Doktor Żywago - Przeczytaj to jeszcze raz (11)
Uznana za arcydzieło jedyna powieść poety i tłumacza, Borysa Pasternaka, powstała w jednym z najtrudniejszych okresów rosyjskiej historii, okresów zdecydowanie nie sprzyjających wolności myśli. Pasternak zaczął ją pisać w 1948 roku, skończył w 1955. Opowiada w niej historię Jurija Andriejewicza i jego wielkiej miłości, ale przede wszystkim Związku Radzieckiego, od początków XX wieku po rok 1927. Kwestia publikacji Doktora Żywago to osobna historia. W książce znalazło się wiele nieprawomyślnych opinii, dotyczących "jedynie słusznej doktryny", marksizmu i trudnej rzeczywistości, do jakiej doprowadził komunizm. Choć Stalin nie żył, a Chruszczow właśnie zdecydował się ujawnić stalinowskie zbrodnie, zasadniczo klimat ideologiczny w ZSRR nie uległ zmianie. Doktor Żywago został uznany przez władze za dzieło antyradzieckie, z powodu m.in. "patologicznie indywidualistycznej postawy głównej postaci", i zakazany, bez szans na opublikowanie. Pasternak jednak się nie poddał. Przemycił kilka egzemplarzy maszynopisu na Zachód: chciał powierzyć swoje dzieło jak największej liczbie osób za granicą, ale na swojej maszynie mógł uzyskać tylko pięć kopii. Jeden z egzemplarzy trafił do włoskiego wydawcy Feltrinellego, który był wtedy komunistą z przekonania. Pasternak upoważnił go do wydania włoskiego i zapewnienia przekładów na inne języki. Na wieść o tym radzieckie władze usiłowały zmusić Feltrinellego do zwrotu maszynopisu, najwyraźniej przekonane, że to załatwi sprawę. Tymczasem wieści o powieści obiegły już literacki świat, kolejne jej kopie rozchodziły się na prawo i lewo, a Pasternak został nawet zgłoszony do nagrody Nobla. Perypetie z publikacją książki (w tym po rosyjsku) trwały, a Feltrinelli musiał się tłumaczyć przed swoją partią, dlaczego drukuje Żywago, skoro książka nie jest zgodna z ideologiczną linią partii. I tu do gry włączyło się... CIA, działające pod przykrywką Congress for Cultural Freedom. Zdołała ona przejąć manuskrypt (samolot wiozący go z Mediolanu do Rzymu został skierowany na Maltę, gdzie książkę skopiowano) i w końcu powieść ukazała się po rosyjsku w 1958 roku, co było warunkiem przyznania Pasternakowi Nobla. Nagrody, której pisarz nie przyjął pod naciskiem władz, a w swoim kraju stał się persona non grata. Nota bene CIA nie wiedziało, że maszynopis nie miał korekty, dlatego w pierwszym rosyjskim wydaniu powieść miała ponad 600 literówek. Tak czy siak, Doktor Żywago stał się bestsellerem i w krótkim czasie przetłumaczono go na 18 języków. W Związku Radzieckim pierwszy raz ukazała się dopiero 27 lat po śmierci Pasternaka, za rządów Michaiła Gorbaczowa.
Działanie jednostki jest na całym świecie trzeźwo wykalkulowane, działanie masowe - nieświadome, pijane niejako wspólnym, jednoczącym je nurtem życia. Ludzie pracują, krzątają się, wprawiani w ruch mechanizmem własnych trosk. Mechanizmy nie działałyby, gdyby nie kierował nimi czynnik najważniejszy - uczucie całkowitej beztroski.
