Autobiografia na czterech łapach
Znana
lekarz-weterynarz, Dorota Sumińska ma arystokratyczne korzenie. Jej
pradziadek był hrabią na Wołyniu. Cały majątek przodków, z zabytkową
leśniczówką, gdzie Kraszewski pisał Starą Baśń, niestety
przepadł w II wojnie światowej. Rodzina musiała uciekać i osiadła w
Warszawie. Tak zaczyna się autobiografia Doroty Sumińskiej. Od tej
rodzinnej historii trudno mi było się oderwać – zresztą jej echa możemy
odnaleźć w powieści autorki, Zwykłe niezwykłe życie. Poza
wspominaniem swoich przodków, Sumińska opisuje całą menażerię
czworonogów, które zawsze towarzyszyły jej rodzinie, gdyż zarówno jej
dziadek, jak i ojciec byli wielkimi miłośnikami zwierząt. To książka
bardzo osobista, bo Sumińska pisze o swoich rodzicach, opowiada o swoich
nieudanych małżeństwach, o relacji z córką, ale im bardziej czasy stają
się współczesne, tym bardziej Autobiografia na czterech łapach
staje się opowieścią o zwierzętach, a nie o ludziach. Przez dom
Sumińskiej przewinął się bowiem taki zwierzyniec, że w krótkim czasie
zaczęły mi się mylić imiona tych wszystkich pupili.
Dalej na czterech łapach zostało wydane jako kontynuacja Autobiografii,
lecz ja bym tej książki tak nie nazwała. Składa się ona bowiem z dosyć
oderwanych od siebie historii, dotyczących w głównej mierze zwierząt
Doroty Sumińskiej, sporą część Dalej zajmują też relacje z
dalekich podróży, gdzie pani Dorota miała okazję zetknąć się z
egzotycznymi zwierzętami: słoniami, małpami.
Obydwie książki w
gruncie rzeczy mają w sobie bardzo duży ładunek smutku. Są pełne
pożegnań. Po pierwsze dlatego, że autorka wspomina nieżyjących już
członków swojej rodziny: ukochaną babcię, ojca, mamę, wujostwo, ale
również całą rzeszę zwierząt, też przecież do tej rodziny należących.
Zwierzęta jak wiadomo żyją krócej od nas, niejednokrotnie
więc Sumińska traciła któreś z nich. Czasem z przyczyn naturalnych,
czasem w wypadkach, czasem w wyniku okrucieństwa człowieka... I w tych
opowieściach żal rozdzierał serce autorce i mnie też. Spłakałam się przy
tych książkach jak bóbr. Muszę powiedzieć, że dawno nie spotkałam się z
takim ogromnym ładunkiem miłości – do wszystkiego, co żyje, takiej
wrażliwości i współodczuwania w stosunku do naszych braci mniejszych,
nieważne czy to pies, kot, koń, czy mysz, traszka, a nawet pająk. To
filozofia, która jest obca wielu ludziom, nad czym Dorota Sumińska
również ubolewa. Pojawia się w jej książce nawet sformułowanie, iż
wstydzi się czasem, że jest człowiekiem... W pełni to rozumiem, ja też
czasem doznaję takiego uczucia. To właśnie ta druga przyczyna mojego
smutku. Na zwierzęciu nie można się zawieść, na człowieku nieraz – i jak
bardzo to boli... Moja kotka dostała przy czytaniu Sumińskiej potrójną
porcję pieszczot. Za to, że jest.
Ciepła, mądra, wzruszająca.
Dorota Sumińska, Autobiografia na czterech łapach, czyli historia jednej rodziny, Wyd. Literackie, 2010
Dorota Sumińska, Dalej na czterech łapach, Wyd. Literackie, 2012
Komentarze
Prześlij komentarz