Lipiec w skrócie
Półmetek wakacji. Burze, czasem słońce, czasem deszcz i zrealizowany pomysł na wakacyjny wyjazd - taki był mój lipiec. Przeczytałam 13 książek, ciekawy był ich dobór, bo aż trzy dotyczyły rasizmu, dwie fanatyzmu religijnego, a trzy pasji, za które można nawet zapłacić życiem. Książką miesiąca mianuję gruzińską powieść Ósme życie ex-aequo z Uczniem architekta Elif Shafak (obydwie pozycje opiszę w sierpniu) oraz reportaż Katarzyny Surmiak-Domańskiej o Ku Klux Klanie. Nie podobała mi się natomiast (prze)reklamowana powieść Fatum i Furia. Z żalem odnotowałam zakończenie wyzwania Czytam opasłe tomiska, bo ciągle takie czytam... cóż, pozostaje mi kontynuować na własną rękę. Zapraszam na przegląd skróconych notek o książkach o których nie było osobnej notatki:
Trójka antropologów badających plemiona na Papui Nowej-Gwinei: jak wiadomo wyspa ta do dziś dnia jest jedną z najbardziej zagadkowych na świecie, nic też dziwnego, iż dla antropologów jest rajem. W pakiecie z dzikimi plemionami: dżungla, prymitywne warunki, pot spływający z człowieka strumieniami, malaria. Główna bohaterka Euforii, Nell Stone, jest drobną, acz niezłomną kobietą, mającą już jednak sukcesy w swojej dziedzinie na koncie - czego zazdrości jej mąż... Dołącza do nich inny badacz, samotny i introwertyczny, zafascynowany Nell, lecz nie jej egoistycznym małżonkiem. Ma się wrażenie, że tych dwóch mężczyzn, kręcących się wokół Nell obserwuje nie tylko obce plemiona, ale i swoją białą towarzyszkę, która też jest dla nich swego rodzaju zagadką. Wszyscy dla siebie nią są. I wszyscy rywalizują ze sobą. Tajemnice Papuasów, groźne tropiki, meandry obcej kultury i miłosny trójkąt na dzikiej wyspie...Ta powieść powstała zainspirowana życiem Margaret Mead, ale nie jest opowieścią o niej - jak sugeruje opis książki - to fikcja literacka. Co do reszty, to zgadzam się z treścią tego, co czytamy na tylnej stronie okładki: Wartka narracja, prowadzona z punktu widzenia kilku bohaterów, pełna jest poezji, dowcipu i intrygujących faktów z życia głównych postaci oraz otaczającej ich trudnej do zrozumienia kultury. (...) "Euforia" bierze pod lupę grzechy kolonizacyjne kultury Zachodu, a na ich tle modeluje portret zachodniej uczuciowości zmagającej się z odwiecznym odruchem kolonizowania emocjonalnego. Niewiele więcej miałabym tu do dodania, może tylko to, że chciałabym, by ta książka była bardziej wnikliwa, bo wydaje mi się, że ciekawa historia została tu ledwie liźnięta.
Lily King, Euforia, Wyd. Rebis, 2016
Kiedy trzy lata temu dwójka polskich himalaistów zginęła pod Broad Peakiem, w Polsce rozpętało się piekło. Zadawanie pytań, szukanie winnych, polowanie na czarownice. Pytania o etykę himalaizmu. Od tych pytań zaczyna też swoją książkę Beata Sabała-Zielińska, na szczęście szybko się z tego wycofuje. Jak wysoko sięga miłość to po prostu opowieść o Macieju Berbece, opowieść kochającej kobiety, wspominającej swojego męża - o tym, jak poznali się, jak rodziły się kolejne dzieci, jak Berbekowie żyli. Jest też sporo o kulisach wypraw wysokogórskich. Czasem te wspomnienia nie mają nic wspólnego z górami, czasem było w nich dla mnie zbyt wiele takiego anegdotycznego, zbyt potocznego stylu - po prawdzie spodziewałam się, że autorka jednak w większym stopniu dotknie tej kwestii jak to jest być i żyć z himalaistą, który zostawia swoją (liczną) rodzinę, by realizować swoje pasje. Spodziewałam się czegoś w rodzaju Mrocznej strony gór, a dostałam bardziej laurkę na cześć Macieja Berbeki. Ewa Berbeka jako ta tradycyjnie żona i matka, czekająca na powrót męża w domu - jest tu na drugim planie, choć to jej opowieść. Nie powiem, książkę czytało się przyjemnie bo jest ciepła, mądra i bardzo szczera, napisana w pozytywnym tonie (oczywiście z pewną dozą smutku); Ewa Berbeka nikogo nie oskarża, raczej dziękuje Bogu za te lata, które dane jej było przeżyć ze swoim mężem. Tytuł jest idealnie dobrany.
Beata Sabała-Zielińska, Jak wysoko sięga miłość. Życie po Broad Peak, Wyd. Prószyński i s-ka, 2016
Główny bohater tej powieści powraca po latach do swojej rodzinnej miejscowości, Lillehammer, by wziąć udział w pogrzebie. Robi to niechętnie, gdyż powrót budzi wspomnienia, w tym te złe wspomnienia. O dzieciństwie i o tym, co się wtedy wydarzyło. W końcu dowiemy się, co zaszło. Nie, nie jest to kryminał, choć wspomnienia bohatera mają posmak kryminalny, w końcu ktoś zginął w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. W książce nie ma jednak akcji pędzącej na łeb na szyję, autor posługuje się głównie retrospekcjami, i mamy wrażenie, że powieść jest bardzo spokojna i melancholijna. Jak dla mnie była zbyt krótka, bym mogła się w to wciągnąć: gdy otworzyłam książkę i zobaczyłam 250 stron wydrukowanych czcionką 16-tką, mój entuzjazm opadł. Nie bardzo widzę też sens pakowania do tej narracji legendarnego szachisty, Bobbiego Fishera - ma on niewiele wspólnego z fabułą. Przeczytałam i zapomniałam.
Christer Mjaset, To ty jesteś Bobbym Fischerem, Wyd. Smak Słowa, 2016
Książki biorą udział w wyzwaniu Grunt to okładka oraz w Wyzwaniu bibliotecznym
Książki biorą udział w wyzwaniu Grunt to okładka oraz w Wyzwaniu bibliotecznym
Jestem ciekawa recenzji "Ósmego życia" (mojej mamie nie przypadło do gustu" i "Ucznia architekta" - obie książki mam, ale nie wiem czy uda mi się je przeczytać w sierpniu.
OdpowiedzUsuńTo mnie dziwi, że "Ósme życie" mogło nie przypaść do gustu, bo to typowa saga rodzinna
UsuńAle mnie zaciekawiłaś! A ta okładka powala!
OdpowiedzUsuńAle która? ;)
UsuńTyle dobrego się nasłuchałam o "Euforii" (na którą mam ochotę głównie przez wzgląd na postać bohaterki), a Ty pisze, że historia mało wnikliwa... Trochę szkoda, ale będę to mieć na uwadze, bo przeczytać chcę ją nadal. :)
OdpowiedzUsuńMało wnikliwa, ale i tak warta przeczytania, chociażby dla klimatu
OdpowiedzUsuń