Jeśli piekło istnieje, to wygląda ono tak, jak opisał Kevin Jared Hosein. Tropiki, duszno, ciemno, wiecznie padający deszcz, błoto, brud. Ludzie wegetujący w nędznych barakach, w prymitywnych warunkach, z wodą lejącą się na głowy, narażeni na choroby i wypadki. Można sobie tylko wyobrażać, co lęgnie się w takich warunkach… bogata, egzotyczna przyroda, choć karmiąca, to również groźna, jest tu raczej wrogiem, niż sprzymierzeńcem człowieka. Ta walka o przetrwanie, życie w udręczeniu, wiecznej trosce o jutro, generuje oczywiście agresję i przemoc, skrupiające się na słabszych. Mężczyźni znęcający się nad swoimi żonami i dziećmi, żyjący według prymitywnego prawa pięści to wzorzec z dużym prawdopodobieństwem multiplikujący się na kolejne pokolenia. Kobiety jak zwykle udręczone, zostające same z dziećmi na głowie, co w sumie jest dla nich raczej szczęściem, niż nieszczęściem, skoro mąż pije, bije i nic ponad to nie wnosi. Perspektywy na polepszenie losu są mizerne - ciężka praca “nie popłaca”, a nękanie przez rówieśników nie zachęca młodzieży do chodzenia do szkoły. Głodne duchy ukazują również napięcia między klasami - pogardę, z jaką traktowani są mieszkańcy baraków, stojący na najniższym szczeblu drabiny społecznej, a na drugim jej końcu właściciele niedalekiej posiadłości, którym pozornie niczego nie zbywa. 

Jak stwierdza jedna z postaci - “nie znam biednych ludzi, którzy nie byliby nieszczęśliwi”. Bieda nie jest stanem umysłu, ale dosłownie wywołuje zmiany w mózgu. Dlatego tak ciężko się z niej wyrwać. Ale tak nieludzki system może doprowadzić do szaleństwa każdego, niezależnie nawet od stanu posiadania. Czy gdybym żyła w luksusie i patrzyła na to, co dzieje się na zewnątrz, potrafiłabym spać spokojnie? Cóż, pewnie wielu się to udaje, tylko że w takich realiach rzecz bardzo szybko mogą pójść nie tak. Drobne konflikty, potknięcia, nawet nieporozumienia, mogą w takich warunkach łatwo eskalować, uruchamiając lawinę nieszczęść, prowadzącą do katastrofy, co też się w Głodnych duchach wydarza. 

Niestety, nie zagrało pomiędzy mną, a tą powieścią. Przeczytałam ją bardzo szybko, bo narracja jest dość prosta i angażująca - tu nie można autorowi niczego zarzucić - ale opisane wydarzenia nie wzbudziły we mnie żadnych emocji, ani bohaterowie sympatii. Zabrakło mi kontekstu tego wszystkiego - akcja Głodnych duchów rozgrywa się w latach 40-tych XX wieku na Trynidadzie. Zatem Karaiby, tropikalna wyspa, na pewno jakaś kolonialna przeszłość, ale co ja wiem o tym, co wówczas tam się działo? Nic. Oczywiście można potraktować Głodne duchy jako uniwersalną opowieść o dziedziczonej biedzie, ale w Głodnych duchach pojawia się sporo odniesień do lokalnej kultury i religii, kultywowanej przez ludność pochodzenia indyjskiego, zatem przydałoby się jakieś wprowadzenie albo posłowie wyjaśniające te kwestie. Np. skąd na Trynidadzie Hindusi? W tekście pojawia się też wiele słów/pojęć typowych dla właśnie tej kultury (np. rośliny, potrawy), a które nie są nigdzie wyjaśnione. Po drugie, wątek tajemniczego zniknięcia miejscowego bogacza jest drugorzędny w stosunku do losów rodziny Saroopów, a tymczasem w recenzjach i opisie jest akcentowany tak, jakby była to najważniejsza sprawa i powieść niemal kryminalna - i to też mnie zirytowało. Ci bogacze poza tym tak naprawdę nie zwracają uwagi na biedaków, nie wtrącają się do ich egzystencji, żyją w swojej bańce, więc nie do końca można ich przedstawiać jako jakieś złowrogie postaci, które pozują na “panów”, decydujących o życiu i śmierci plebsu. Nie wspominając już o tym, że sami są również podejrzanej proweniencji. Tymi, którzy bezpośrednio brużdżą w życiu Saroopów należą raczej do tych, którzy stoją tylko nieco wyżej w hierarchii społecznej. 

Czym są owe tytułowe głodne duchy? Ofiarami tych, którzy nie dali rady utrzymać się na powierzchni, z różnych przyczyn? Mężczyźni, którzy przegrali walkę z przeznaczeniem, kobiety ponoszące konsekwencje nie swoich przewin, dzieci, które patrzą na swoich rodziców i wiedzą, że podzielą ich los. Powieść mroczna, brutalna, zdominowana przez poczucie rozpaczy,  niezmienności takiej egzystencji, swego rodzaju fatalizmu, jaki towarzyszy bohaterom. I trochę za dużo dla mnie tego było. 

Metryczka: 
Gatunek: powieść 
Główne bohaterki: Saroopowie, Marlee Changoor
Miejsce akcji: Trynidad
Czas akcji: lata 40-te XX wieku
Ilość stron: 520
Moja ocena: 4/6
 
Kevin Jared HoseinGłodne duchy, Wydawnictwo Czarne, 2025

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później