Trzaskający mróz, śnieg skrzypiący pod nogami, wicher świszczący w koronach drzew, rzeka skuta lodem, błyszcząca na niebie zorza polarna, przemykająca lasem zwierzyna, wszędzie biel. A pośród tego samotna chatka i para starszych ludzi. Przyjechali do tej odległej i niezbyt przyjaznej ludziom krainy z południa, by znaleźć ukojenie i zacząć swoje życie od nowa. Okazało się jednak, iż nie jest to takie proste, bo na Alasce - tam bowiem rozgrywa się akcja powieści Eowyn Ivey- trzeba być niezwykle twardym, by przetrwać. Wprawdzie kraina ta obfituje w liczne bogactwa, a lasy w zwierzynę, ale trzeba wiedzieć jak z tego skorzystać. Umieć tropić i polować, łowić ryby, zbierać to, co daje runo leśne. Jeśli zaś chodzi o uprawę roli, to sprawa jest o tyle skomplikowana, że na cały cykl rośliny mają o wiele mniej czasu, niż na południu - ziemia jest żyzna, owszem, ale przecież przez większą część roku skuta lodem. Pierwsza zima jest więc dla Mabel i Jacka niezwykle ciężka, obawiają się, że jej nie przetrwają, lub że będą musieli się poddać i wrócić w swoje rodzinne strony - jak wielu przed nimi. Taki oto obraz Alaski rysuje przed czytelnikiem Eowyn Ivey - jest to obraz krainy niezwykle pięknej, takiej, w której można się zakochać, ale i niezwykle wymagającej. Na dodatek w długie zimowe dni ludzi często dopada tu "zimowa gorączka", czyli swego rodzaju szaleństwo... Czy objawem takiego szaleństwa jest mała dziewczynka, którą zaczynają widywać Jack i Mabel, a która wydaje się ukrywać w lesie? Jak takie dziecko miałoby przetrwać w lesie? Choć to wydaje się nieprawdopodobne, najlepszym uzasadnieniem tego dziwnego zjawiska jest to, że dziecko powstało z figurki dziewczynki ulepionej pewnego wieczora ze śniegu przez parę bohaterów...

Jakoś dziwnie się tę książkę czyta, gdy już de facto zapomnieliśmy o zimie. Powinno się zagłębiać w jej strony ciemnymi zimowymi wieczorami, przy trzaskającym kominku i sypiącym za oknem śniegiem. O co jednak ostatnimi czasy jest dosyć trudno. Alaska Eowyn Ivey jest tak czarowna i romantyczna, że człowiek chciałby sam się tam przeprowadzić, mimo że wilki i niedźwiedzie, i 20 stopni mrozu... A choć bohaterką jest dziewczynka powstała ze śniegu, to atmosfera panująca w powieści jest bardzo gorąca, a to wszystko dzięki Mabel i Jackowi, będącymi niezwykle sympatycznymi ludźmi, a także przyjaciołom, których szybko zyskuje ta para. Początkowo Mabel i Jack są bardzo samotni - sami zmagają się z trudami gospodarowania na swoim skrawku ziemi, nie mają dzieci, co dręczy ich ogromnie. Wydaje się, że to właśnie ta wielka tęsknota Mabel za dzieckiem sprowadziła do nich Fainę. Kobieta zagłębia się w starą rosyjską baśń o Śnieżynce i coraz bardziej wierzy, iż dziewczynka, która przychodzi do nich z lasu jest właśnie takim dzieckiem ze śniegu. Ale co będzie, kiedy zima się skończy? Nie jest to bynajmniej koniec opowieści, bowiem towarzyszymy bohaterom jeszcze dobrych kilka lat, w trakcie których obserwujemy, jak w tej malutkiej alaskańskiej społeczności nawiązują się silne więzi miłości i przyjaźni. To fantastyczna powieść, tajemnicza, subtelna i delikatna, pełna magii i wiary w cuda, które jednak czasem się zdarzają... Zajrzyjcie, a nie pożałujecie.

Metryczka:
Gatunek: powieść obyczajowo-fantastyczna
Główny bohater: Mabel i Jack
Miejsce akcji: Alaska
Czas akcji: lata 20-te XX wieku
Ilość stron: 448
Moja ocena: 5,5/6

Eowyn Ivey, Dziecko śniegu, Wyd. Pascal, 2013

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska oraz w Wyzwaniu bibliotecznym 

Komentarze

  1. Nie żałowałam, to piękna nastrojowa opowieść w cudownych okolicznościach przyrody :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka czeka u mnie na półce. Żałuję, że nie zdążyłam jej przeczytać w zimie, bo z tego co napisałaś, wnioskuję, że warto zadbać o odpowiedni klimat :) Ale teraz to nie jestem pewna, czy wytrzymam do kolejnej zimy...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się zdziwiłam, że u Ciebie ten tytuł akurat teraz (wiosna, a książka taka zimowa), ale w sumie i ja ostatnio mam ochotę na "zimową" pozycję (tylko w nieco innym klimacie), więc chyba nie powinno to mieć znaczenia dla odbioru takiej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie, nie lubię latem czytać książek o zimie i na odwrót, ale wczoraj na mojej "telefonowej" prognozie pogody był śnieg ;)

      Usuń
  4. Od dawna marzę o tej książce, Twój tekst niczego mi nie ułatwił - pragnę jej jeszcze bardziej :( Cóż to musi być za historia!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później