Pobiłam tą książką rekord oczekiwania na wypożyczenie w bibliotece. Najpierw czekałam na nią kilka miesięcy, a potem, kiedy wreszcie udało mi się ją zamówić – bah, wybuchła pandemia. I kolejne 2,5 miesiąca oczekiwania. Co sprawia, że ta książka jest aż tak popularna? 

Myślę, że po pierwsze to, że Harari objaśnia w niej świat, od zarania dziejów, aż po teraźniejszość. Tłumaczy, jak wyglądał postęp i jak to się stało, że jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. A także dlaczego to właśnie homo sapiens, a nie jakiś inny gatunek zwierząt – podporządkował sobie planetę. Od człowieka pierwotnego, przez organizację społeczeństwa opartą na wierze w Boga i religię, po wynalazek humanizmu oraz kapitalizmu, a współcześnie triumf big data. Taka bardzo ogólna wycieczka przez dzieje ludzkości. Bardzo ciekawe jest w tym spojrzenie na wiek XX, który zawsze wydawał mi się wiekiem, w którym kapitalizm i zachodnia filozofia święciły triumfy, tymczasem Harari przedstawia XX wiek jako zwycięstwo socjalizmu i totalitaryzmu. Oczywiście nie jest to książka historyczna, a dywagacje autora są raczej ogólnej natury, tym niemniej daje ona taką wiedzę w pigułce na temat rozwoju ludzi, jako gatunku. Wyjaśnia też, dlaczego czujemy się coraz bardziej zdezorientowani tym, co się dzieje, co sprzyja rozwojowi różnych dziwnych teorii:
Sztuczna inteligencja i biotechnologia mogą wkrótce wyprzedzić nasze społeczeństwa i gospodarki (…) ale obecny polityczny radar ich praktycznie nie widzi. Współczesne struktury demokratyczne po prostu nie są w stanie wystarczająco szybko gromadzić i przetwarzać istotnych danych, a większość wyborców nie zna się na tyle dobrze na biologii i cybernetyce, by wyrobić sobie jakąkolwiek opinię na ten temat. Dlatego tradycyjna demokratyczna polityka traci kontrolę nad wydarzeniami i nie przedstawia nam sensownych wizji przyszłości.
Zwykli wyborcy zaczynają przeczuwać, że mechanizmy demokratyczne już nie dają im władzy. Świat zmienia się wszędzie wokół, a oni nie rozumieją jak i dlaczego. (…) W Wielkiej Brytanii wyborcy przypuszczają, że być może władza przeszła do UE, dlatego głosują za brexitem. W USA wyborcy myslą sobie, że całą władzę monopolizuje establishment, więc popierają kandydatów antyestablishmentu, takich jak Bernie Sanders i Donald Trump. Smutna prawda jest taka, że nikt nie wie, gdzie się podziała cała władza. 
Po drugie Harari stara się odpowiedzieć dokąd to wszystko zmierza i jak wyglądać może przyszłość. Skoro nauka rozwija się w postępie geometrycznym i już teraz jesteśmy de facto zdominowani przez nowoczesne technologie, pomagające nam podejmować decyzje w różnych dziedzinach i wypierające ludzi z wielu branż, to jak to będzie wyglądać za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Czy sztuczna inteligencja sprawi, że ludzie staną się niepotrzebni? Czy staniemy się ofiarą naszych własnych ambicji i wynalazków? Kierowca, kasjer, agent ubezpieczeniowy, telemarketer, nawet lekarz – setki zawodów odejdzie do lamusa, gdyż zadania te z powodzeniem wykona program komputerowy. Skoro cały ten postęp dokonywany jest przecież w imię ludzkości: w imię jej szczęścia, dobrobytu, zdrowia, to czy nie ma tu sprzeczności? Komu będą służyć nowoczesne technologie, skoro ludzie staną się z ich rozwojem zbędni? Albo staną się ich niewolnikami, niczym w Matrixie? Może SI dojdzie do takiego samego wniosku odnośnie ludzi, jak my odnośnie innych gatunków zwierząt i roślin – uważając je za nieistotne, a ich życie mniej wartościowe od ludzkiego? Autor przedstawia kilka scenariuszy, a żaden z nich nie jest szczególnie optymistyczny, zwłaszcza dla zwykłego zjadacza chleba, którego nie będzie stać na udoskonalenie swoich genów, czy genów swoich dzieci, czy wybicie się do tej garstki ludzi, którzy będą za pomocą nowoczesnych technologii kontrolować resztą ludzi (to widzieliśmy w 3 sezonie Westworld). Co się stanie z tymi wszystkimi biedakami, niepotrzebnymi i niezatrudnialnymi, zwłaszcza, że liczba ludności na świecie raczej nie maleje..

