Czyż nie wielka to chwała być królem potężnym...
...i przejeżdzać w triumfie przez gród Persepolis?
Biografia
Aleksandra Wielkiego, pióra Petera Greena ma znakomite recenzje - więc i
ja postanowiłam się z nią zapoznać, tym bardziej, że o Aleksandrze
wiedziałam nic albo prawie nic, a pierwsze skojarzenie z nim to - wstyd
się przyznać - Colin Farrel... Początkowo odniosłam wrażenie, że
entuzjastyczne recenzje są nieco przesadzone - książka jest niewątpliwie
gratką dla miłośników starożytnych militariów, pełna jest bowiem opisów
kampanii, wojen i bitew toczonych przez - najpierw Filipa, a potem
Aleksandra Macedońskiego; przeciętnego czytelnika ten nadmiar detali
może znużyć. Trudność sprawiła mi także nieznajomość starożytnej
geografii politycznej - musiałam sięgnąć po atlas, żeby zorientować się,
gdzie leżą wspominane państwa i miasta, z których oczywiście większość
już dziś nie istnieje. Tym niemniej książka wciąga - od momentu, kiedy
jej głównym bohaterem staje się Aleksander - czyżby to czar jego
charyzmatycznej osobowości, który działa do dziś? Macedończyk, który
uwierzył w swoją boskość i domagał się - z miernym skutkiem - apoteozy
za życia, stał się w istocie mitem po swojej śmierci, legendą, która na
wielu oddziałuje do dziś. Aby wyobrazić sobie, czego dokonał należy
wziąć terytoria dzisiejszej Grecji, Turcji, Egiptu, państw Bliskiego i
Środkowego Wschodu, Iraku, Iranu, Afganistanu - aż po północne Indie.
Parł do przodu, popychany ogromną ambicją, dokonując - dzięki sile woli,
niezłomnej wierze w zwycięstwo i charyzmie, z jaką oddziaływał na swoje
wojska - faktycznie czynów niezwykłych: zdobywał miasta "nie do
zdobycia", wygrywał bitwy z armiami znacznie przewyższającymi liczebnie
jego własne wojska. Wszystko to wskazuje, na niewątpliwy polityczny i
wojskowy geniusz Aleksandra:
Jego dar szybkiego działania, improwizacji, stosowania rozmaitych form strategii, jego opanowanie w chwilach kryzysu, umiejętność wyplątywania się z najbardziej beznadziejnych sytuacji, jego mistrzowska orientacja w terenie i psychologiczny talent przenikania intencji przeciwnika - wszystkie te cechy stawiają go na pierwszym miejscu wśród wielkich wodzów historii.
Jego geniusz tkwił w
dużej mierze w tym, że często postępował w sposób nieprzewidywalny -
stosował rozwiązania pozornie proste, ale na które nikt wcześniej nie
wpadł. Doskonale obrazuje to historia z węzłem gordyjskim - "co za
różnica, w jaki sposób go rozwiążę?". Cechą geniuszu jest przecież
przekraczanie granic, ustanowionych przez ludzkie uprzedzenia - dlatego,
że dla geniusza granice te nie istnieją.
Jednocześnie,
jak wszyscy despoci, Macedończyk ufał bardzo niewielu ludziom i nie
wahał się usuwać ludzi mu niewygodnych lub zagrażających, a wyrządzonych
krzywd i afrontów nigdy nie zapominał. Alkoholizm, w jaki popadł, rzecz
jasna podsycał jego paranoję. Mimo to, nie udało
się Aleksandrowi ustrzec przed knowaniami tych, którzy go otaczali
i postrzegali jako zagrożenie dla własnych planów: pomimo to, że śmierć
Aleksandra pozostaje zagadką, wiele faktycznie przemawia za tym, że
został otruty: "objawy ostatniej choroby Aleksandra, zwłaszcza jego
znużenie i wysoka gorączka, dobrze pasują do obrazu powolnego zatrucia
strychniną." A - jak pisze Green
Jakkolwiek wyglądała prawda o jego ostatnich dniach, wydaje się jasne, że było niewielu takich - zarówno mężczyzn, jak (tym bardziej!) kobiet - którzy opłakiwali śmierć Aleksandra w owym czasie. Czy to w Grecji, czy w Azji uchodził za życia i przez kilka stuleci po śmierci za tyrana i najeźdźcę, za obcego despotę, który jedynie przemocą potrafił narzucać swoją wolę.