Dalej będzie nietypowo, bo bez recenzji. A nie napiszę recenzji Doktora Żywago, bo... go nie przeczytałam. Ale napiszę za to czemu go nie przeczytałam... To znaczy wypożyczyłam go z biblioteki (po poszukiwaniach w domowej biblioteczce, kiedy zdałam sobie sprawę, że go nie posiadam) i ochoczo się zań zabrałam. To miała być perełka. Kiedyś powieść ta bardzo mi się spodobała (dziś zastanawiam się, jakim cudem). Z lektury sprzed lat zapamiętałam romantyczne opisy zimowej Rosji oraz dominujący w niej nastrój smutku (bądź co bądź główny bohater jest postacią tragiczną). I klapa. Poddałam się po 150 stronach. Po prostu nie mogłam zmusić się, by czytać dalej, bo fabuła nie wzbudziła mojego najmniejszego zainteresowania i szkoda mi było na nią czasu. Była sakramencko nudna. Na początku musimy przebrnąć przez całe mnóstwo bohaterów, którzy przemykają przez fabułę i zaciemniają jej obraz. Do niczego jest to niepotrzebne. Poza tym w powieści dominuje ciężki polityczny nastrój, pełen wzniosłych fraz i ideologii bolszewicko-komunistycznej; strajków, wieców, manifestacji i przemówień politycznych. W tym wszystkim losy Żywagi zupełnie się gubią. Wreszcie książka jest napisana w zupełnie niedzisiejszym sztucznym stylu: pretensjonalno-patetycznym; bohaterowie nie rozmawiają ze sobą, a przemawiają, nie żyją normalnie, a dramatyzują. Żywago zresztą jest egzemplifikacją tragizmu i fatalizmu dziejowego: postacią upodloną przez system polityczny.
Naprawdę chciałam przypomnieć sobie tę książkę. Chciałam też przedstawić Wam historię jej powstania, bo jest ona sama w sobie intrygująca.
Niewątpliwie pokazuje ona, że Nobel dla Pasternaka niekoniecznie został
mu przyznany z powodów literackich, a bardziej ideologicznych. Tym
niemniej powieść przeszła do kanonu literatury światowej. Dla mnie jednak najwyraźniej nie przetrwała próby czasu. To właściwie pierwszy przypadek, gdy książka, która kiedyś mnie zachwyciła - teraz zupełnie mnie zawiodła. A Wy - czytaliście? Jeśli tak, jakie są wasze wrażenia?
Borys Pasternak, Doktor Żywago, Wyd. PIW, 1990
Metryczka:
Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: Jurij ŻywagoGatunek: powieść historyczna
Miejsce akcji: Rosja/Związek Radziecki
Czas akcji: XIX/XX wiek (do lat 20-tych)
Moja ocena: -
Borys Pasternak, Doktor Żywago, Wyd. PIW, 1990
Niestety jeszcze nie czytałam, ale chciałabym się zapoznać w końcu z tą książką - w końcu klasyk.. i moja mama mi ją zawsze polecała:)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie miałam okazji czytać, ale film na jej podstawie z Keirą Knightley mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale mam zamiar sięgnąć po tę lekturę, gdy dopada mnie chandra oglądam ekranizację
OdpowiedzUsuńz Keirą Knightley. Spróbuję się z nią zmierzyć, czemu nie :)
Czytałam ponad rok temu i byłam pod wrażeniem. Pozytywnym. Tomisko opasłe, ale jak przebrnęłam przez początek, to później już wszystko płynęło ;-). Pewnie jak wielu współczesnych czytelników tej książki, pierwszy w moim przypadku był film - ten, o którym mówicie. I to on mnie zachęcił do przeczytania. No i także, oczywiście, chęć poznania absolutnej klasyki literatury. Fakt, jest powolna. Drugi fakt - nie tyle jest opowieścią o lekarzu, ile o rewolucji i ta część świata przedstawionego wygrywa ponad innymi. Jednak ma w sobie coś z wielkiej literatury, dlatego absolutnie nie jestem zdziwiona, że przy pierwszym kontakcie byłaś zadowolona. Raczej zdziwiła mnie niechęć zrodzona podczas drugiego kontaktu.
OdpowiedzUsuńOstatnio głośno o Pasternaku. Miałam nadzieję, że mnie zmotywujesz do sięgnięcia po "Doktora Żywago", bo rzeczywiście też obawiałam się do tej pory, że nie dotrze do mnie ta książka. Oglądałam którąś z adaptacji, ale nie zachwyciłam się w żaden sposób.
OdpowiedzUsuńMasakrycznie nudna... Czytałam Cichy Don i z rozpędu chwyciłam z bibliotecznej półki kolejny radziecki klasyk, bo było mi mało. Żywago nie umywa się do dzieła Szołochowa.
OdpowiedzUsuń