Wierzcie mi, albo nie, ale porządnie się uśmiałam przy tej książce. Co może trochę dziwić, bo dystopie rzadko są śmieszne, no ale ta jest też satyrą. Satyrą na świat, do którego coraz szybciej zmierzamy. Dlatego też ten mój śmiech, był takim śmiechem przez łzy. Gadające autonomiczne samochody i drony, spersonalizowane reklamy, algorytmy potrafiące przewidzieć wszystko, włącznie z naszymi pragnieniami, o których jeszcze nawet sami nie wiemy. Bo mają multum zebranych o nas informacji, zamkniętych w naszych profilach. Aplikacje randkowe, które podsuwają nam idealnego dla nas partnera. A teraz pomyślcie, o rzeczywistości w 2020 roku: smartfony, które przejmują nad nami kontrolę, internet rzeczy, klasyfikowanie ludzi przez algorytmy (co już dzieje się w Chinach), czy też bańki informacyjne, sprawiające, że stykamy się w sieci tylko z poglądami, jakie sami wyznajemy... W portalach społecznościowych jedyną możliwą opcją jest „polub to”, dokładnie tak, jak w Qualitylandii jedyną możliwą opcją jest OK. Gadające maszyny? Proszę bardzo, dopiero co czytałam na blogu technologicznym artykuł, w którym autor rozpisuje się, że rozmawia ze swoją… kosiarką. A przecież wizję, jakże podobną, a wcale nie będącą fikcją literacką, roztoczył już Harari w Homo deus

Nie mam nic przeciwko nowoczesności ułatwiającej nam życie, ale możliwości nowoczesnych technologii zaćmiewają już nam umysł – jaramy się tym, że dzięki jakiemuś rozwiązaniu nie będziemy już musieli wstawać z kanapy i przejść kilkunastu metrów (czy zająć się chociażby koszeniem trawnika) – tylko, że co nam wtedy pozostanie? Jak już wszystko złożymy w ręce maszyn i AI? Otyłość i choroby serca? Choroby cywilizacyjne wynikające z tego, że nasz styl życia diametralnie odbiega od tego, do czego stworzyła nas natura? A maszyny nie chorują i nie popełniają błędów… Nasze perspektywy opisane są tu w pouczającym rozdziale pt. Mięso mielone.
- Pewna moja znajoma – dopowiada dron – twierdzi, że już nie ma żadnych ludzi piszących kod. Istnieje już tylko kod. Kod, który pisze kod.
Styl narracji Qualitylandii kojarzył mi się z Vonnegutem i Douglasem Adamsem, a opisywany świat oczywiście przywodzi na myśl Matrix. Ludzka fascynacja nowinkami technicznymi oraz AI sprawia, że coraz szybciej do niego zdążamy, z determinacją cywilizacji dążącej do samozagłady.

Metryczka:
Gatunek: fantastyka
Główny bohater: Piotr Bezrobotny
Miejsce akcji: Qualitylandia
Czas akcji: niedaleka przyszłość
Ilość stron: 362
Moja ocena: 5/6

Marc - Uwe Kling, Qualitylandia, Wyd. NieZwykłe, 2020

Komentarze

  1. Uwielbiam fantastykę - szczególnie czytaną zimą. Dla mnie to jedyna forma twórczości która sprawia że rozwijam wyobraźnię.


    Mój blog https://inwestum.com.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później