Bajkowe czarownice to personifikacje tych kobiet, które w dawnych czasach w jakichś sposób wymykały się z sideł społecznych konwenansów – te, które nie wyszły za mąż i nie posiadały dzieci – bo zbyt biedne/brzydkie/stare – a często i mądre, i wykorzystujące tę mądrość, by pomagać innym ludziom. Są też w bajkach postaci takich kobiet, którym się wydawało, że mogą przedłużyć tradycyjny „okres przydatności” kobiety, zanim staną się tylko matkami i babkami – a to nie było mile widziane. Nie inaczej jest z Wasią z Zimowej Trylogii Katherine Arden – to dziewczyna, która już od dziecka jest „inna”. Chodzi własnymi ścieżkami, widzi diabły czające się po kątach, potrafi rozmawiać ze zwierzętami, jest nieposłuszna i sprowadza na siebie wiele kłopotów – a kiedy dorasta, rzecz jasna ani myśli wychodzić za mąż. Nie podoba się to jej rodzinie – siostra Olga jest posłuszną żoną moskiewskiego księcia, a brat zakonnikiem… Tymczasem Wasia zadaje się z siłami nieczystymi, ściągając na siebie gniew ludzi, w tym podstępnego miejscowego popa. 


Trylogia Zimowej Nocy to przepiękna baśń oparta na rosyjskim folklorze. Mimo popularności literatury fantasy wydaje mi się, że takich współczesnych powieści nie jest zbyt wiele, a rosyjskie ludowe motywy nie są zbyt popularne. Pamiętam, że w dzieciństwie miałam tomik rosyjskich baśni, okropnie zaczytany, bo je uwielbiałam – i z nich kojarzę owe historie o Dziadku Mrozie, Śnieżynce, Kościeju Nieśmiertelnym, dzikich gęsiach, czy żar-ptaku. Dlatego z prawdziwą ciekawością sięgnęłam 2 lata temu po Niedźwiedzia i słowika. I nie zawiodłam się. Katherine Arden znakomicie wykorzystuje słowiańską mitologię, tworząc pełną napięcia i magii powieść o walce toczącej się o ludzkie dusze. W pierwszym tomie trylogii śledzimy poczynania dziewczyny w jej rodzinnej wiosce, w drugim przenosimy się do Moskwy, gdzie Wasia usiłuje przeciwstawić się wrogom chcącym przejąć władzę nad miastem, ale także rząd dusz, siejąc przy okazji spory zamęt. Istotnie można nazwać ją duchem chaosu. Zima czarownicy rozpoczyna się dokładnie w miejscu, gdzie zakończyła się Dziewczyna z wieży – i to zupełnie tak, jakbyśmy przewrócili po prostu kartkę i mieli do czynienia z tą samą książką. Trzeci tom to ostateczna rozgrywka; dziewczyna dojrzewa, odkrywa swoje moce i uczy się nimi władać oraz ostatecznie decyduje, którą drogę życia wybierze: czy tę konwencjonalną, „jak Bóg przykazał”, czy też własną, niepokorną ścieżkę. Mamy tu przy okazji nawiązania do historii Rosji, zalążków tego państwa. Wszystko bowiem rozgrywa się w czasach, kiedy wśród mieszkańców Rusi, mimo, że ochrzczonych, ciągle żywe są pogańskie wierzenia i obyczaje, choć są one coraz słabsze, wypierane przez chrześcijaństwo. Morozko, Baba Jaga, domowe duszki, rusałki, wodniki i inne czarty są na skraju wyginięcia. Spoglądają na nie prawosławne ikony, a cerkiewne dzwony obwieszczają triumfalnie zmierzch pradawnych kultów. Przy czym trudno tu jednoznacznie stwierdzić, że jest to walka dobra ze złem i która strona właściwie jest dobra, a która zła. Wydaje się to być również niezłą alegorią dzisiejszych czasów, kiedy to wiara w Boga przegrywa z nowymi bóstwami technologii i konsumpcji… Zresztą żadna z postaci wykreowanych przez Arden nie jest czarno-biała, co odróżnia tę baśń od klasycznych bajek dla dzieci. Ta jest oczywiście dla dorosłych, a w dodatku ma ona niezaprzeczalny feministyczny wydźwięk – wszak bohaterką, wykazującą się sprytem i odwagą jest kobieta, co nieczęsto się zdarzało w tradycyjnych baśniach, w których, co najwyżej, czarownica jest postacią negatywną. Tymczasem, podobno już w XIV-wiecznej baśni pada pytanie: Czego tak naprawdę pragną kobiety? I odpowiedź: Kobiety pragną wolności, by móc o sobie decydować. Niezrównany jest również w tej trylogii wątek romantyczny, oparty na fascynacji siły nadprzyrodzonej śmiertelniczką. Niby klasyka, ale pięknie przedstawiona. 

 


Całość ma dla mnie świąteczny klimat, zapewne dlatego, że spora część akcji dzieje się prawdziwą rosyjską, trzaskającą mrozem, zimą – jakże by mogło być inaczej, skoro jednym z ważniejszych bohaterów jest Morozko, Duch Zimy. Czytam te książki właśnie w Boże Narodzenie a każda z tych powieści jest sporej objętości, więc jest co czytać w zimowe wieczory. Czegoż więcej trzeba, by oderwać się od szarej rzeczywistości… 

 

Trudno mi powiedzieć, która z tych trzech powieści była najlepsza, podobały mi się wszystkie, ale trzecia część jest moim zdaniem najbardziej dynamiczna i magiczna. Autorka zwieńczyła cykl z przytupem i ogromnie żałuję, że to już koniec. Liczę na kolejne dobre powieści tej pisarki, bo widać, że ma talent - zwłaszcza zdziwienie może budzić fakt, że napisała to młoda Amerykanka, a nie Rosjanka. Wydawnictwu należą się pochwały za piękne wydanie tych dzieł.

 

Metryczka:
Gatunek: baśń/fantasy
Główny bohater: Wasia Pietrowna
Miejsce akcji: Ruś
Czas akcji: średniowiecze
Ilość stron: 448/512/544
Moja ocena: 5/6/ 5/6 6/6

 

Katherine Arden, Niedźwiedź i słowik, Wyd. Muza 2018 

Katherine Arden, Dziewczyna z wieży, Wyd. Muza 2019

Katherine Arden, Zima czarownicy, Wyd. Muza 2020 

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później