Nie było to do końca
prawdą; Aleksander potrafił być wielkoduszny, choć wydaje się, że za
takimi objawami dobrej woli stały raczej względy praktyczne: wiedział,
kiedy od siły skuteczniejsze okażą się pertraktacje. Macedończyk był
dzieckiem własnych czasów - w starożytności wykazywanie się na polu
bitwy było wielce chwalebne. O tym, że ja jestem córką własnych czasów
świadczy fakt, że czytając o podbojach Aleksandra zastanawiałam się "co
poza tym" - w naszych czasach, nauczeni własną historią, nie podziwiamy
już wodzów tylko dlatego, że byli znakomitymi żołnierzami. A Aleksandra
tak naprawdę nie interesowało nic poza wojną - nie interesowała go
gospodarka, bogactwa, ani nawet władza. Z Indii zawrócił tylko dlatego,
że został do tego zmuszony przez opór swoich wiernych wojsk, znużonych
8-letnią kampanią i tułaczką. Mimo to snuł plany dalszych podbojów - tym
razem w Europie Zachodniej. Już rzymski cesarz August zauważył, że "dla
Aleksandra zaprowadzenie ładu w imperium, które zdobył nie było
ważniejszym zadaniem niż samo jego zdobycie". Podboje były dla niego
celem samym w sobie. Mimo wszystko godne podziwu jest to, że jakkolwiek
wielkie były marzenia i ambicje Aleksandra - udało mu się je
zrealizować.
Nie byłabym także sobą, gdybym nie
zwróciła uwagi na pokazanie prywatnego życia Aleksandra - czego mi w
książce Greena zabrakło. Autor wzmiankuje o tym rzadko, nawet o
Hefajstionie pisze tylko przy okazji - głównie opisując rozpacz
Aleksandra po jego śmierci. Składam to na karb braku źródeł
historycznych na ten temat.
Nie mogłabym lepiej podsumować życia wielkiego Macedończyka, niż znowu cytując Greena:
Syn Filipa został wychowany na króla i wojownika. Jego jedyną sprawą, przemożną obsesją w ciągu całego krótkiego, ale pełnego życia, była wojna, podboje. (...) Spędził życie, odnosząc legendarne sukcesy, w pogoni za achillejskim kleos; i aż do bardzo niedawnych czasów uchodziło to za cel wysoce chwalebny. Imperium, które zbudował rozpadło się natychmiast po jego śmierci; przybywał jako zdobywca, jego dziełem było zniszczenie. Lecz legenda żyje nadal; dowodem jego nieśmiertelności jest wiara, jaką wzbudzał w innych. Dlatego okazał się większy niż wymierna suma jego czynów, dlatego w ostatecznym rozrachunku, pozostaje niezbadaną zagadką dla nas i dla przyszłych pokoleń. Jego wielkość nie poddaje się żadnym ostatecznym sądom. Uosabia on pewien archetyp, praelement wiecznego niepokoju w naturze człowieka: mit bezustannego poszukiwania krańców świata, podsumowany przez Tennysona w pamiętnych ostatnich słowach Ulissesa: "Zmagać się, szukać, znaleźć, nie ustąpić".
Trudno
mi ocenić, czy dzieło Petera Greena jest najlepszą dostępną na rynku
biografią Aleksandra Wielkiego (bo innych nie czytałam), ale z
pewnością jest to książka niebanalna i warta trudu przeczytania. Cieszę
się, że go sobie zadałam, bo czuję się wzbogacona o wiedzę, której nie
wyniosłam z lekcji historii, ani z potocznych przekazów o Aleksandrze
Macedońskim.
Peter Green, Aleksander Wielki. Biografia, Wyd. W.A.B., 2004
Peter Green, Aleksander Wielki. Biografia, Wyd. W.A.B., 2004
Komentarze
Prześlij komentarz