Wydawało mi się dotąd, że reportaże Oriany Fallaci, te, napisane kilkadziesiąt lat temu są już zdezaktualizowane. Nawet nie tyle reportaże, co właśnie wywiady, jakie Oriana przeprowadzała kiedyś ze znanymi politykami. Dlatego nie czytałam Wywiadu z historią, którego kontynuacją jest właściwie Wywiad z władzą. Książka ta składa się z dwóch części: w pierwszej znajdziemy dwa reportaże o spotkaniach dziennikarki z Chomeinim oraz z Kaddaffim, w drugiej natomiast rzeczone wywiady. Reportaże są fantastyczne, to chyba jedne z najlepszych reportaży, jakie czytałam w życiu. Oriana świetnie operuje piórem, wspaniale oddaje charaktery swoich rozmówców oraz okoliczności, w jakich się znajduje. Teksty te są pełne werwy, energii, wojowniczości. Są także przepojone osobistymi poglądami Fallaci – tak, nie są wcale bezstronne, dziennikarce trudno ukryć własny stosunek do muzułmańskich fanatyków, terroryzujących własny kraj. Niestety reportaże te nic nie straciły na swojej aktualności: zmienili się aktorzy grający główne role, zmieniają się może strony konfliktu, ale generalnie na Bliskim Wschodzie ciągle wrze, ciągle ludzie ci borykają się z tymi samymi problemami i tych samych problemów przysparzają światu. Wczoraj Iran, dziś Afganistan, Izrael cały czas jest na tapecie... Cały czas zastanawiałam się, jak by Oriana skomentowała (w świetle tego, co kiedyś napisała) to, co dzieje się dziś; co by powiedziała na to, co stało się z Kaddaffim. A jak opisałaby sytuację w Korei Północnej?

Drugą część tego tomu zajmują wywiady z politykami. Wśród nich są Lech Wałęsa oraz Mieczysław Rakowski. Muszę niestety stwierdzić, że czytając te wywiady, moje obawy się potwierdziły: niektóre kwestie są mocno zdezaktualizowane. Nie mają siły rażenia, ponieważ czytelnik wie „co było potem”. Jakie to ma znaczenie co myślał ponad 40 lat temu Robert Kennedy, czy chciał kandydować na senatora, czy na prezydenta Stanów Zjednoczonych? Dzisiaj żadne. Z wieszczenia o trzeciej wojnie światowej, która miałaby wybuchnąć między Stanami a ZSRR – też dziś możemy się „śmiać”. Rozczarował mnie wywiad z Dalajlamą – akurat kwestia Tybetu się nie zdezaktualizowała, lecz w tej nader krótkiej rozmowie Fallaci praktycznie jej nie podnosi. Z wywiadu dowiadujemy się jedynie, że Dalajlama... lubi samochody i technikę. Ta rozmowa z młodym człowiekiem, jakim był 45 lat temu duchowy przywódca Tybetu nie odzwierciedla jego mądrości czy osobowości. Kwestia Tybetu nie jest również poruszona w rozmowie z chińskim przywódcą – Deng XiaoPingiem – ale, o dziwo, ta relacja wydała mi się jedną z najciekawszych, być może dlatego, że mowa w niej o chińskiej polityce w szerszym aspekcie, a nie tylko o aktualnych wydarzeniach. 

Komunizm, socjalizm, proletariat, imperializm – to moim zdaniem jedne z najbrzydszych wyrazów w naszym słowniku. W Wywiadzie z władzą są one odmieniane przez wszystkie przypadki i to, co ciekawe wcale nie w rozmowach z komunistycznymi przywódcami, lecz w tych z politykami....włoskimi. Te właśnie wywiady zmęczyły mnie najbardziej i uważam umieszczenie ich w tej książce za największą pomyłkę. Nazwiska tych ludzi były mi kompletnie obce. No bo co cóż ja mogę wiedzieć i cóż mogą mnie interesować wewnętrzne sprawy Włoch, toczące się kilkadziesiąt lat temu? Jakieś potyczki między partiami, referenda nie wiadomo na jaki temat, włoscy komuniści. To może być ciekawe tylko dla historyka, zajmującego się dziejami republiki Włoskiej, nikogo poza tym. Tymczasem wywiady te zajmują chyba najwięcej miejsca w książce. Chętniej poczytałabym o wybrykach Berlusconiego, ale z nim akurat Oriana nie rozmawiała.

Fallaci zagląda za polityczne kulisy, zadając niewygodne pytania i pokazuje, że ten, kto sprawuje władzę – czy został wywyższony przez innych, czy też zdobył sobie to stanowisko sam – jest nazbyt często postacią mierną, wcale nie lepszą, czy mądrzejszą od innych. Ci politycy, z którymi robi wywiady Fallaci w Wywiadzie z władzą są właśnie tacy. Wałęsa chwali się, że przez całe swoje życie nie przeczytał ani jednej książki... Uderza jak często politycy usprawiedliwiają i pomniejszają ofiary śmiertelne koniecznością dziejową, polityką... nieważne, że giną ludzie, ważne, że zaprowadzony został nowy ustrój, że zwyciężyła rewolucja. Tyle tylko, że słuchając pokrętnych wypowiedzi tych ludzi, starających wybielić siebie, trudno jest wyciągnąć własne wnioski i znaleźć odpowiedź na pytanie: co skłoniło ich do takiego postępowania. Mimo, że większość rozmów jest poprzedzona wprowadzeniem, które ma na celu nakreślenie sylwetki interlokutorów, to dla czytelnika, nie interesującego się intensywnie historią i polityką jest to za mało, by wyrobić sobie własną opinię na ich temat. Nie znamy tła, nie wiemy, co doprowadziło te osoby do miejsca, w którym są, co jest prawdą, a co nie, trudno nam też wyrokować co kryje się za fasadą, którą pokazują światu. Pytanie postawione we wstępie: czy to władza demoralizuje ludzi, czy odwrotnie pozostaje więc otwarte. Dziś możemy wskazać następców tych, którzy kiedyś rządzili: i ci następcy wcale nie są lepsi, ciągle stosowane są podobne metody, a każda rewolucja zjada własne dzieci.

Szkoda, że Oriana Fallaci już niczego nie napisze, niczego nie skomentuje. Szkoda też, że część z jej prac jest już niestety przebrzmiała, pozostaje nam traktowanie ich w kategoriach czysto historycznych, jako świadectwo czasów, w jakich żyła Włoszka. Rekompensuje to jednak dziennikarski kunszt oraz wnikliwy umysł pisarki. Dla tego stylu przeczytałabym wszystko, co dziennikarka napisała – i mam zamiar to zrobić. Jej pisarstwo brzmi jak głos przestrogi, której nigdy nie słuchamy, bo stare konflikty są kontynuowane przez coraz to nowe pokolenia. 

Oriana Fallaci, Wywiad z władzą, Wyd. Świat Książki, 2012

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później