Zawsze wydawało mi się, że mój sposób odżywiania jest zdroworozsądkowy. To znaczy dozwolone jest wszystko, byle z umiarem. Mieści się w tym fakt, że z własnej, nieprzymuszonej woli nie korzystam z prawa do jedzenia fast foodów, licznych przekąsek, czy picia słodzonych napojów. Ograniczam też mocno słodycze oraz mięso. Ale nie jest idealnie, tzn. wiem, że jem stanowczo za mało warzyw, a moja niechęć do gotowania zbyt często skutkuje korzystaniem z półproduktów. To chyba jednak jest czubek góry lodowej, jak się okazuje po przeczytaniu Biografii jedzenia. Głód przestał być problemem ludzkości, a staje się nim tak naprawdę niezdrowe odżywianie, prowadzące do chorób cywilizacyjnych. To bardzo drastyczna zmiana, w porównaniu z tym, jak odżywiały się całe pokolenia naszych przodków. Obecnie jedzenia mamy w bród, a w wyborze rozmaitych produktów spożywczych można się naprawdę pogubić. Nieraz już w supermarkecie zastanawiałam się po co tyle tego wszystkiego.. Jednocześnie dieta ludzi w różnych częściach świata staje się coraz bardziej ujednolicona – to znaczy, to samo jedzenie można znaleźć w różnych zakątkach świata. Skyr można kupić nie tylko na Islandii, ale także w Nowym Jorku, Londynie, czy Katowicach. Kuchnie narodowe powoli odchodzą w przeszłość – gdyby np. przyjrzeć się temu, co jedzą Włosi, czy Hiszpanie, to okazałoby się, że słynna dieta śródziemnomorska, która przecież uznawana jest za ideał – praktycznie już w tych krajach nie istnieje. Innym problemem jest to, że często okazuje się, że choć ktoś je właściwą ilość kalorii, to nie dostarcza swojemu organizmowi odpowiedniej ilości składników odżywczych. Paradoksalnie otyłość dziś coraz częściej idzie w parze z niedożywieniem. Światem zawładnęły koncerny spożywcze, które wydają mnóstwo pieniędzy na to, żeby promować niezdrowe jedzenie: słodycze, chipsy, produkty wysoko przetworzone. I okazuje się, że nawet jeśli ktoś chce się zdrowo odżywiać, to nie jest to takie proste, ponieważ o wielu rzeczach przeciętny konsument po prostu nie wie. Ostatnio na przykład głośno jest tym, jak przeładowane cukrem jest nasze pożywienie – i tu nie chodzi tylko o to, co oczywiste, jak czekoladki, czy słodzone napoje, ponieważ okazuje się, że cukier znajduje się nawet w produktach, których byśmy o to nie podejrzewali. W ich reklamie nam o tym nie powiedzą… Do tego dochodzi kwestia cen żywności – zdrowa żywność jest droga (możemy i u nas obserwować jak ceny warzyw i owoców szybują) i wielu osób po prostu na nią nie stać. A jednocześnie cały czas uważa się, że wybór diety to kwestia świadomego wyboru ludzi i ich odpowiedzialności. Otóż nie do końca…

Rządy nawołują swoich mało zamożnych obywateli, aby jedli więcej owoców i warzyw, ale ogólnie rzecz biorąc nie robią nic, aby ułatwiać takie zakupy albo zachęcać do przeznaczania mocno ograniczonych środków finansowych właśnie na te konkretne produkty.
Dlatego tak denerwują mnie reklamy społeczne, gdzie poucza się ludzi „jedz więcej warzyw”, „jedz ryby”, tylko jakoś o cenach tych delikatesów w owych reklamach się nie wspomina. O wiele tańsze jest śmieciowe jedzenie, czy najtańszy kurczak od kilograma czereśni na przykład. Paradoksalnie okazuje się, że najzdrowiej odżywiają się obecnie mieszkańcy stosunkowo ubogich regionów świata, gdzie jeszcze nie dotarła w takim natężeniu globalizacja, i które polegają jeszcze na tradycyjnym rolnictwie. 

