Dopiero co czytałam Zero, książkę, której tematem przewodnim jest powszechna inwigilacja, gdy wreszcie w moje ręce trafiła czwarta część Millenium. A gdy w fabule pojawiają się nowoczesne technologie oraz zaangażowani są hakerzy, wiadomo, że niewątpliwie na tapecie będzie kwestia bezpieczeństwa informacji. W Millenium jest ona bardziej zakamuflowana i subtelniej ujęta, niż dzieje się to w Zero, gdyż żonglowaniem danymi zajmują się tutaj specjaliści (zarówno ci źli, jak i ci dobrzy), a nie przeciętni użytkownicy komputerów. Stąd raczej nie porusza to nas, jako przeciętnych użytkowników, mających do ukrycia co najwyżej własne zdjęcia z zakrapianej imprezy. Ponadto ten temat jest przykryty przez wątek sensacyjny, jakim jest pogoń za autystycznym (i genialnym) dzieckiem, które było świadkiem zbrodni. Wątek ten wydał mi się trochę ograny - pamiętacie chociażby film Kod Mercurego? - ale przyznaję, że jest dobrze poprowadzony.

Wydaje mi się, że David Lagercrantz całkiem nieźle poradził sobie z wejściem w styl Millenium: powieść jest wielowątkowa, oczywiście pojawiają się tu bohaterowie znani z poprzednich części cyklu, a Millenium znowu ma problemy, na które lekarstwem jest talent Mikaela Bloomkvista. Jednak to, co odróżnia Co nas nie zabije od powieści Stiega Larssona, to brak głębi: książka nie wzbudziła we mnie większych emocji, odebrałam ją głównie jako sensację, a nie jak powieść z przesłaniem społecznym, jakie niewątpliwie obecne jest u Larssona. Afera z handlem danymi pozostaje w tle powieści, niewiele dowiadujemy się o sztucznej inteligencji, od której przecież  zaczyna się cała sprawa (nawiasem mówiąc jeśli jesteście zainteresowani tym, czy ludzie mogą stworzyć maszyny, przewyższające nas inteligencją i co wtedy będzie - polecam książkę Przyszłość umysłu Michio Kaku), także sprawa "trywializacji" mediów jest ledwie liźnięta. Brakuje także drobiazgowości, typowej dla Larssona - choć to akurat można odbierać jako zaletę Co nas nie zabije. Wszak niektórzy wcale nie byli zachwyceni Millenium zarzucając mu nadmierną rozwlekłość i przedkładanie "misji" nad akcję. Cóż, u Lagercrantza na pewno tego nie uświadczymy. Mimo wszystko mnie powieść czytało się bardzo dobrze; książka napisana jest w czytelnym stylu, nieprzekombinowana i wciągająca. Ja nie mogłam się od niej oderwać, tak, że uporanie się z całością zajęło mi niespełna dwa dni. Niestety konfrontacja z legendą zawsze kończy się tak, że dane dzieło jest krytykowane ponad miarę i w zasadzie jest z góry skazane na porażkę. Szczerze mówiąc troszkę irytują mnie krytyczne opinie o Co nas nie zabije, podczas gdy znacznie gorsze książki - takie, które faktycznie zasługują na miano zupełnie przeciętnych, czy nudnych (w tym naszych rodzimych autorów, ale nie będę pokazywać palcami) - są [na blogach] wychwalane bez żadnego umiaru. Gdzieś tu brakuje obiektywizmu.  Ja uważam, że nawet jeśli Co nas nie zabije nie do końca się broni jako kontynuacja Millenium, to broni się jako powieść sensacyjna - i pewnie gdyby nie odium Millenium, byłaby dobrze oceniana. Jeśli lubicie dobrą sensację, to polecam.

Metryczka:
Gatunek: sensacja 
Główny bohater: Michael Bloomkvist
Miejsce akcji: Szwecja
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 504
Moja ocena: 4,5/6

David Lagercrantz, Co nas nie zabije, Wyd. Czarna Owca, 2015

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska oraz w Wyzwaniu bibliotecznym

Komentarze

  1. Czytałam Millenium i byłam zachwycona tą trylogią. Kiedy zaczynałam czytać kontynuację, nie powiem, miałam lekkiego stracha, że się rozczaruję. Starałam się jednak traktować powieść jako odrębny twór i dzięki temu książka mi się bardzo spodobała. Bo jest dobra. Nie można oczekiwać, że autor będzie całkowicie kopiował styl poprzednika, a wtedy pewnie i tak byłby krytykowany za brak własnego charakteru :) Ja byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabieg marketingowy na 5, cel został osiągnięty przez zainteresowane strony i o to przeciez chodziło. Natomiast książka jest przeciętnym thrillerem, czy sensacją, jak kto woli i dorabianie do niej millenijnej ideologi, według mnie było sporym nadużyciem. Ale przyznam się też, że następna książkę Lagercrantza przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam serię Millenium, a kontynuacja czeka u mnie na półce. Przyznaję, że jestem bardzo zainteresowana, jak poprowadził bohaterów David Lagercrantz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się też czytało dobrze, ale wolałabym, żeby to był thriller bez Bloomkvista i Sallander ;) Po prostu, niech autor pisze swoje książki, bez kontynuowania Millenium.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później