Polak, Węgier dwa bratanki, a jednak jak mało ten "bratni kraj znamy". Ja mam z Węgier bardzo dobre wspomnienia i skojarzenia. Z opowieści Dominika Hejja wynika, że jest on zupełnie różny od Polski, a Węgrzy mają zupełnie inną mentalność, wywodząc sami swoje pochodzenie ze Wschodu, z terenów azjatyckich. Kiedyś nota bene obiło mi się o uszy, że Węgrzy należą do najbardziej “depresyjnych” narodów. W sferze politycznej uwidacznia się to tym, że ich święta narodowe upamiętniają klęski, a nie radosne rocznice - a nawet my mamy rocznicę pobicia bolszewików w Bitwie Warszawskiej i Święto Niepodległości. Co ciekawe Węgrzy uważają się za "Chrystusa narodów", a przecież uczono nas, że to Polska, posiada ten zaszczytny tytuł ;) - jak widać, nie jesteśmy zbyt oryginalni, a są kraje, które wcale nie miały “lepiej” niż my… Hejj tłumaczy, że Węgrzy żyją resentymentami sprzed ponad 100 lat, kiedy to nowo utworzonemu po rozpadzie Austro-Węgier państwu odebrano ⅔ ziem… a przedtem Węgry przecież też nie były niezawisłym państwem. Ta węgierska tęsknota za utraconymi ziemiami jako żywo przypomina polską traumę po rozbiorach, i w sumie nie ma się co dziwić. Przy tym: chcą być wielcy, ale jakoś to nie wychodzi... w dwóch wojnach światowych wybrali złą stronę…  

W ostatnich latach kraj ten pod rządami prawicowego Fideszu staje okoniem do wspólnej polityki europejskiej, w tym także w swoich relacjach z Rosją, co szczególnie dobitnie widać po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Fidesz wyraźnie ciągnie na Wschód (także w kierunku Chin, dla których jest takim koniem trojańskim w Europie - o tym sporo pisała Czubkowska w książce Chińczycy trzymają nas mocno), podkreślając azjatyckie korzenie Madziarów. Tak, jakby kiedyś wiatr historii przywitał ich na Bałkany i oni nadal w tej Europie czują się niezupełnie jak u siebie… Naprawdę pojawia się pytanie, czy taki kraj powinien być w UE. Skądinąd polityka Fideszu jest też bardzo ciekawa w stosunku do muzułmanów - bo biorąc pod uwagę węgierską historię, to powinni się oni od nich dystansować, gdy tymczasem Orban postulował jakieś węgiersko-tureckie braterstwo. Do czasu, kiedy wynikła kwestia emigrantów z krajów Bliskiego Wschodu - wtedy miłość się skończyła i pojawiła się narracja o zagrożeniu terroryzmem… Środki do zagarnięcia władzy na Węgrzech wydają się natomiast typowe do każdych rządów autorytarnych, i tu widzę wiele podobieństw do tego, co dzieje się w Polsce pod rządami PIS.

Nie jest to pozycja równie dobra, co poprzednie z tej serii, które czytałam (są one klasyfikowane jako "reportaże", co nie jest prawdą, gdyż są to raczej książki popularnonaukowe z dziedziny politologii, jeśli coś takiego w ogóle istnieje), gdyż za dużo tu podręcznikowej polityki: nazwiska działaczy, partie i przetasowania w partiach w ostatnich latach, także suche dane gospodarcze - niewiele to mówi o tzw. "szarej rzeczywistości". Brakowało mi szerszego tła, za mało było tych informacji o węgierskiej tożsamości - bo jestem pewna, że budują ją nie tylko Fidesz i ostatnie lata, ale długa przecież, ponadtysiącletnia historia tego kraju, włącznie z klęskami pod Mohaczem i skomplikowanymi relacjami z Państwem Osmańskim. Nie przekonuje mnie tłumaczenie węgierskich realiów taką, a nie inną mentalnością narodu (przy tej okazji naprawdę zadumałam się, czy istnieje coś takiego jak "charakter narodu" i co sprawia, że narody tak bardzo różnią się od siebie). Zbyt mało opowieści o tym, jak tam się naprawdę obecnie żyje, a nie o tym, jakie są wskaźniki PKB, jak zwykli ludzie (a nie tylko działacze polityczni) patrzą na to, co się dzieje (Hejj rzuca tylko hasła o tym, że wiele osób emigruje lub ma taki zamiar), a także, cóż sylwetki samego Orbana - skąd on się w ogóle wziął na węgierskiej scenie politycznej.  

Nie da się też ukryć, że jest to pozycja bardzo krytyczna w stosunku do obecnej węgierskiej władzy, no ale też mało który rozsądny człowiek zgadza się ze sposobem jej sprawowania... Wreszcie zwróciłam uwagę na literackie niedociągnięcia, trochę ciężki styl. Szkoda, że autor nie pokusił się o więcej reportażowych wstawek oraz opowieści z własnych na Wegrzech pobytów. Zdecydowanie nie wyczerpuje to tematu, ale zaostrza apetyt na więcej i podanego w mniej podręcznikowy sposób.

Metryczka:
Gatunek: literatura faktu
Główny bohater: Węgry
Miejsce akcji: Węgry
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 352
Moja ocena: 4/6
 
Dominik Hejj, Węgry na nowo. Jak Victor Orban zaprogramował narodową tożsamość, Wydawnictwo Szczeliny, 2022

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później