Myślę, że już wystarczająco naświetliłam temat. Odżywianie się oraz zmiany w tym zakresie, jakie zachodzą we współczesnych społeczeństwach to temat rzeka. Tym niemniej ta książka jest takim kompendium wiedzy na ten temat: autorka ukazuje przekrojowo główne problemy i paradoksy, z jakimi się mierzymy. Jest tu o ogromnej rewolucji w odżywianiu, jaką obecnie przechodzimy. Ale i o modnych dietach i trendach (komosa ryżowa!), o supermarketach, o jedzeniu w restauracjach, a także o gotowaniu. To nie jest poradnik, a autorka nie lansuje żadnych diet, czy jedynie słusznego trybu życia. Nie dowiemy się z niej, dlaczego olej kokosowy jest zdrowy (lub też nie), ale dowiemy się, dlaczego stał się taki popularny… Jest tu sporo naprawdę ciekawych i wartościowych informacji, co więcej będących jak najbardziej aktualnych, bo to świeża publikacja. Do myślenia daje fragment o stygmatyzowaniu osób otyłych, wynikającym z przekonania, że otyłość to jakiś defekt silnej woli. Paradoksalnie obowiązującym modelem piękna jest szczupła sylwetka, choć liczba osób otyłych na świecie lawinowo rośnie… Po przeczytaniu tej książki czytelnik jakby zaczyna się bardziej zastanawiać nad tym, co kładzie na swój talerz, choć aby pogłębić swoją wiedzę dotyczącą konkretnych produktów, czy diet, będzie musiał sięgnąć po inne pozycje (co też zamierzam uczynić, bo kilka takich książek od dawna jest na moim celowniku). Książka jest niesamowicie ciekawa, gdyż porusza zagadnienia, które dotyczą bez wyjątku każdego z nas, a poza tym jest napisana w bardzo przystępny sposób. I za to autorce chwała. W pewnym momencie złapałam się na tym, że czytam i nie mogę oderwać się od lektury, mimo późnej pory – niczym w przypadku najbardziej wciągającego kryminału. Za jej wadę uważam to, że jest napisana stylem na „amerykańskiego psychologa”, tzn. autorka każdą informację ma zwyczaj kilkakrotnie powtarzać – pisze to samo, tylko w ciut inny sposób. Na przykład kilkakrotnie czytamy, iż
Nigdy wcześniej nie jedliśmy tylu przekąsek, nigdy się tak nie objadaliśmy. Nigdy wcześniej nie jedliśmy chleba, który byłby do tego stopnia pozbawiony smaku. Nigdy wcześniej nie raczyliśmy się tak mdłymi bananami. Nigdy wcześniej liczba składników naszej diety nie była w ujęciu średnim i globalnym tak bardzo ograniczona. 
I tak dalej… 

Nigdy jeszcze nie byliśmy tak mocno zagubieni w kwestiach żywieniowych, jak teraz. Boli to, że odżywianie, to kolejny obszar, w którym dobro ludzi przegrywa po prostu z biznesem. Jak już zostało wspomniane, rządy w żaden sposób nie ułatwiają ludziom zdrowego odżywiania się, uznając, że to indywidualny problem. Produkty zdrowe uznaje się za luksus, a nie za coś, czego ludzie potrzebują i do czego mają prawo. To tak, jak z transportem w naszym kraju, który został przerzucony na obywateli – radźcie sobie sami…  Brak jest edukacji dotyczącej prawidłowego odżywiania, a te skąpe kampanie społeczne bardziej straszą i denerwują, niż w czymkolwiek pomagają. Tyle tylko, że podejście to jest krótkowzroczne, bo niezdrowe odżywianie prowadzi do wielu problemów zdrowotnych, co jest potem problemem m.in. państwowej służby zdrowia. A czy ktoś słyszał, żeby koncerny spożywcze, namawiające nas do spożywania ogromnych ilości cukru, łożyły potem na leczenie cukrzyków? No właśnie…

Metryczka:
Gatunek: popularnonaukowe
Główny bohater: jedzenie
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 496
Moja ocena: 5,5/6


Bee Wilson, Tak dziś jemy. Biografia jedzenia, Wyd. SQN, 2020 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później