Wczoraj opowiadałam o dwóch magikach, dziś o trzecim, ale w trochę innym znaczeniu... 

Po pierwsze: w opuszczonej berlińskiej kamienicy zostaje znalezione okaleczone ciało mężczyzny. Na miejsce przestępstwa przybywają nie tylko śledczy i technicy, ale sam oberhauptkomisarz, który nigdy się nie fatyguje. Znak, że sprawa jest poważna...  Podejrzenie to potwierdza się, gdy ofiara zostaje zidentyfikowana jako były pracownik Stasi, a potem urzędu Gaucka. Ni z tego, ni z owego najlepszy śledczy, Thomas Kowalski zostaje od sprawy odsunięty, a śledztwo zamiera w martwym punkcie. Jednocześnie poznajemy jednego z prominentnych niemieckich polityków, sprytnie lawirującego populistę, mającego długą listę współpracowników i dłużników. 

Po drugie: trop prowadzi do Bułgarii, gdzie w latach 80-tych ubiegłego wielu, a więc w czasach kwitnącego komunizmu, Stasi załatwiała porachunki z nieposłusznymi opozycjonistami nie tylko niemieckimi, ale i z ościennych państw. Zwabieni tam, ginęli w podejrzanych okolicznościach, wyjaśnianych, jako wypadki. Akcja miała kryptonim Magik. NRD-owskie, siejące postrach, służby ścigały też tych, którym przyszło do głowy, że sforsowanie granicy bułgarsko-greckiej będzie łatwiejsze, niż tej niemiecko-niemieckiej. W ten sposób na scenie pojawiają się kolejni bohaterowie powieści: krewni i przyjaciele zamordowanych ongiś ludzi. A w tle oczywiście czai się afera polityczna, bo - podobnie jak w Polsce - wielu niemieckich polityków ma reżimowe korzenie.

Po trzecie: wątek polski i ogólnie emigracyjny. Dobrze znany, zwłaszcza u nas, na Śląsku, czy na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Większość bohaterów Magika ma korzenie polskie: to ludzie, którzy do Niemiec wyemigrowali (lub raczej uciekli), lub których rodzice pochodzili z Polski. Autorka dużo miejsca poświęca temu rozdarciu, między krajem ojczystym, ale jakby już obcym, ponieważ od tylu lat domem jest inny kraj, a krajem emigracyjnym - jeszcze obcym, być może już na zawsze, choć przecież daje i dom nad głową i pracę. Zawsze jednak gdzieś w środku tli się ta tęsknota, która wybucha, gdy spotka się rodaka i można z nim wypić za stare żale. A czasem jest tak, że jak się jedzie do ojczyzny, już się w niej nie rozpoznaje swoich miejsc, a jeszcze bardziej boli, kiedy jest się tam traktowanym już nie jak swój, a czasem nawet jak zdrajca. Przecież między Polską, a Niemcami cały czas są jakieś resentymenty, ciągle znajdują się tacy, którzy w Polsce krzyczą o folksdojczach i nazistach, a w Niemczech pokutuje mit brudnego Polaka - złodzieja. Mimo tego, że dzisiejsza Polska i dzisiejsze Niemcy to kraje zgoła inne od tych kilkadziesiąt lat temu; kolejne, nowe pokolenia zdają się zapominać o tym, co było, tymczasem w starych ciągle pokutuje poczucie winy, najpierw za Hitlera, a potem za reżim NRD. Wprawdzie autorka twierdzi, że opisana w Magiku historia jest całkowicie fikcyjna, ale faktem jest, że kilka lat temu w Niemczech zniszczono prawie 6 km akt Stasi... A Niemcy dziś - zmieniły się w kraj docelowy dla imigrantów różnej maści i różnego pochodzenia, kulturową mieszankę, gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie. 

Magdalena Parys, która sama zna smak  emigranckich dylematów, zgrabnie złożyła w jedną całość dosyć skomplikowane puzzle tej powieści, która nie jest do końca ani kryminałem, ani sensacją, ani nawet political fiction, bo ma o wiele głębsze dno. Przyznaję, że pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo nie spodziewałam się po polskiej (?) pisarce takiego sposobu narracji. Takiej nie-polskiej - pozbawionej naszego typowego malkontenctwa albo wydziwiania, czyli częstego przerostu formy nad treścią. Magik jest w istocie w duchu bardziej latynoski, południowoamerykański (nawiasem mówiąc wątek południowoamerykański też w nim występuje), z tym swoim rozgadaniem, dygresjami i licznymi retrospekcjami, a także motywem zemsty po latach. Trochę mi nawet Magik przypominał powieści Cabre, Llosy czy Allende. Zarazem było to coś, co mi trochę przeszkadzało - uważam, że ta powieść jest jednak przegadana i przeładowana, bo wiele razy chwytałam się na myśleniu: już dobrze, nie potrzebuję tylu słów, żeby zrozumieć o co idzie. Na przykład długi rozdział o Dagmarze Bosh, dziennikarce telewizyjnej, gdzie między innymi czytamy o tym, jak próbowała ona robić program w Polsce. To jest za długie. Autorka kreśląc tło, opisując bohaterów oraz oprowadzając czytelnika po współczesnym Berlinie, zapewne chciała spowolnić trochę akcję, dać do zrozumienia, że protagonistami są tu żywi ludzie, a nie tylko trupy i śledztwo, tych dygresji jest jednak za wiele i robią one wrażenie zbędnego gadulstwa. Poza tym ci bohaterowie też są nazbyt sztampowi. A po tych wszystkich, rozwijających się, niczym wstążki opisach tyczących a to Dagmary, a to Kowalskiego, a to jeszcze innych osób, rozczarowanie: koniec jest jakby zbyt nagły, a w dodatku wszystko rozwiązuje się samo, bez zbytniej pomocy naszego dzielnego Kowalskiego. No i cios ostateczny: Magik to dopiero tom pierwszy trylogii berlińskiej. 

Magik to dobra, mocno pokręcona, wielowątkowa powieść o polsko-niemieckich korzeniach. Powiedziałabym jednak, że jest to proza dla wyrobionych czytelników - nie polecam tym, którzy liczą na kryminał i wartką akcję.

Metryczka:
Gatunek: political fiction
Główny bohater: komisarz Kowalski oraz Dagmara Bosh
Miejsce akcji: Berlin/Niemcy
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 624
Moja ocena: 4,5/6

Magdalena Parys, Magik, Wyd. Świat Książki, 2014

Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka, Czytam opasłe tomiska oraz w Wyzwaniu bibliotecznym   

Komentarze

  1. Wiele osób, których opinię cenię, polecało mi "Magika" i przyznam, że z lekkim niedowierzaniem słuchałam i czytałam niemal samych pozytywów. Raz, że sama tematyka wydała mi się dość karkołomna - dość łatwo popaść tu w banał, w powierzchowność, dwa - ta sama tematyka jest mi zbyt bliska, by zachować emocjonalny chłód i dystans. Lekturę odkładam od jakiegoś czasu "na potem", a tymczasem u Ciebie ucieszyła mnie wzmianka o "niepolskiej" narracji - bez malkontenctwa. I dobrze, że nie należy tu się spodziewać kryminału i wartkiej akcji - tego bym w takim wydaniu chyba już nie zniosła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jako osoba znająca tak samo dobrze niemieckie realia, jak autorka, bo zamieszkująca w Niemczech, koniecznie powinnaś tę powieść przeczytać

      Usuń
  2. Takie książki bardzo lubię, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak zacząć poszukiwania.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później