Dokonałam inauguracji mojego e-readera i przyznaję, że mnie wciągnęło. Natknęłam się gdzieś na artykuł, gdzie udowadniano, że czytanie na czytnikach jest złe, bo .... jest zbyt łatwe. Tezy tego artykułu były bzdurne, ponieważ, jak dla mnie sam proces czytania jest ławy, więc nie widzę różnicy pomiędzy czytaniem książki, a czytaniem na e-readerze. Trudna może być jedynie treść, a ta nie zależy od tego, w jaki sposób się z nią zapoznajemy. Zmierzam do tego, że czytanie na czytniku rzeczywiście jest łatwe i przyjemne... Wzrok się nie męczy, a czytnik ma sporo elektronicznych funkcji, dodatkowo uprzyjemniających cały proces: możliwość dowolnego powiększania czcionki, obracania ekranu, robienia notatek. Fajny jest zegar, który pokazuje czas czytania. Ostatnio czytany dokument otwiera się na stronie, gdzie zakończyliśmy czytanie (choć brak mi prawdziwej zakładki do książek). Wisienką na torcie jest opcja głośnego czytania, dzięki wbudowanemu syntezatorowi mowy - a więc mamy e-book i audiobook w jednym. Złapałam się na tym, że czytanie na tym urządzonku sprawia mi większą frajdę, niż czytanie zwykłej książki...zgroza!

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później