Paskudna historia

Na plaży zostają znalezione zwłoki nastolatki, która wedle wszelkich oznak na niebie i ziemi została zamordowana. Dlaczego? O morderstwo oczywiście zostaje oskarżona najbliższa dziewczynie osoba, czyli jej chłopak, Henry. Policja ma go na celowniku, więc Henry wraz ze swoimi przyjaciółmi postanawia się bronić i znaleźć prawdziwego sprawcę. Okazuje się, że mieszkańców miejscowości ktoś szantażował. Paskudna historia.

Do lektury najnowszej powieści Bernarda Miniera nie trzeba było mnie przekonywać, mimo, iż nie należy ona do cyklu o francuskim komisarzu Servazie. Nie dzieje się nawet we Francji, ale w Stanach Zjednoczonych, na niewielkich wyspach w stanie Washington, nieopodal Seattle. Sam Minier w posłowiu przyznał zresztą, że jego książka jest hołdem złożonym amerykańskiej powieści, a nie autentyczną amerykańską powieścią. Może i tak, ja nie widzę jakiejś szczególnej powieści między kryminałem amerykańskim, a francuskim, zwłaszcza w wykonaniu Miniera. Bo jak zwykle u tego autora mamy wciągającą i przemyślaną akcję, perfekcyjnie wykreowanych bohaterów - z dokładnie opisanym życiem osobistym, wadami i zaletami, a także skrywanymi tajemnicami - mamy czarne charaktery, no i doskonałe tło opowieści. Powinno oni się spodobać wszystkim, którzy lubią wyspiarskie klimaty, bowiem w Paskudnej historii takowy występuje pełną gębą. Bohaterowie codziennie kursują promem pomiędzy swoją wyspą, a stałym lądem, gdzie chodzą do szkoły. W trakcie lektury wręcz słychać szum fal, krzyki mew, czy poskrzypywanie łódek, których w tamtych okolicach jest bez liku. W dodatku jeszcze na wyspach przez większość czasu pada deszcz, jest szaro i ponuro. Życie na wyspach natomiast toczy się swoim rytmem, a ich społeczność jest mała i zamknięta, jak to w tego typu miejscach. W takich społecznościach skrywane sekrety często mają szczególnie ponury, by nawet nie rzec, zabójczy charakter. Słabym punktem książki i zabiegiem, który mógł się nie spodobać niektórym dorosłym czytelnikom, mogło być wcielenie się przez pisarza w nastolatka, który jest głównym bohaterem tej powieści - jednak Minierowi udaje się to znakomicie. Oddaje on tok myślenia Henry'ego, jego obawy, odczucia, charakterystyczne dla tego okresu życiowego - pod tym względem  Paskudna historia przypomina książki takie jak chociażby Wszechświat kontra Aleks Woods - i jest to z mojej strony komplement.  

Ważną kwestią społeczną, jaką porusza Minier jest zanik prywatności, totalna kontrola i inwigilacja za pomocą narzędzi elektronicznych - dotyczy to zwłaszcza młodego pokolenia, które przecież nie zna świata bez internetu i bez elektronicznych gadżetów, które wychowało się wraz z nimi, i dla których takie życie - pod obstrzałem kamer, programów komputerowych, czy kamer zdaje się coraz bardziej normalne. To już kolejna książka, która porusza ten temat, po czytanych przeze mnie ostatnio Zero i Co nas nie zabije. Pojawia się także problematyka wszechobecnego hejtu internetowego, który - jak się okazuje jest wszędzie, nie tylko w Polsce - wszędzie ludzie przejawiają podobne, nienawistne zachowania: Mowa nienawiści rozprzestrzeniała się w tej sieci jak ogień w kałuży benzyny. 

Bernard Minier po raz kolejny udowodnił, że jest doskonałym pisarzem, potrafiącym stworzyć trzymającą za gardło intrygę, obfitującą w szczegóły i odkrywającą najpaskudniejsze ludzkie słabości, tkwiące gdzieś w zakamarkach naszych głów...


Metryczka:
Gatunek: kryminał
Główny bohater: Henry Walker
Miejsce akcji: Stany Zjednoczone
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 436
Moja ocena: 6/6

Bernard Minier, Paskudna historia, Wyd. Rebis, 2015

Książka bierze udział w Wyzwaniu bibliotecznym 

Komentarze

  1. Napisałam do Ciebie 2-maila i nie mam odpowiedzi. Postanowiłam nagrodzić Cię książką za osiągnięcia w Wyzwaniu bibliotecznym. Odpowiedz na mail :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wysoka ocena ! Książkę mam na półce i planuję przeczytać. Jestem ciekaw, czy będzie lepsza od mojego faworyta tegoż autora czyli "Nie gaś światła".
    pozdrawiam
    tommy z samotni

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później