To już grudzień...
O matko, dlaczego już jest grudzień i to w dodatku poniedziałek, jęknęłam dziś bladym świtem, słysząc dźwięk budzika. To zdecydowanie najgorsza chwila dnia. W dodatku o najgorszej (dla mnie) porze roku. Za jakie grzechy muszę wychodzić z ciepłego łóżka, ubierać trzy warstwy ciuchów i wychodzić na ten ziąb? Odgłosy wiatru wyjącego za oknem przez cały weekend przejmowały mnie ciarkami. Chciałabym móc powiedzieć chociażby, że radością napawają mnie zbliżające się święta, ale tak nie jest, bo skomercjalizowane do obrzydzenia Boże Narodzenie cieszy mnie tylko o tyle, że jest okazją do kilku dodatkowych dni wolnych od pracy. Czym mogę się więc pocieszać? Może lekturami, wśród których na pewno znajdą się jakieś typowo "zimowe" pozycje, np Zimowa opowieść Marka Helprina, jakieś baśnie czy fantasy, albo coś rodem ze Skandynawii (może wreszcie skończę Asę Larson?). Na świąteczny okres odłożyłam sobie Miniaturzystkę oraz Jej wszystkie życia (bo ma zimową okładkę). No i kolejna lektura z cyklu Przeczytaj to jeszcze raz - już się na nią cieszę, bo to rarytas... Tak sobie dywaguję, choć wiem, że z tymi moimi planami różnie bywa - generalnie wybór kolejnej lektury jest dosyć spontaniczny. Zastanawiałam się nawet nad wprowadzeniem tajemniczego słoja i losowania, ale książek mam do wyboru tyle, że najpierw chyba z tydzień zajęłoby mi spisanie tego wszystkiego.
Tak w ogóle to tego wpisu miało nie być (tak pisałam jeszcze wczoraj), bo jeśli chodzi o zapowiedziami wydawnicze, to nie ma o czym pisać - ale co mi tam, przecież nie mogę pisać tylko o pogodzie:
Gdy
zobaczyłam tę zapowiedź, aż podskoczyłam z wrażenia: to trzecia
publikacja w temacie grabieży dzieł sztuki, który bardzo mnie
interesuje. Tym razem poświęcona Polsce! Koniecznie muszę przeczytać: W "Uprowadzeniu Madonny" Włodzimierz Kalicki i Monika Kuhnke opowiadają
bowiem nie tylko fascynujące losy bezcennych skarbów z polskich kolekcji
zagrabionych nam przez nazistów i Armię Czerwoną. Często to oni sami,
obok dzieł Matejki, Rafaela, Batoniego, są bohaterami tych opowieści.
Łowcami skarbów, którzy sprawiają, że wracają do nas obrazy mające
zniknąć w muzeach na chwałę Tysiącletniej Rzeszy i w kolekcjach
nazistowskich dygnitarzy. Wyd. Agora
O tej książce piszę z mieszanymi uczuciami. Morfina
mi się nie podobała i po jej lekturze stwierdziłam, że więcej nie mam
ochoty sięgać po eksperymenty Szczepana Twardocha. Z drugiej strony to
ma być śląska saga rodzinna. Zgadzam się z Twardochem, że historia
Śląska zawsze jest w naszych dziejach pomijana - właściwie to
uświadomiłam sobie, że nic o niej nie wiem. Chciałabym o niej poczytać,
tyle że jeśli Drach napisany jest w tak wydumany sposób, jak Morfina, to kiepsko to widzę: Między
Josefem a Nikodemem piękne, podłe, smutne i — ostatecznie —
tragiczne losy dwóch rodzin; wiek wojen i powstań, śmierci i narodzin,
miłości, zdrad i marzeń, które nigdy się nie spełnią. Drach o nich wie.
Widzi przeszłość i zna przyszłość. Dla niego wszystko jest teraz… Saga
rodzinna? Wielka opowieść o Śląsku? A może powieść totalna, która wymyka
się wszelkim kategoryzacjom? Wydawnictwo Literackie
Mnie też stresuje grudzień :( i wcale nie ze względu na pogodę.
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to naprawdę zaciekawiłaś mnie książką " Uprowadzenie Madonny". Nigdy nie interesowałam się kradzieżami dzieł sztuki, a temat jest fascynujący. Wpisuję tę historię na swoją listę. Pozdrawiam :)
Bardzo nie lubię zimy. A śnieg w mieście wydaje mi się totalną pomyłką. Co roku miasto jest nie przygotowane na nagłe opady i wychodząc rano z bramy mam wrażenie, że mieszkam na Alasce...
OdpowiedzUsuńA i ja mam ochotę na jakąś typowo zimową lekturę, chociaż śniegu i zimna nie lubię. Muszę w końcu sięgnąć po "Morfinę" Twardocha, a później może po jakieś inne pozycje jego autorstwa...
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie, albo raczej dzięki Tobie będę musiała kupić "Uprowadzenie Madonny" :)
OdpowiedzUsuń