Mędrcy świata, monarchowie, gdzie spiesznie dążycie. Powieccież nam trzej królowie, chcecie widzieć dziecię?

 

Legenda o Trzech Królach jest starym elementem kultury chrześcijańskiej i bożonarodzeniowej tradycji. Kolędy, opowieści, stałe miejsce w jasełkach, mnóstwo przedstawień malarskich, osobne święto. Wszystko to rzekomo wywodzi się z Pisma Świętego, gdzie opisano jak monarchowie przybyli do stajenki betlejemskiej, by złożyć hołd nowo narodzonemu Mesjaszowi. Dziś nie zastanawiamy się, ile w tym jest prawdy, tym bardziej, że Biblię niekoniecznie można traktować jak dokument historyczny. A nawet gdyby, to okazuje się, że w Piśmie Świętym, Trzem Królom poświęcono zaledwie kilkanaście zdań – i więcej jest tu niewiadomych, niż wiadomych. Skąd więc wzięła się cała nasza popularna „wiedza” o tych postaciach, włącznie z tym, jak wyglądali i w co byli ubrani? W rzeczywistości nie ma pewności kim byli – czy faktycznie królami, czy magami lub mędrcami – skąd przybyli, jak się nazywali, kiedy tak naprawdę przybyli do Judei, a nawet ilu ich faktycznie było. A tak w zasadzie - czy w ogóle istnieli. 

 

Temat tej książki zaciekawił mnie, bo nigdy do tej pory nie spotkałam się z żadnym opracowaniem na temat Trzech Króli (Królów). Po prawdzie myślałam, że będzie to bardziej książka historyczna, niż religijna i zdziwiłam się, kiedy wyczytałam, że autor jest biblistą i demonologiem. Jak już wspomniałam, Biblia być może jest świętą księgą, ale niekoniecznie należy jej wierzyć jeśli chodzi o fakty historyczne. Tymczasem autor opowiadając o Trzech Królach opiera się w dużej mierze właśnie na Biblii i religijnych opracowaniach. Mowa tutaj o wielu dokumentach apokryficznych, pismach chrześcijańskich, różnych legendach spisanych w średniowieczu. Ale nie tylko, bo jest również cała bateria bardziej współczesnych opracowań oraz źródeł historycznych. Jednak aby zrozumieć tamte czasy, trzeba spojrzeć na nie oczyma ludzi ówcześnie żyjących, a więc zanurzyć się w religii, bo tamto społeczeństwo było dogłębnie religijne. Zatem źródeł religijnych nie można ignorować, zarazem zdając sobie sprawę, że są one pełne metafor i symboliki, czasem już dla nas nieczytelnej. Czerpiąc z tego wszystkiego, Roman Zając opowiada m.in. o krainach, których nazwy nic nam dziś nie mówią, istniejących gdzieś tam, na umownym „Wschodzie”. O Persach i ich potężnym państwie. O zaratustrianach. O astrologii w starożytności. O panowaniu Heroda. Znaczeniu królewskich darów: mirry, kadzidła i złota. Bo to wszystko składa się na legendę o Trzech Królach. Książka jest pełna historycznych smaczków. Istotne też są wyjaśnienia dotyczące tego, co tak naprawdę napisane jest w Piśmie Świętym – bo my ludzie nagminnie dopowiadamy sobie rzeczy, które – jak się okazuje – nigdzie napisane nie są. Na tej zasadzie powstają plotki, mity i fake newsy. Takie jak legenda o Trzech Królach. 

 

Autor potrafi nie tylko uczyć, ale i bawić - nie stroni od anegdot i nawiązań do popkultury. Początek książki jest wprawdzie pod tym względem dość toporny – to głównie suche fakty i cytowanie Biblii, ale potem pisarz się rozkręca, wykazując się gawędziarskim darem. Szczególnie podobała mi się historia panowania Heroda oraz legenda o Księdzu Janie i jego królestwie. Opracowanie kończy rozdział o Trzech Królach w literaturze i filmie. 

 

Prawda jest taka, że mowa o czasach tak odległych, że i tak nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę, i można tu co najwyżej snuć teorie, stawiać hipotezy i analizować różne możliwości. I to właśnie robi Roman Zając. Wyjaśnia, demitologizuje, docieka zbierając informacje z całego ogroma źródeł. Sam zresztą stwierdza: Jak widać, można napisać pokaźnych rozmiarów książkę i wykazać się w niej erudycją, a zarazem niczego w niej nie dowieść. Jego książka okazała się dla mnie po prostu fascynującą wyprawą w przeszłość, w czasy starożytne, czasy tajemnicze i po części mityczne.

Nasze wyobrażenia o Bożym Narodzeniu obfitują w różne pobożne zmyślenia. Obarczeni wiedzą, jak mogło być „naprawdę” nie musimy oczywiście rezygnować ze śpiewania kolęd o naiwnej treści i dekorowania szopek, gdzie pasterze stoją razem z Trzema Królami na trzaskającym mrozie. Wszystko to ma na celu przybliżać nam prawdę o tym, że Bóg stał się człowiekiem i narodził się, tak jak my.

 

Niezależnie, czy w to wierzycie, czy nie, myślę, że warto sięgnąć po tę pozycję – świetna lektura na adwentowe i świąteczne wieczory. 

 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak. 


Metryczka:
Gatunek: historyczna
Główny bohater: Trzej Królowie
Miejsce akcji: Bliski Wschód
Czas akcji: starożytność/średniowiecze
Ilość stron: 384
Moja ocena: 5/6

 

Roman Zając, Trzej Królowie. Tajemnica mędrców ze Wschodu, Wyd. Znak, 2020

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później