Głodne duchy
Jak stwierdza jedna z postaci - “nie znam biednych ludzi, którzy nie byliby nieszczęśliwi”. Bieda nie jest stanem umysłu, ale dosłownie wywołuje zmiany w mózgu. Dlatego tak ciężko się z niej wyrwać. Ale tak nieludzki system może doprowadzić do szaleństwa każdego, niezależnie nawet od stanu posiadania. Czy gdybym żyła w luksusie i patrzyła na to, co dzieje się na zewnątrz, potrafiłabym spać spokojnie? Cóż, pewnie wielu się to udaje, tylko że w takich realiach rzecz bardzo szybko mogą pójść nie tak. Drobne konflikty, potknięcia, nawet nieporozumienia, mogą w takich warunkach łatwo eskalować, uruchamiając lawinę nieszczęść, prowadzącą do katastrofy, co też się w Głodnych duchach wydarza.
Niestety, nie zagrało pomiędzy mną, a tą powieścią. Przeczytałam ją bardzo szybko, bo narracja jest dość prosta i angażująca - tu nie można autorowi niczego zarzucić - ale opisane wydarzenia nie wzbudziły we mnie żadnych emocji, ani bohaterowie sympatii. Zabrakło mi kontekstu tego wszystkiego - akcja Głodnych duchów rozgrywa się w latach 40-tych XX wieku na Trynidadzie. Zatem Karaiby, tropikalna wyspa, na pewno jakaś kolonialna przeszłość, ale co ja wiem o tym, co wówczas tam się działo? Nic. Oczywiście można potraktować Głodne duchy jako uniwersalną opowieść o dziedziczonej biedzie, ale w Głodnych duchach pojawia się sporo odniesień do lokalnej kultury i religii, kultywowanej przez ludność pochodzenia indyjskiego, zatem przydałoby się jakieś wprowadzenie albo posłowie wyjaśniające te kwestie. Np. skąd na Trynidadzie Hindusi? W tekście pojawia się też wiele słów/pojęć typowych dla właśnie tej kultury (np. rośliny, potrawy), a które nie są nigdzie wyjaśnione. Po drugie, wątek tajemniczego zniknięcia miejscowego bogacza jest drugorzędny w stosunku do losów rodziny Saroopów, a tymczasem w recenzjach i opisie jest akcentowany tak, jakby była to najważniejsza sprawa i powieść niemal kryminalna - i to też mnie zirytowało. Ci bogacze poza tym tak naprawdę nie zwracają uwagi na biedaków, nie wtrącają się do ich egzystencji, żyją w swojej bańce, więc nie do końca można ich przedstawiać jako jakieś złowrogie postaci, które pozują na “panów”, decydujących o życiu i śmierci plebsu. Nie wspominając już o tym, że sami są również podejrzanej proweniencji. Tymi, którzy bezpośrednio brużdżą w życiu Saroopów należą raczej do tych, którzy stoją tylko nieco wyżej w hierarchii społecznej.
Czym są owe tytułowe głodne duchy? Ofiarami tych, którzy nie dali rady utrzymać się na powierzchni, z różnych przyczyn? Mężczyźni, którzy przegrali walkę z przeznaczeniem, kobiety ponoszące konsekwencje nie swoich przewin, dzieci, które patrzą na swoich rodziców i wiedzą, że podzielą ich los. Powieść mroczna, brutalna, zdominowana przez poczucie rozpaczy, niezmienności takiej egzystencji, swego rodzaju fatalizmu, jaki towarzyszy bohaterom. I trochę za dużo dla mnie tego było.
Gatunek: powieść







Komentarze
Prześlij komentarz