Francuski romans
Znowu bale, polowania i
herbatki? Edwardiańskie posiadłości, zastępy służby i konwenanse? - myślałam
sobie, sięgając po kolejną książkę promowaną hasłem "Downton Abbey". Uwielbiam te
klimaty, ale ostatnio jakby jest tego zbyt wiele. Na szczęście nie. Akcja
powieści rozpoczyna się tuż przed wybuchem I wojny światowej i toczy się w
latach 1914-1919. Jej młodziutka bohaterka, Lily Ashford postanawia rzucić się
na głęboką wodę i pójść do pracy, by "pomóc w wysiłku wojennym".
Oczywiście dzieje się to wbrew woli jej rodziców, hrabiostwa, które w swojej
córce upatruje tylko i wyłącznie materiał na żonę i matkę odpowiednio wybranego
arystokraty. Następuje więc zerwanie z rodziną, z
wyjątkiem ukochanego brata Lily, Edwarda, który zaciąga się do wojska i zostaje
wysłany do Francji. Lily natomiast ciężko pracuje, a następnie wstępuje do
kobiecych oddziałów i ląduje również we Francji, blisko frontu, jako... kierowca ambulansu. Co ją skłoniło
do takich drastycznych kroków? Do zrezygnowania z przytulnego rodzinnego
gniazda, gdzie nie musiała się o nic troszczyć, ani nic robić? Otóż Lily robi
to, bo chce udowodnić swoją wartość jako człowieka - jako hrabianka na wydaniu
czuje się bowiem nic nie warta. Jako kilkunastoletnia dziewczynka usłyszała, iż
"w XX wieku kobiety mogą same decydować o sobie i robić w życiu co chcą", jednak jej rodzice
najwyraźniej nie przyjęli tego do wiadomości - nie chcieli nawet córki
kształcić. Lily marzy o innym życiu, niż nicnierobienie u boku bogatego męża, buntuje się więc
przeciwko tradycji i konwenansom starej epoki. Co za paradoks - myślę sobie -
że kiedyś kobiety pragnąc wyzwolić się spod władzy mężczyzn - zapragnęły pójść
do pracy. I to do naprawdę ciężkiej pracy, jaką faktycznie często wykonywali
mężczyźni. Faktycznie - własne dochody dają możliwość samostanowienia, lecz czy
nie jest to również jakaś forma zniewolenia? Lily żyła w czasach, kiedy kobiety (wyższych sfer rzecz jasna) były traktowane jak piękne kwiaty, których rolą było tylko leżeć i pachnieć. Dziś mamy sytuację, że wszyscy -
niezależnie od płci - muszą pracować na swoje utrzymanie, a kobiety ciągle
jeszcze opłacane są gorzej i traktowane gorzej od mężczyzn na rynku pracy. Czy
naprawdę tego chciałyśmy? Czy dziś niejedna z nas nie wolałaby jednak leżeć sobie w ciepełku, dać się "zniewolić", by wieść takie życie,
jakie potencjalnie stało przed lady Ashford?
Prawda jest taka, że Lily
powodowana była nie tylko własnymi ambicjami, ale - jakże by inaczej -
miłością. Za tym wszystkim stał mężczyzna: przystojny, ale nie przynależący do
arystokracji przyjaciel Edwarda, Robbie. To od niego wszystko się zaczęło i to
za nim Lily pojechała do Francji. A tam rzecz jasna, w huku artylerii, pomiędzy
kolejnymi rannymi dowożonymi do szpitala, rozkwitł sekretny
romans.
Francuski romans to powieść
całkiem sprawnie napisana, lekka i przyjemna, i stwierdzam, że była ona dla mnie miłą odskocznią po stosunkowo mało ciekawych lekturach, z jakimi miałam ostatnio do czynienia. Przeczytałam
ją w jedno niedzielne popołudnie. Mam zastrzeżenia jedynie do samego zawiązania
intrygi - jakoś to uczucie, jakim zapałała Lily do człowieka raz w życiu tylko przelotnie
widzianego - wydaje mi się nierealne. Autorka jednak rozwijając fabułę nie
szarżuje dalej i doskonale osadza ten romans w realiach epoki. Powieść jest
subtelna, uczucie pomiędzy Lily i Robbiem stonowane, wyraźnie pozostające w
cieniu wojny, ale również nadal obowiązujących przecież reguł obyczajowych: pruderii, dbałości o
reputację, honoru, a także hierarchii społecznej. Na
pochwałę zasługuje odwzorowanie przez autorkę tego, co działo się na froncie, w
szczególności zaś w szpitalu polowym, zajmującym się rannymi. Wzięcie przez Lily udziału
w wojnie - jako członkini WAAC - pozwoliło jej dojrzeć, wydorośleć i stać się
silną kobietą, i ta przemiana jest wyraźnie pokazana. Sami bohaterowie Francuskiego romansu wydają się jednak trochę
zbyt jednowymiarowi, zbyt idealni. Odstaje od nich tylko Edward, skrywający
ciekawe tajemnice, stąd w pewnym momencie to jego postać zaintrygowała mnie
bardziej, niż losy Lily i Robbie'go. Ciekawe, bo autorka napisała już kontynuację powieści, która ma być poświęcona właśnie Edwardowi.
Metryczka:
Gatunek: romans historyczny
Główny bohater: Lily Ashford Gatunek: romans historyczny
Miejsce akcji: Francja
Czas akcji: I wojna światowa
Cytat: -
Moja ocena: 4,5/6
Jennifer Robson, Francuski romans, Miłość w czasach Wielkiej Wojny, Wyd. Imprint/Dom Wydawniczy PWN, 2014
Widziałam zapowiedz tej pozycji jakiś czas temu. Od tamtego momentu poluję na nią w bibliotece - jak na razie z marnym skutkiem...
OdpowiedzUsuńBanerki mniejsze ;)
OdpowiedzUsuńOkładkowe Love: http://oi57.tinypic.com/ifaliv.jpg
Czytam Opasłe Tomiska: http://oi62.tinypic.com/2yux0ux.jpg