Wreszcie po trzecie, Harari opisuje to wszystko w bardzo prosty sposób, zrozumiały nawet dla osoby, która na co dzień nie czytuje popularnonaukowych książek ocierających się o filozofię dziejów i futurystykę. Nie ma tu skomplikowanych wywodów, czy nudnych statystyk – w istocie treść jest nawet podana w zbyt łopatologiczny, uproszczony sposób.

Sęk w tym, że Harari nie mówi tutaj niczego nowego, Ameryki nie odkrywa, że tak powiem. Zaskoczona byłam tym, że do wielu wniosków przez niego przedstawianych, doszłam już wcześniej sama. Z wieloma obserwacjami czy faktami, o których pisze Harari, zetknęłam się już wcześniej wielokrotnie, czy to w książkach, filmach, czy to w różnych tekstach w Internecie. No, na pewno niczym nowym nie jest konstatacja, że sami, z własnej nieprzymuszonej woli oddajemy wielkim koncernom swoje dane, po to, by potem Google czy Facebook mógł nas śledzić i wykorzystywać te dane do dalszego udoskonalania swoich algorytmów. Zwłaszcza ostatnio, mówi się o tym coraz więcej, mając w perspektywie różne programiki badające, czy przypadkiem nie jesteśmy zarażeni koronawirusem. Już sam punkt wyjścia książki, gdzie autor oznajmia, że udało nam się pokonać trzy największe plagi: głód, wojny i zarazy, i żyje nam się tak dobrze, jak nigdy dotąd – też brzmi znajomo. Zatem stoimy teraz u progu nowej ery, w której człowiek będzie chciał wreszcie wywalczyć sobie nieśmiertelność (a przynajmniej przedłużyć sobie życie). Choroby i niedoskonałości ludzkiego ciała stały się tylko problemem technicznym… Hmmm, tylko ta wizja kłóci się trochę z wizją, jaką Harari przedstawia pod koniec swojej książki. Może te wizje się sprawdzą, a może nie. Przysłowie mówi: chcesz rozbawić Pana Boga, powiedz mu o swoich planach. Oczywiście według Harariego nie ma czegoś takiego, jak Pan Bóg, ale mniejsza z tym. O tym, dlaczego prognozowanie przyszłości jest takie trudne, pisał Daniel Kahneman, na którego teorie de facto również powołuje się Harari… Osobiście wątpię, czy doczekamy czasów, kiedy człowiek będzie nieśmiertelny. Problem leży w tym, że ludzie już dawno uznali się za bogów, będących ponad innymi stworzeniami i zapominając, że my również jesteśmy częścią przyrody. Czego skutkiem jest opłakany stan naszej planety i czym jakoś niespecjalnie się przejmujemy, zaślepieni w tym pędzie do przodu. Czekam, kiedy natura powie "sprawdzam".

Zatem: przeczytałam z przyjemnością, ale uważam, że inteligentny człowiek, obserwujący rzeczywistość i potrafiący krytycznie myśleć nie powinien być tą lekturą zaskoczony. Myślę sobie, że może jednak w imię dobra ludzkości, warto byłoby jednak trochę wyhamować z tymi technologiami? Wiem jednak, że to mrzonka, bo jak świat światem, nikt nigdy niczego nie robił w imię dobra ludzkości.

Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Główny bohater: człowiek
Miejsce akcji: świat
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 552
Moja ocena: 5/6

Yuval Noah Harari, Homo deus. Krótka historia jutra, Wyd. Literackie, 2018

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później