Królowie przeklęci t.1

Zawsze kiedy odczuwam potrzebę wylogowania się z opresyjnej rzeczywistości, sięgam po książki historyczne, takie, w których akcja dzieje się przynajmniej kilka wieków wstecz. Niektórzy w tym celu czytają fantastykę, wiem, ja wolę historię - i może tu zachodzi już pierwsza analogia między Królami przeklętymi, a Grą o tron. Gra o tron to wszak historia wymyślona, taka, która nigdy się nie wydarzyła, umiejscowiona w fikcyjnych krainach, lecz mentalnie oparta w dużej mierze na prawdziwych zdarzeniach, mających miejsce w wiekach średnich. Opowieść o Królu z żelaza, która otwiera cykl Królów Przeklętych, tyczy się króla Francji, Filipa IV Pięknego, panującego na przełomie wieków XIII i XIV. Władca to był niepospolity, wprowadził wiele reform mających na celu polepszenie życia w kraju, zależało mu również na zjednoczeniu Francji, która wtedy składała się z wielu krain, często rywalizujących ze sobą. Traf jednak chciał, że Filip Piękny przez historię zapamiętany został głównie za sprawą likwidacji zakonu templariuszy i zagarnięciu jego bogactw... Wielki mistrz zakonu, Jakub de Molay, spłonął na stosie w piątek, 13-go, rzuciwszy klątwę na wszystkich, którzy przyczynili się do jego śmierci. Nie trzeba było długo czekać, by klątwa zaczęła działać. Kolejni władcy Francji byli albo nieudolni, albo niedorozwinięci, albo szybko schodzili z tego świata. Czy to jednak była klątwa, czy tak naprawdę konsekwencje czynów popełnianych przez możnych tego świata, gdzie jedna zbrodnia pociągała za sobą następną? 

Przekleństwo nie pochodziło od Boga. Jego przyczyna leżała w jego osobie, jego uczynkach. Była to prawda właściwa wszystkim ludziom i każdej karze. 
"Sami templariusze już nie przestrzegali własnej reguły, odwrócili się od służby chrześcijaństwu, zajęli się handlem i pieniądzem. W ich szeregi wślizgnęła się nikczemność, która rozpoczęła rozkład ich wielkości. W nich zrodziło się przekleństwo, toteż zniesienie zakonu było czynem słusznym i sprawiedliwym. Jednak aby zniszczyć templariuszy, musiałem mianować biskupem własnego brata, niegodziwca przeżartego ambicją, aby ich skazał za fałszywe zbrodnie. Nie dziwi mnie zatem, że mój brat zasiada teraz w trybunale, który skazał mnie na podstawie kłamstw. Nie powinienem mu zarzucać zdrady, bo sam jestem temu winny... (...) Małgorzata Burgundzka decyzją polityczną została wydana za mąż za księcia, którego nie kochała, i z tego powodu dopuściła się zdrady, została przyłapana i uwięziona. Spaliłem list, który mógł oswobodzić króla Ludwika z przykrych mu więzów małżeńskich, i tym przypieczętowałem los Małgorzaty i swój własny... (...) Nawet jeśli jesteśmy karani za fałszywe grzechy, zawsze istnieje prawdziwy powód naszej pokuty. Każdy niesprawiedliwy czyn, nawet jeśli został popełniony w imię sprawiedliwości, niesie z sobą przekleństwo".
Zdrady, kradzieże, morderstwa, oszustwa, bluźnierstwa, intrygi - wszystko to było na porządku dziennym, a władza absolutna jak wiadomo deprawuje absolutnie, stąd nie ma się co dziwić, że brylowali w tych zbrodniczych czynach król (a raczej kolejni królowie) oraz jego najbliżsi poplecznicy. Królowie przeklęci to w istocie fabularyzowana historia średniowiecznej Francji. Poznajemy w niej kolejnych władców oraz przyczyny i przebieg wojny stuletniej pomiędzy Anglią i Francją, a zatem rywalizacji pomiędzy Kapetyngami, a Plantagenetami. Sporo miejsca zajmuje tu też sprawa papiestwa, gdyż to właśnie Filip Piękny był odpowiedzialny za tzw. niewolę awiniońską, czyli podporządkowanie papieża królowi Francji i przeniesienie siedziby papiestwa do Awinionu. Książkę wyśmienicie się czyta dzięki temu, że autor zgrabnie przeplata wątki "oficjalne", tj. dotyczące polityki i kulisów walki o władzę, z tymi mniej oficjalnymi, dotyczącymi życia prywatnego władców oraz postaci pobocznych. W pierwszym tomie nowego wydania znajdziemy jeszcze kolejne dwie powieści, będące bezpośrednią kontynuacją wątku Filipa IV, mianowicie opisujące rządy jego najstarszego syna, Ludwika X, zwanego Kłótnikiem. Nie jest to ani trochę nudne, zwłaszcza dla kogoś, kto lubi historię, jednak należy tu podkreślić, że nie należy się tu spodziewać smoków, czarnoksiężników, czy duchów. To nie jest fantastyka, a porównanie do Gry o tron może trochę książce szkodzić, jeśli ktoś oczekuje takiej jazdy bez trzymanki jak u Martina - jednak powieść Martina jest - moim zdaniem dużo dynamiczniejsza.

