Tanamera
W
latach 30-tych XX wieku w Indochinach nadal panowali Europejczycy,
kraje te były koloniami, zapewniającymi państwom europejskim liczne
dobra i bogactwa. Anglicy, czy Francuzi mieli świetną zamorską bazę do
robienia interesów oraz do zabawy. Zapoczątkowano wtedy eksploatację
tamtych ziem, opisaną w Tanamerze: rozpoczęto wyręb dżungli i
założono plantacje kauczuku. Wtedy był to genialny pomysł na biznes,
dziś niestety kojarzy się przede wszystkim z degradacją środowiska
naturalnego. Nic więc dziwnego, że kauczukowy interes rodziny Dexterów
nie wzbudził we mnie entuzjazmu.
Główny
bohater powieści Noela Barbera, Johny Dexter jest dziedzicem bogatej
rodziny plantatorów w Singapurze, Malaje to jego ojczyzna, a Tanamera to
rodzinna posiadłość. Autor opisuje losy Johny'ego, jego rodziny w
burzliwych przedwojennych i wojennych latach. Życie kolonistów upływa na
spotykaniu się w klubach, grze w tenisa, polo, zabawach i przyjęciach.
Wybucha wtedy miłość pomiędzy Johnym a jego przyjaciółką jeszcze z lat
dzieciństwa, Julią. Niestety Julia jest Chinką, co oznacza, iż młodzi
nigdy nie będą mogli być razem. To miłość zakazana. Kolonialna oraz
chińska tradycja zakazują wiązania się „białych” z Azjatami. Te surowe
reguły wydają się absurdalne, tworzące jakieś sztuczne podziały między
ludźmi, ale Johny i Julia im się podporządkowują. Są młodzi,
niedoświadczeni, poszukują swojego celu w życiu. Ich drogi się
rozchodzą. Na świecie jednak wrze, konflikt zapoczątkowany w Europie
przenosi się stopniowo na cały glob, wybucha wojna. A wojna zmienia
wszystko. Ludzie, niepewni jutra, chcą żyć teraźniejszością. Tradycyjne
podziały przestają mieć znaczenie. Po wojnie już nic nie będzie takie
samo, co wielokrotnie jest w książce powtarzane.
Trochę dziś zapomniana Tanamera porównywana jest do Przeminęło z wiatrem, zapewne ze względu na scenerię, w jakiej rozgrywa się akcja. Jest i wojna, i egzotyka, i miłość. Nie do końca jednak jest to trafne porównanie, gdyż w powieści tej romansu jest raczej niewiele, brakuje w niej emocji. Tanamera
napisana jest w dosyć poważnym tonie, autor woli pisać o rzeczach
namacalnych: interesach, gospodarce, działaniach wojennych; chwilami
przytłaczały mnie te przyciężkie fragmenty traktujące o kauczuku,
drewnie, czy o wojennej polityce. Przyznaję, iż o azjatyckiej odsłonie
II wojny światowej wiem bardzo niewiele, nie miałam pojęcia, że walki
toczyły się również na Malajach, tak jak opisuje to Barber. Wydawało
się, że tamten zakątek świata był w miarę spokojny, ale okazuje się, że
nie do końca. Po wojnie czekały Azję kolejne konflikty i zmiany.
Teoretycznie jednym z głównych wątków Tanamery
jest wątek miłosny, lecz opisowi tej miłości brakuje tego czegoś, co
wykracza poza sferę fizyczną, porozumienia, chemii, wspólnie
przeżywanych chwil, uniesień, niepowtarzalnego kodu kochanków, marzeń,
tęsknoty. Całej
otoczki miłości. Innymi słowy nie ma tu za grosz romantyzmu, jest sam
pragmatyzm, który odbija się także w postępowaniu młodych: Johny'ego,
Julii, ich rodzeństwa i przyjaciół. Uczucia
wcale nie są najważniejsze, a dojrzeć do nich pomaga bohaterom wojna i
przemiany obyczajowe, jakie ona za sobą pociąga, a nie własne
doświadczenie życiowe. To co dzieje się z bohaterami Barber relacjonuje, nie wgłębiając się zbytnio w motywy ich postępowania. Miałam
wrażenie, że są oni nieco bezwolni, pozwalają aby to okoliczności
kierowały ich życiem, a mało jest decyzji, które podejmowaliby sami. Autor
nie eksploatuje też zbytnio owego aspektu obyczajowego, który zabraniał
związków międzyrasowych, tego konfliktu między tradycją a
nowoczesnością – Barber po prostu stwierdza, iż tak było i koniec. Zatem
czytałam Tanamerę również bez większych emocji i nie potrafiłam przenieść się myślami w tropiki,
z wyjątkiem już samej końcówki książki. Powieść jest napisana w tak
rzeczowym tonie, że zabrakło w niej miejsca na opisy tworzące klimat,
egzotyczną scenerię.
Tanamera
jest interesującą pozycją głównie z historycznego punktu widzenia,
traktującą o końcu pewnej epoki, końcu kolonializmu. Na pewno nie jest
to jednak porywająca historia miłosna.
Noel Barber, Tanamera, Wyd. Książka i Wiedza, 1992
Ps. Zamieszczam okładkę z jakiegoś zagranicznego wydania, bo polska - sprzed prawie 20 lat - jest przepaskudna
Tanamera to jedna z naszych ulubionych książek. Od niej zaczynamy przygodę z blogowaniem. I tu się na pewno zgadzamy - jest to niestety zdecydowanie zapomniana pozycja. Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuń