Myśl jak Sherlock Holmes

Niniejszą recenzją inauguruję wypełnianie listy książek popularnonaukowych z mojego Wyzwania bibliotecznego. Na pierwszy ogień poszła pozycja z Sherlockiem Holmesem na okładce, jakże by inaczej, bo już od dawna przymierzałam się, żeby ją przeczytać.

Od razu rozwieję wasze złudzenia: książka ta nie ma wiele wspólnego ani z rozwiązywaniem zagadek kryminalnych, ani z kryminologią, jak spodziewali się tego niektórzy czytelnicy (sądząc po opiniach). Nie jest to też książka stricte dla fanów Sherlocka Holmesa - w sensie fanów książek lub filmów, choć pewnie sympatia dla tego detektywa pomaga w lekturze Konnikovej, a jego miłośnicy znajdą tu wiele przykładów wziętych wprost z książek Arthura Conan Doyle'a. Mnie takie skojarzenia w ogóle nie przyszły do głowy, choć pozornie wydają się one oczywiste - dla mnie ważniejsze było jednak słowo MYŚL w tytule, a czytając tę książkę miałam nadzieję dowiedzieć się, jak usprawnić swój sposób myślenia. Jako, że jestem typem logicznym, analitycznym, moim największym zmartwieniem odnośnie ludzi jest w zasadzie to, co dręczy również Sherlocka: DLACZEGO LUDZIE NIE MYŚLĄ? Zarazem tego typu skojarzenia, jak przywołane wyżej są chyba najbardziej oczywistą ilustracją faktu, który opisuje Konnikova - myślenia bezrefleksyjnego, intuicyjnego, opierającego się na autopilocie. Upraszczamy, przyjmujemy za fakt pierwsze skojarzenie, często wynikające z naszych utrwalonych opinii i stereotypów, a nie mające wiele wspólnego z prawdą - i nie staramy się go weryfikować. Nie wiążemy faktów ze sobą, albo dopasowujemy fakty do teorii, a im starsi jesteśmy, tym mniejsza nasza ochota, by doświadczać czegoś nowego, uczyć się i - właśnie - weryfikować to, co wiemy. Innymi słowy: nie mamy otwartego umysłu. Doskonałym przykładem takiego posługiwania się uproszczeniami jest wywieranie pierwszego wrażenia: następują tu w naszym umyśle skojarzenia tak szybkie, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak już jest, gorzej, że owo pierwsze wrażenie może być jakże mylne, a my przy nim pozostajemy. Konnikova wskazuje na popularne błędy poznawcze, przed którymi powinniśmy się chronić, jeśli chcemy myśleć jak sławny detektyw. Bardzo ciekawe (i niepokojące) są statystyki dotyczące tego, ile osób przejawia uprzedzenia pod względem różnych kategorii, w tym wieku, płci, rasy, niepełnosprawności, orientacji seksualnej. Prawdopodobnie nikt z nas nie jest wolny od uprzedzeń, co wynika z konstrukcji naszego mózgu, przystosowanego do wydawania szybkich osądów, wyciągania wniosków na podstawie sygnałów, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy i chodzenia na skróty. Rozsądnemu człowiekowi nie powinny one jednak przeszkadzać w podejmowaniu właściwego działania, czy w wydawaniu obiektywnych sądów. Trudno też być obiektywnym, gdy w grę wchodzą emocje, dlatego Sherlock tak bardzo nimi gardzi. Rozpoznanie tego, że kierują nami stereotypy lub emocje i umiejętność odłożenia ich na bok to sztuka wymagająca samoświadomości/autorefleksji - wyższa szkoła jazdy.

Tak, Sherlock Holmes to psycholog, a Konnikova wymienia kilka ważnych elementów, które są potrzebne do tego, by myśleć tak jak on. Sherlock Holmes i dr. Watson reprezentują w tej książce dwa różne sposoby ludzkiego myślenia: szybki, intuicyjny (autopilota) i wolny, racjonalny. By dojść do konstruktywnych wniosków, musimy pozbyć się nawyku myślenia tylko szybkiego. Zasadniczo chodzi o umeblowanie i odpowiednie wykorzystywanie tego "strychu", by wykorzystać porównanie Sherlocka, jakim jest nasz umysł. Po pierwsze nie powinnyśmy go zaśmiecać, stąd bezmyślne surfowanie po necie, oglądanie Pudelków i demotywatorów, grzebanie w Facebooku i Insta do niczego dobrego nie prowadzi. Nie dosyć, że i tak codziennie bombardują nas tysiące informacji, to jeszcze my sami chłoniemy te, które są nam kompletnie do niczego niepotrzebne. Niepotrzebne wiadomości, podobnie jak rupiecie, które składujemy w piwnicy albo na strychu, nie tylko zagracają powierzchnię, ale i utrudniają dotarcie do informacji, które nam są w danym momencie potrzebne. Ale jak uzyskać kontrolę nad tym, co zapamiętujemy i czy to w ogóle możliwe? Jeszcze inne ważne pytanie: jak odróżnić istotne, od tego, co nieistotne?

Wiedza o tym jak myślimy, jakie błędy popełniamy, jakie mechanizmy stosujemy, jest pierwszym krokiem do tego, by robić to lepiej. By nie "jechać na autopilocie", ale być bardziej refleksyjnym odnośnie własnych sądów i tego, co nas otacza. Sęk w tym, że ta książka jedynie uświadamia nam potrzebę dokonania owej autorefleksji, czyli jest takim pierwszym kroczkiem do lepszego posługiwania się własnym umysłem. Konnikova przedstawia w niej podstawy psychologii poznawczej ujęte w ramy odpowiednie dla amatorów, którzy nigdy wcześniej z psychologią nie mieli do czynienia. Autorka jednak zbyt wiele teoretyzuje, a podaje za mało konkretów i zbyt mało praktycznych zadań, które umożliwiłyby przećwiczenie tego, o czym pisze. Powinniśmy nie wpadać w pułapkę typowych błędów poznawczych, ale jak to zrobić? Konnikova często też się powtarza, wraca do tego, co już zostało powiedziane, rozwodzi się trzy razy dłużej, niż to potrzeba. Innymi słowy, używając języka kolokwialnego: psycholożka "leje wodę" i to dosyć obficie. Wielokrotnie powtarza - co staje się chyba najważniejszą konkluzją tej książki - że nasz mózg jest elastyczny i wszystkiego można się nauczyć, jeśli tylko będziemy chcieli i dużo ćwiczyli. Ale od samej teorii do praktyki droga daleka i gdybym chciała się nauczyć myśleć jak Sherlock Holmes, korzystając z tej książki, to obawiam się, że do niczego bym nie doszła. Sherlockiem na pewno nie zostanę po jej przeczytaniu.

Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa 
Główny bohater: umysł
Miejsce akcji: -
Czas akcji: -
Ilość stron: 344
Moja ocena: 3,5/6

Maria Konnikova, Myśl jak Sherlock Holmes, Wyd. Agora, 2015

Książka bierze udział w Wyzwaniu bibliotecznym oraz w wyzwaniu Grunt to okładka 

Komentarze

  1. Mam takie sobie odczucia...Nie wiem, czy mnie zachwyci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah... a już myślałam, że skoro wyłożyła tak pięknie, choć rozwlekle, teorię, to i może ćwiczenia praktyczne podała, albo chociaż kierunek, w którym należy podążać... Szkoda. Bo pomysł - i częściowo wykonanie - intrygujące. Chciałabym myśleć jak Holmes.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później