafią jej docenić, a nawet mobbingiem w pracy. Trudno zrozumieć czasem jej postawę, dlaczego nie walczy o swoje i pozwala sobą pomiatać. Niby kobieta pewna siebie, a z drugiej strony ciągle ktoś jej dokucza, z własną siostrą na czele, będącą ukochaną córeczką mamusi. Matylda zachodzi w ciążę, a jej matka (sic!) nie pyta jak się czuje i czy nie potrzebuje pomocy, tylko zastanawia się co powie na to Paula. Czekałam, aż ta Śpiąca Królewna obudzi się i walnie pięścią w stół… Ten piękny, ciepły dom w Zawrociu, marzenie wielu, jakoś w kolejnych tomach nie ma jednak szczęścia do dobrych zakończeń.
No i Okna z widokiem na Weronę. Równia pochyła, brazylijskiej telenoweli ciąg dalszy. Powieść, która nie wnosi kompletnie nic. Ciąg dialogów o niczym, jałowych dysput i sporów, dogryzania sobie, międlenia ciągle tych samych żalów, że Matylda dostała Zawrocie, albo po prostu gadania o d… Maryni. I ciągłe odwiedziny u Matyldy – a jako, że postaci w tej książce jest bez liku, to drzwi się u niej nie zamykają. I tak przez kolejne strony, a książka puchnie… Narzeczony jak zwykle nieobecny, w rozjazdach, bo są ważniejsze sprawy, niż ciężarna dziewczyna… W międzyczasie pojawia się kolejna tajemnica Zawrocia, którą stara się rozwikłać Matylda. Idzie to opornie, bo nikt tu nie mówi niczego wprost – zero konkretów, same zagadki, insynuacje, bądź zasłanianie się innymi, czy odkładanie rozmowy na później. W czytaniu to jest naprawdę trudne do zniesienia, a niektórzy bohaterowie naprawdę męczący, jak wiecznie sfochowana Paula, nienawidząca Matyldy (i chyba wszystkich ludzi dookoła) Emilia, czy zepsuta Karina. Że nie wspomnę o żenujących dialogach Matyldy z niejakim Ignacym. W zasadzie, by poznać rozwiązanie tej historii możnaby zacząć lekturę od 500 strony – wcześniej nie dzieje się nic istotnego.
Ile sekretów może mieć jedna rodzina? I dlaczego kobieta będąc w 7 miesiącu ciąży jakoś tak średnio interesuje się swoim stanem i przygotowaniami do przyjścia na świat potomka, a bardziej zajmuje ją grzebanie w przeszłości? Właśnie, bohaterowie tej książki nie idą dalej - tkwią w miejscu, bo ciągle żyją przeszłością, niezaleczonymi traumami, urazami i pretensjami – słusznymi bądź nie - do innych. Nikt w tej rodzinie nie rozmawia ze sobą szczerze i otwarcie, nikt nie stara się dojść do porozumienia i rozwiązać tego węzła gordyjskiego. Problemy zamiata się pod dywan. Matylda jest niczym Joanna D’Arc walcząca sama z tym wszystkim. Prawda jest taka, że mimo przeczytania kilku książek z cyklu, nadal nie wiem jaką osobą tak naprawdę jest Matylda. Dlaczego najwyraźniej przyciąga ona facetów, co oni w niej widzą i dlaczego drażni tak wiele osób, przede wszystkim kobiet? Bo z opowieści Matyldy o samej sobie (powieści pisane są w 1 os.) to nie wynika. Poza kilkoma wzmiankami o tym, że była nieznośna w dzieciństwie, a kiedy dorosła była lekkoduchem. Po tej Matyldzie, jaka objawia się czytelnikowi na kartach powieści jednak tego nie widać. Jest mądra, miła, rozsądna, wyrozumiała, pomocna, a w stosunku do swojej siostruni zachowująca się wręcz jak psychoterapeuta (który usprawiedliwia psychopatę trudnym dzieciństwem). Tymczasem wszyscy zachowują się, jakby Matylda była jakąś herod-babą, która wszystkich ustawia, gdy z powieści wynika, że ta kobieta to cierpiętnica, wiecznie robiąca dobrą minę do złej gry.
I tak oto z klimatycznej, poetyckiej powieści, jaką było na początku Zawrocie, cykl przeistoczył się w nudną soap operę z pretensjonalnym wątkiem quasi-kryminalnym, rozciągniętą do granic możliwości. Na początku historie rodzinne wciągają, ale w kolejnych tomach jest coraz mniej treści, a coraz więcej niesympatycznych postaci. Widać, że kontynuacje pisane są już na siłę, a wszystko ciągnie się jak flaki w oleju – dość nadmienić, że Matylda jest w ciąży przez 3 tomy (i jeszcze nie urodziła). A najgorsze jest to, że z tego wszystkiego nie płynie żaden głębszy przekaz, żaden morał, nawet taki, że zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Gatunek: powieść obyczajowa
Hanna Kowalewska, Tego lata, w Zawrociu, Wyd. Zysk i Ska, 2005
Hanna Kowalewska, Góra śpiących węży, Wyd. Zysk i Ska, 2006
Hanna Kowalewska, Maska Arlekina, Wyd. Zysk i Ska, 2007
Hanna Kowalewska, Inna wersja życia, Wyd. Zysk i Ska, 2010
Hanna Kowalewska, Przelot bocianów, Wyd. Zysk i Ska, 2011
Hanna Kowalewska, Cztery rzęsy nietoperza, Wyd. Literackie, 2016
Hanna Kowalewska, Okna z widokiem na Weronę, Wyd. Literackie, 2019
nie wiem dlaczego jeszcze się za nią nie brałam
OdpowiedzUsuń