Wszystko, w co wierzą świadkowie Jehowy oparte jest na interpretacji Pisma Świętego. Księgi napisanej dwa tysiące lat temu. Jedną z tych interpretacji jest ta, by pod żadnym pozorem nie przyjmować krwi od innego człowieka, co wywołuje dziś, w świecie nowoczesnej medycyny wiele kontrowersji. Świadkowie Jehowy nie poddają swoich sądów w wątpliwość, nie dyskutują, oni przekonują innych, że mają rację. Nauczają, bo wierzą, że tylko oni zostaną zbawieni, w związku z tym trzeba nawrócić jak największą liczbę osób: Umrą ci, którzy odrzucili prawdę, dlatego świadkowie próbują zapukać do wszystkich drzwi, dotrzeć do wszystkich mieszkających za nimi osób. Nie obchodzą urodzin, ani świąt narodowych. Chrzczą się już jako dorośli, a co najmniej nastolatki, gdyż decyzja o chrzcie musi być poprzedzona nauczaniem. Tworzą zamkniętą wspólnotę, bo pobierają się między sobą - związki z osobami spoza sekty (światusami) są źle widziane, właściwie zabronione. Do wielu spraw jednak świadkowie generalnie mają podobny stosunek, jak inni chrześcijanie, w tym oczywiście tyczy się to zakazów dotyczących moralności i sfery seksualnej człowieka, gdzie poglądy świadków niczym się w zasadzie nie różnią od tego, w co wierzyli chrześcijanie w dawnych czasach: Gorszące jest przebywanie z osobą płci przeciwnej sam na sam. Homoseksualizm jest rzecz jasna wyklęty, choć Biblia tak naprawdę nigdzie nie wspomina wprost o tym, że związki między osobami tej samej płci są grzechem. Ci, którzy od sekty odchodzą, są wyklęci. Rient w końcu odszedł zniechęcony takimi zjawiskami, jak dyskryminacja kobiet, molestowanie dzieci i zgoda na ich bicie, hipokryzja, hierarchiczność, ciągłe zmiany decyzji dotyczące końca świata, manipulację. Brzmi znajomo?
Wyznawcy muszą czuć się winni. Zanim uwierzą w Boga, muszą wierzyć w grzech. Wstyd, tak jak kontemplowanie zła, jest skutecznym mechanizmem kontroli. (...) Im większe poczucie winy, tym większa potrzeba zbawienia, tym gorliwsza wiara.
Świadectwo, jakie daje Robert Rient, odstępca od wiary jest bardzo intymnym pamiętnikiem osoby, która urodziła się w rodzinie świadków i była całkowicie zanurzona w ich świat. Przeszła fazę fanatycznej wiary, głoszenia, pukania do drzwi, pionierowania, aż do całkowitego porzucenia odstępstwa od wiary i środowiska, w którym wyrosła. To spowiedź osoby, która błądziła i która cierpiała, miotając się pomiędzy euforią, a depresją, naznaczona swoją "innością". Nawiązywała przyjaźnie i je traciła. Zmagała się z prawdą o swojej orientacji seksualnej, z myślami samobójczymi, z nieustannym poczuciem winy i wstydu. Z powodu zakazów generowanych przez religię? Po prawdzie z opowieści Rienta nie wynika to jasno: czy za przeżycia i negatywne uczucia Łukasza (bo tak brzmi prawdziwe/poprzednie imię Roberta Rienta) odpowiedzialna była li tylko opresyjna religia, czy młody człowiek przechodził to wszystko, bo tak po prostu jest, kiedy się dojrzewa i szuka swojej tożsamości. Pewnie jedno i drugie. W jakimś stopniu przeżywamy to wszyscy, z różną intensywnością. Okres dojrzewania to często okres, któremu towarzyszy głęboka religijność, a potem jej porzucenie. Do tego dochodzą indywidualne cechy osobowe: skłonność do uzależnień, do skrajności, do analizowania wszystkiego. Na pewno bohaterowi doskwierał brak poczucia wolności, uwięzienie w sztywnych ramach nakazów religijnych. Rekompensatą za to - jak pisze Rient - jest jednak poczucie bezpieczeństwa, gdyż żaden świadek Jehowy nie będzie chodził głodny i zawsze będzie miał gdzie mieszkać

Książkę Rienta ciężko się czyta, bo stanowi ona zlepek wspomnień, równoważników zdań; często ich właściwe znaczenie jest dla czytelnika nieuchwytne. Nie wiadomo kim są osoby wymieniane przez Rienta, a przewija się ich sporo. Panuje tu chaos. Z literaturą nie ma to wiele wspólnego, chyba że z eksperymentalną, natomiast o wiele bardziej wygląda to na książkę napisaną po to, by wyrzucić z siebie traumatyczne przeżycia związane po pierwsze z dojrzewaniem, a po drugie z dojrzewaniem w sekcie świadków Jehowy. Tzw. autoreportaż. Ja liczyłam na to, że dowiem się z tej pozycji czegoś znacznie więcej na temat świadków Jehowy - owszem autor zamieszcza pewne informacje, ale są one dosyć ogólne, ponieważ autor tak bardzo koncentruje się na sobie, na swoich przeżyciach, ekscesach i dylematach. Mocno zaznacza się tu ekshibicjonizm, do którego Rient ma również skłonności, co można wywnioskować ze wzmianek o próbach aktorskich chociażby. Da się to czytać, kiedy czytamy fragmenty lub streszczenia, jakie zrobiono z życiorysu Rienta - dla potrzeb prasy - ale książka jako całość była dla mnie niestrawna i nadto osobista. O wiele czytelniejszy był dla mnie wywiad z Robertem Rientem, jaki czytałam TU.

Metryczka:
Gatunek: autobiografia
Główny bohater: Łukasz/Robert
Miejsce akcji: Polska
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 179
Moja ocena: 4/6

Robert Rient, Świadek, Wyd. Dowody na istnienie, 2015

Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później