Prosto z księgarni
Co ja tu robię, przecież mam tyle
fajnych książek w domu – pomyślałam sobie wczoraj, błąkając
się między bibliotecznymi półkami, na których zalegały głównie
książki, których nikt nie chce czytać.
Właśnie. Zauważyłam, że zakupienie
książki niechybnie prowadzi do tego, że książka ta dłuuugo nie
będzie przede mnie przeczytana. Zjawisko skądinąd znane wszystkim
książkoholikom. Dlaczego tak się dzieje – przecież kupuję te
lektury, które uważam za najfajniejsze, najatrakcyjniejsze, które
chcę przeczytać w pierwszej kolejności? A kończy się to tym, że
ich pobyt w poczekalni jest bardzo długi, a z nowości stają się
one zaległościami.
Po pierwsze pierwszeństwo mają
oczywiście zawsze książki z biblioteki, bo trzeba oddać –
wiadomo. Dlatego ostatnio obiecuję sobie już nic nie brać z
wypożyczalni, ale nie do końca mi się to udaje... Po drugie włącza
się u mnie mechanizm, że to co najlepsze odkładam na „koniec”
(albo na jakieś wyjątkowe okazje); najpierw obowiązek, a potem
przyjemność. Tylko kiedy nadejdzie „koniec” w przypadku
czytania? ;) A po trzecie: czy taka książka przeczytana nie traci
na swojej atrakcyjności? Już nie jest tajemnicą i obietnicą. Już
nie jest dziewiczo nowa.
Zastanawiam się też, na ile w tym zjawisku
rolę gra reguła nie o to chodzi, by króliczka złapać, ale by
gonić go. Czyli przyjemnie jest planować co sobie kupimy,
chodzić do księgarni, oglądać, zdobywać, przyjemny jest sam
moment nabywania, ale kiedy już owe zdobycze znajdą się na naszym
biurku, zostaną rozpakowane – jakoś tracą na atrakcyjności. To
samo zresztą dzieje się w każdym innym przypadku zakupoholizmu:
czy to chodzi o ciuchy, buty, biżuterię, gadżety, cokolwiek
innego. Na szczęście zakupoholizm książkowy wydaje mi się mniej
szkodliwy i bardziej akceptowalny (choć to oczywiście zależy od
tego ile ktoś wydaje), o ile nie rezygnujemy z zamiaru czytania. W
końcu dzięki temu wspieramy wydawnictwa i kulturę, a nie tylko
jesteśmy konsumentami.
Prosto z księgarni:
- Ponad wszystko - Tanis Rideout
- Doktor Sen - Stephen King
- Ogród wieczornych mgieł - Tan Twan Eng
- Zdobywam zamek - Dodie Smith
- Studio Saint Ex - Ania Szado
O właśnie... Mam pododbny problem. Chyba jednak wychodzi ze mnie powoli książkoholikonabywacz... Staram się ograniczać kupowanie książek, bo wtedy właśnie idą one na samo dno stosu. Lepiej poczekać z miesiąc, by przekonać się, czy chęć nabycia to tylko kaprys, bo jeśli potrzeba kupna jest stała przez kilka miesięcy, wtedy nabywam takową ksiażkę.
OdpowiedzUsuńZauważyłam u siebie, że często ochota na kupno danej książki mi przechodzi po kilku miesiącach - trudne jest jednak zdobyć się na tę cierpliwość, żeby przeczekać.
OdpowiedzUsuń