Prawdziwa królowa
Na
zakończenie tego „królewskiego” cyklu notka o najnowszej biografii
Elżbiety II, pióra Andrew Marra, czyli coś zdecydowanie bardziej
współczesnego i poważniejszego...
Bez
wątpienia monarchia brytyjska jest w naszych czasach zjawiskiem w pewnym
sensie niezwykłym. Podczas gdy inne monarchie, jakie panowały na naszym
kontynencie zniknęły lub pełnią już tylko rolę ozdobników – jak w
krajach skandynawskich – tylko w Wielkiej Brytanii królowa posiada nadal
niezaprzeczalny prestiż i znaczenie. Wprawdzie nie posiada już realnej
władzy, jak jej przodkowie, ale ciągle króluje, reprezentując kraj i
rozdając zaszczyty, a życie jej oraz jej rodziny wywołuje u Brytyjczyków
(i nie tylko) żywe emocje. Kto nie wie kim jest książę Karol, kto nie
zna historii Diany, kto nie ekscytował się najnowszym rozdziałem w
historii królewskiej rodziny – ślubem księcia Williama i Kate Middleton?
Czyż to samo można powiedzieć o na wpół zapomnianych dynastiach,
panujących np. w Szwecji, Norwegii, czy Holandii? Ja nawet nie wiem, jak
nazywają się ich monarchowie...
Elżbieta
II wywodzi się z panującej w Wielkiej Brytanii od XIX wieku niemieckiej
dynastii Sachsen Coburg, obecnie pod zmienionym nazwiskiem Windsor.
Jest dziś drugim najdłużej sprawującym władzę monarchą, po królowej
Wiktorii – do pobicia „rekordu” tej ostatniej brakuje Elżbiecie jeszcze
dwóch lat. Tron objęła po dosyć niespodziewanej śmierci swojego ojca, w
1953 roku. Pomimo już zaawansowanego wieku (85 lat) nie rezygnuje ze
swoich obowiązków, do jakich należy zapoznawanie się z państwowymi
dokumentami, spotkania z aktualnym premierem i gabinetem, liczne wizyty w
kraju i zagranicą. Jest świadkiem historii XX wieku i to „od środka”:
II wojny światowej, trudnych lat odbudowy wojennych zniszczeń,
niespokojnych lat 60-tych i zimnej wojny, diametralnych przemian
obyczajowych. Za jej panowania rozpadło się właściwie Imperium
Brytyjskie, wiele krajów będących jego składową uzyskało niepodległość, a
nad innymi, jak Kanada czy Australia, królowa brytyjska sprawuje dziś
już tylko oficjalne zwierzchnictwo. Los nie oszczędził jej także
rodzinnych burz i skandali. Pamiętać należy, że Elżbieta wychowywała się
w czasach, kiedy prym wiedli mężczyźni, kiedy wpajano jej głównie
konieczność podporządkowania się tradycji i czekającym ją obowiązkom.
Tymczasem dożyła do czasów, kiedy kobiety robią kariery zawodowe, nie do
pomyślenia niegdyś rozwody są na porządku dziennym, a Wielka Brytania
stanowi prawdziwy narodowościowy i religijny tygiel. Do tego pozycją
monarchii zachwiały wszędobylskie media... Z tym wszystkim Elżbieta
musiała się ze stoickim spokojem pogodzić i dostosować tradycję do
zachodzących przemian, jeśli nie chciała aby monarchia brytyjska stała
się reliktem przeszłości. Udało jej się. Brytyjczycy kochają swoją
królową i wcale nie chcą zniesienia monarchii, choć nie zawsze tak było.
Andrew Marr prowadzi nas przez XX wiek, pokazując najpierw dziadków i rodziców, a potem Elżbietę na tle aktualnych czasów. Jego Prawdziwa królowa
to nie tyle biografia Elżbiety II, ale historia domu Windsorów. Można
sobie na jej podstawie wyrobić zdanie na temat tego jaka była i jaka
jest obecnie rola królowej, jak Windsorowie walczyli o przetrwanie
swojej dynastii, można powziąć wiedzę na temat współczesnej historii
Wielkiej Brytanii. Nie należy się natomiast spodziewać wejścia zbyt
głęboko w prywatność Elżbiety i jej rodziny, pikantnych historyjek,
anegdot, czy skandali. Kto sugerowałby się przytaczanymi w niektórych
recenzjach prywatnymi wyimkami z biografii królowej, ten się srodze
zawiedzie, jeśli oczekuje, że cała książka napisana jest w takim tonie.
Czy zatem rzeczywiście jest to książka o „królowej, jakiej nie znamy”? Moim zdaniem – nie. I po tym względem Prawdziwa królowa
mnie trochę rozczarowała. Owszem, przyznaję, że jest to lektura
obszerna i pouczająca pod względem faktograficznym, ale nieco nudnawa.
Więcej w niej polityki (moim zdaniem zdecydowanie za dużo) – poznajemy
po kolei wszystkich premierów brytyjskich – niż opowieści o królowej.
Ile w niej zwykłej kobiety, jakie ma naprawdę poglądy? Elżbietę opisano
raczej od strony oficjalnej: jako dobrze nam znaną stoicką władczynię i w
zasadzie niewiele ponadto. Fakty podane przez Marra są albo już znane,
albo nie wnoszące wiele nowego na temat Elżbiety II. Książka napisana jest w
bardzo oficjalnym, wręcz czołobitnym tonie, brakuje mi w niej
obiektywizmu. Jak na mój gust zbyt wiele tu pięknych i okrągłych słówek
(momentami miałam też zastrzeżenia do przekładu: wydawało mi się, że
użyto niezrozumiałych lub mało zręcznych sformułowań). Widać, że autor
zalicza się do zwolenników Elżbiety i nie ma zamiaru napisać niczego, co
mogłoby stanowić rysę na jej wizerunku. Szczególnie rzuca się to w
oczy, kiedy mowa jest o Dianie: Marr pokazuje księżnę zupełnie inaczej,
niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni; zdecydowanie staje po stronie
Elżbiety opisując kryzys, związany z nieszczęśliwym małżeństwem następcy
tronu oraz śmiercią Diany.
Mimo
tego, że czasy się zmieniły wręcz dramatycznie, Elżbieta II pozostaje
władczynią starej daty. Chroni swoją prywatność oraz wykreowany na
użytek publiczny wizerunek i Prawdziwa królowa niczego w tej
materii nie zmienia. Książka mogłaby z powodzeniem uchodzić za oficjalną
biografię władczyni. Warto ją jednak przeczytać, bo jest to pozycja
rzetelna i ciekawa pod względem historycznym, porządkująca wiedzę o
Wielkiej Brytanii XX i XXI wieku.
Andrew Marr, Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy, Wyd. Marginesy, 2012
Komentarze
Prześlij komentarz