Pamiętam, jak zachwycałam się pierwszymi częściami cyklu o Cormoranie Strike’u – pisałam, że żadne słowo nie jest w tych powieściach zbędne, a czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Od tego czasu pojawiły się kolejne części i chyba już nikogo nie trzeba przekonywać, że J.K. Rowling potrafi pisać „dorosłe” powieści. Choć hmm, wróć, niedawno widziałam jeszcze jakieś zupełnie świeże tego typu opinie osób przywiązanych li tylko do Harry Pottera. 

 

W każdym razie już w Żniwach zła zauważyłam, że coś się psuje - na pewno nie jest to turnpager, śledztwo jest dość ospałe i nie należy do tych z gatunku nagłych olśnień. Mimo tego czyta się to dobrze, aczkolwiek trzeba się nastawić na bieg na długim dystansie, niż sprint. Natomiast przy Zabójczej bieli ewidentnie nastąpił jakiś kryzys, zjazd w dół – książka jest przegadana i nudna. Dochodzenie długo nie może się rozkręcić, ba, przez ¼ tekstu w ogóle nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi. Potem okazuje się, że chodzi o politykę… To była pierwsza powieść J.K. Rowling, która mi się nie spodobała i wolałabym spuścić na to zasłonę milczenia. Jednak w takiej sytuacji nie ma się co dziwić, że za najnowsze dzieło z tego cyklu zabierałam się z pewnymi obawami – zwłaszcza, że, jak widać, kolejne tomy wykazują tendencję do puchnięcia i Niespokojna krew liczy sobie prawie 1000 stron. A tysiącstronicowy kryminał to nie przelewki… 

 

Na szczęście okazało się, że moje obawy były bezpodstawne, a autorka wróciła do dawnej formy. Do misternie skonstruowanej fabuły, naszpikowanej detalami i wycyzelowanej pod każdym względem. W tym tomie po raz pierwszy mamy do czynienia z tzw. cold case, czyli nigdy nie wyjaśnioną sprawą sprzed lat. Strike zostaje poproszony o wyjaśnienie zniknięcia młodej lekarki, które miało miejsce 40 lat wstecz (licząc od daty, kiedy rozgrywa się akcja powieści). Podejrzenia policji krążyły wokół seryjnego mordercy, ale tego zabójstwa nigdy mu nie udowodniono. Rzecz jasna tego typu śledztwo również nie cechuje się dynamiczną akcją, gdyż mamy tu do czynienia przede wszystkim z mozolnym gromadzeniem faktów, poszukiwaniem osób z przeszłości i grzebaniem w szpargałach. To mrówcza praca i powolne dochodzenie po nitce do kłębka. Mnóstwo miejsca zajmują w Niespokojnej krwi rozmowy z osobami, które niegdyś znały Margot i były świadkami tamtych wydarzeń. Mimo to lektura należała do tych, które trudno odłożyć, a czytelnik myśli sobie „jeszcze tylko jeden rozdział…”  Nie zauważyłam, by akcja rozkręcała się powoli (co pojawia się w recenzjach), raczej wszystko jest równomiernie rozłożone. W pewnym momencie autorka prowadzi czytelnika – dosyć nieoczekiwanie – w meandry ezoteryki, astrologii i kart tarota. Nawiasem mówiąc byłam zdumiona pamięcią książkowych bohaterów, którzy z detalami opowiadają co działo się 40 lat temu, gdy ja nie pamiętam, co robiłam tydzień temu ;) 

 

Jak we wszystkich powieściach z tego cyklu, także i tu mamy do czynienia z równoważnym wątkiem obyczajowym, dotyczącym życia Cormorana i jego asystentki oraz ich wzajemnych relacji. Trzeba się do tego przyzwyczaić, a jeśli ktoś nie lubi rozbudowanego tła obyczajowego w kryminałach, to… cóż.. Robin się rozwodzi, Strike też jest samotny, więc nie dziwota, że wszystko ciąży ku temu, by wreszcie zeswatać tych dwoje. Jednak nie jest to takie proste, jak w komediach romantycznych – istotnie Rowling świetnie ukazuje tu, jak ludzie mogą się różnić w myśleniu i mylić co do drugiej osoby, co owocuje różnymi nieporozumieniami. Wynika to z tego, że każdy z bohaterów zmaga się z własnymi demonami i nie tak łatwo spotkać się w pół drogi, gdy jest się kobietą z przeszłością, mężczyzną po przejściach. Ta autorka jest mistrzynią opisywania skomplikowanych relacji międzyludzkich – takich, jakie faktycznie mają miejsce w prawdziwym życiu, a nie wyjętych z popkulturowej fikcji. 

 

W tle dostrzegam także kwestię nieustającej przemocy wobec kobiet, zarówno fizycznej, jak i subtelniejszej, psychicznej, co przecież jest naszą codziennością. W poprzednich częściach wyszło na jaw, że również Robin jej doświadczyła. Tu mamy nie tylko seryjnego mordercę, który torturował swoje ofiary, ale i lekceważenie kobiety ze strony jej podwładnych, czy współpracowników, niechciane awanse seksualne, czy wykorzystywanie władzy i pieniędzy, by nie pozwolić kobiecie odejść. No i Margot musiała zginąć, bo była zbyt inteligentna


Jest jeszcze jeden motyw, który mnie ucieszył, jeśli chodzi o Niespokojną krew, a który wiąże się z moim drugim hobby. Mianowicie całkiem sporo miejsca zajmują w tej powieści perfumy. Autorka umieszcza w tekście kilka rozbudowanych scen dotyczących wizyt w perfumeriach oraz opisy tego, jak bohaterowie odbierają różne zapachy. Robin po rozwodzie szuka czegoś nowego, nowej tożsamości i wydaje się, że odzwierciedleniem tego są właśnie jej poszukiwania idealnych perfum. Perfumoholikowi nasuwa się pytanie: czyżby Rowling była jedną z nas?

 

Nie połknęłam tej książki, bo trudno połknąć 1000 stron. Starałam się raczej dozować sobie przyjemność z lektury, ale w takim stylu mogłabym czytać i kolejne 1000 stron. 


Metryczka:
Gatunek: kryminał
Główny bohater: Cormoran Strike i Robin Ellacott
Miejsce akcji: Londyn
Czas akcji: współcześnie
Liczba stron: 944

Moja ocena: 6/6

 

Robert Galbraith, Niespokojna krew, Wyd. Dolnośląskie, 2020  

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później