Metryczka:
Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: bohater zbiorowy
Miejsce akcji: Francja
Czas akcji: XIV wiek
Ilość stron: 718
Moja ocena: 5/6

Maurice Druon, Królowie przeklęci, t.1, Wyd. Otwarte, 2014

Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka oraz Czytam opasłe tomiska

Komentarze

  1. Uwielbiam te książki. "Gra o tron" jest dla mnie lekturą przeraźliwie nudną - powieści Druona wprost przeciwnie. Jasne, nie należy ich traktować jako podręczników historycznych, ale to ekscytujące - czytać ze świadomością, że wszystkie te intrygi i zbrodnie miały miejsce naprawdę, nie są dziełem wyobraźni autora.
    Zabolało mnie trochę reklamowanie przez wydawcę powieści znanych pokoleniom za pomocą porównań do Martina, ale to chyba znak czasów...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam te książki. "Gra o tron" jest dla mnie lekturą przeraźliwie nudną - powieści Druona wprost przeciwnie. Jasne, nie należy ich traktować jako podręczników historycznych, ale to ekscytujące - czytać ze świadomością, że wszystkie te intrygi i zbrodnie miały miejsce naprawdę, nie są dziełem wyobraźni autora.
    Zabolało mnie trochę reklamowanie przez wydawcę powieści znanych pokoleniom za pomocą porównań do Martina, ale to chyba znak czasów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jak zwykle tego typu porównania chyba bardziej szkodzą, niż pomagają książce, włącznie z tym, że nie brakuje głosów zawiedzionych (to nie jest fantastyka), albo świadczących o nieświadomości tego, że to Gra o tron była napisana na wzór Królów przeklętych, a nie na odwrót

      Usuń
  3. Mam wydnanie z 1989 r, to w 7 tomach, które przeczytalam jako nastolatka i pamietam, jako swietna lekture, od której ciezko sie oderwac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobały mi się, ale ciężko było mi się wciągnąć, chyba właśnie przez ten mniejszy niż u Martina dynamizm.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście niedawno zdobyłam pierwszy tom i już nie mogę doczekać się wolnej chwili na lekturę - uwielbiam powieści historyczne, a ten cykl to już w ogóle działa na moją wyobraźnię! Ależ moją ciekawość podsyciłaś tym tekstem! No i utwierdziłaś w przekonaniu, że jest to książka dla mnie, trafia w moje upodobania idealnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Normalnie nie czytam powieści historycznych, wręcz trzymam się od nich z daleka, ale do "Królów przeklętych" jakoś dziwnie mnie ciągnie. Może właśnie dla tych dworskich intryg, o których piszesz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Martin podobał mi się tylko właśnie w zakresie w jakim nie dotykał fantastyki. Zresztą te wszystkie smoki i inne cuda traktowałam raczej jako elementy legendarne, a nie prawdziwe zdarzenia (przecież w moim Krakowie, w jaskini na Wzgórzu Wawelskim też rzekomo urzędował smok).

    W tym kontekście na pewno książki Druona wydadzą mi się bardziej autentyczne. A tak się składa, że w ostatnim czasie na różne okazje (Gwiazdka, imieniny) uzbierałam wszystkie tomy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później