Współczesny islam kojarzy nam się z religią bardzo konserwatywną w sferze obyczajowości i (zwłaszcza) praw kobiet. Zasłony na twarzy, rytualne obrzezania dziewczynek, segregacja mężczyzn i kobiet, uzależnienie kobiet od mężczyzn, kara ukamienowania za cudzołóstwo, a nawet za bycie zgwałconą... To oczywiście ekstremalne przykłady. Co dopiero mówić o "normalnym" życiu seksualnym. Coś jest na rzeczy, skoro w Europie zdarzają się już przypadki napadania na kobiety przez imigrantów z krajów arabskich - sfrustrowanych seksualnie zapewne. A przecież - co nam uświadamia Shereen El Feki, autorka książki Seks i cytadela - w dawnych czasach to Wschód był w kwestiach seksualnych otwarty i postępowy, podczas gdy Zachód był pruderyjny. Były przecież arabskie średniowieczne teksty opisujące miłość we wszystkich jej odmianach i przejawach, nie gorsze od Kamasutry. Także zachodni podróżnicy, eksplorujący jeszcze w XIX wieku kraje arabskie, opisywali panującą w nich swobodę obyczajową. Dziś wszystko się odwróciło i podejście do seksu w krajach z dominującą religią islamską przypomina tytułową cytadelę: zamknięcie na wszelką odmienność i na wszystko, co odbiega od patriarchalnego, tradycyjnego wzorca małżeństwa. W dodatku za "upadek obyczajów" Arabowie winią wpływy z Zachodu, nie pamiętając o swoim tolerancyjnym dziedzictwie, stąd coraz bardziej się od tego Zachodu odcinają. 

Okazuje się, że postępujący konserwatyzm Wschodu to kwestia ostatnich kilkudziesięciu lat, a niektóre zakazy i nakazy nie za bardzo znajdują nawet odzwierciedlenie w tekstach religijnych. Różnice są także pomiędzy różnymi krajami: niektóre z nich są bardziej postępowe, niektóre mniej. El Feki skupia się na Egipcie, aczkolwiek zahacza również o inne kraje Afryki Północnej. W swojej książce omawia takie zagadnienia jak małżeństwo, seks przedmałżeński, antykoncepcja, aborcja, prostytucja, czy stosunek do osób odmiennej orientacji. Co ciekawe, z jej relacji wynika, że wcale z tym seksem nie jest tak źle, jak się nam wydaje, patrząc z zewnątrz. Co prawda edukacja seksualna nie istnieje, starsi wywierają na młodych presję jeśli chodzi o małżeństwo, a przypadki sprzedawania dziewczynek do prostytucji nadal są powszechne, ale ten obraz wcale nie wydaje się wiele różnić od tego, co dzieje się w naszym kraju (zwłaszcza jeśli chodzi o edukację seksualną, aborcję i antykoncepcję oraz myślenie, że mówienie młodym ludziom o seksie spowoduje automatycznie, iż ci będą go chcieli uprawiać na prawo i lewo). El Feki ukazuje młode Egipcjanki żyjące w związkach, które nazwalibyśmy u nas konkubinatem, kobiety kupujące wymyślną bieliznę, antykoncepcję dostępną bez recepty, czy homoseksualistów potępianych wcale nie bardziej, niż u nas. Autorka wysnuwa hipotezę, że wraz z rewolucyjnymi ruchami w państwach arabskich wprawdzie doszli do głosu także przedstawiciele radykalnego islamu, ale zarazem uważa też, iż jest to przejściowe i w krajach tych stopniowo dojdzie do podobnego złagodzenia obyczajów, jak to stało się na Zachodzie. Jednocześnie widzę tu sprzeczność - niejednokrotnie autorka opisuje naprawdę poważne problemy, z jakimi muszą borykać się ludzie w kręgu islamski, hamujące ich seksualność, a zatem i rozwój, jako człowieka, a zarazem El Feki tryska optymizmem, nie wiem, czy uzasadnionym. Zwłaszcza, że seks nierozłącznie wiąże się - jak zawsze - z religią i polityką. Trochę do pełni obrazu brakowało mi pokazania innych krajów islamskich, gdzie obyczajowość jest surowsza, niż w Egipcie, choć oczywiście rozumiem, że wszystko ująć byłoby trudno. Domyślam się też, że autorce - jako kobiecie - było szczególnie trudno poruszać tego rodzaju tematy w patriarchalnym społeczeństwie arabskim. Pozycja jest ciekawa, choć oczywiście jest to reportaż i jeśli ktoś spodziewa się pikantnych szczegółów czy sensacji, to tu jej nie znajdzie. 

Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny bohater: seks
Miejsce akcji: kraje Orientu, głównie Egipt
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 428
Moja ocena: 4,5/6

Shereen El Feki, Seks i cytadela. Życie intymne w arabskim świecie przemian, Wyd. Czarne, 2015

Książka bierze udział w Wyzwaniu bibliotecznym oraz w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska

Komentarze

  1. Ciekawa pozycja. Z pewnoscia uzmyslowilaby licznym Polakom, ze bardzo im blisko w wielu kwestiach do muzulmanów. Ale tego typu osoby raczej niczego nie czytaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhmm, no niestety tak jest, choć oczywiście głośno tego nikt nie powie...

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja, a i książka mnie zainteresowała. Jak się na nią natknę, to z chęcią przeczytam.
    Też uważam, że, niestety, osoby, które najbardziej hejtują i obrażają Muzułmanów, niewiele o nich wiedzą, a po książki (jakiekolwiek) nie sięgają z zasady...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później