Najlepsze (i najgorsze) momenty 2015 roku

Roczne podsumowania przewaliły się już przez wszystkie chyba blogi - mamy już 11 stycznia, powoli zaczynam wpadać w chandrę, jaka zawsze dopada mnie na początku roku. Zwłaszcza że aura za oknem taka, że o mój Boże. Myślę więc, że najwyższy czas trochę się cofnąć i powspominać ubiegły (całkiem udany) rok. Zaczynajmy.

W ubiegłym roku przeczytałam 213 książek, 88 555 stron. Moja średnia ocena książki to 4,37, zatem więcej niż dobra. Pierwszą książką, jaką przeczytałam w 2015 była Miniaturzystka, a ostatnią Wichrowe Wzgórza - obie wyśmienite. Za mało czytałam - moim własnym zdaniem - literatury faktu oraz książek popularnonaukowych i zamierzam to zmienić w 2016 roku. Szkoda, że LC nie robi takich ładnych zestawień jak GoodReads, bo chętnie pochwaliłabym się tu jakimiś wykresikami, a tak wszystko musiałam liczyć na piechotę. Trudno, może w kolejnym roku.  Podsumowanie ubiegłorocznych wyzwań znajdziecie TU.

Jak się tyle czyta, wybór najlepszych książek roku w ilości kilku (klasycznej dziesiątki) naprawdę może sprawić problem. Dlatego wprowadziłam Książkę Miesiąca, ale najpierw zastanowiłam się nad tym, jakie książki utkwiły mi przede wszystkim w pamięci. Do głowy przyszły mi:


Shogun - James Clavell
To chyba książka roku (pospołu z Lampartem) - opasłe tomisko opisujące przygody angielskiego żeglarza w XVII-wiecznej Japonii, wielowątkowa i wielowymiarowa, można się nią delektować całymi dniami.

Lampart - Giuseppe Tomasi di Lampedusa
Klasyczne już dzieło opisujące zmierzch sycylijskiej arystokracji. Książka napisana wysmakowanym językiem, zachwycająca błyskotliwością i humorem. Jestem ciekawa nowego tłumaczenia!

Middlesex - Jeffrey Eugenides
Fenomenalna saga rodzinna rozpoczynająca się w greckiej kolonii w Turcji, a kończąca w latach 80-tych w Stanach Zjednoczonych. Powieść dotykająca delikatnych zagadnień dojrzewania, tożsamości płciowej, a także przystosowywania się do życia na emigracji. 

Botanika duszy - Elizabeth Gilbert
Opowieść o niezwykłej kobiecie, która przerosła swoje czasy. O zawiedzionej miłości, ale przede wszystkim umiłowaniu do przyrody. Powieść pełna wdzięku i elegancji.

Ogród wieczornych mgieł - Tan Twang Eng
Niezwykle subtelna wyprawa w świat Orientu - japońskie ogrody i tatuaże, malezyjskie plantacje herbaciane, a w tle echa II wojny światowej. 

Tajemna historia - Donna Tartt
Druga powieść Donny Tartt zachwyciła mnie swoją  pokręconą fabułą, dzięki której czytelnik nagle staje się wspólnikiem (a co najmniej orędownikiem) zbrodni. Klasyczne nawiązania, misterna układanka zdarzeń, nieco staroświecki styl - ta powieść była dla mnie oddechem po wielu współczesnych lekturach, których główną zaletą jest pędząca do przodu akcja.

Turniej cieni - Elżbieta Cherezińska
Uważam, że to najlepsza powieść Cherezińskiej. Napisana tak, że ma się wrażenie, iż autorka spędziła lata na zapoznawaniu się z życiorysami bohaterów i połączeniu ich historii w jedną całość. 

Silva rerum - Kristina Sabaliauskaite
Pierwsza część litewskiej tetralogii, sagi o polskiej szlachcie na Litwie w XVII wieku. Zachwycająca narracją, w której słowa płyną jak muzyka... 

Achilles - Madeline Miller
Powieść przedstawiająca mit o Achillesie w nowym świetle. U nas zupełnie niedoceniona, a ja uważam że jest świetna.

Pamiętnik rzemieślnika - Stephen King
I wreszcie coś pióra Mistrza Horroru - wbrew pozorom wcale nie powieść, choć zastanawiałam się, czy umieścić w tym miejscu kapitalną Misery (a może NOS4A2 autorstwa syna Stephena Kinga). Ostatecznie wygrała niepozorna książeczka, w której King wspomina swoje dzieciństwo i młodość, a także daje rady początkującym pisarzom. Brzmi mało efektownie, ale jak to jest napisane...

Do pierwszej dziesiątki nie dostały się również bardzo dobre, ale przyćmione innymi lekturami: wspomniane już Misery, Zabić drozda, Kolonia, Blackout, Dygot, Różne zwierzęta żywe i martwe, Krew i piękno, Miniaturzystka, Paryż oraz Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta.

Spośród reportaży chciałabym wyróżnić:

Drogę do wyzwolenia - Lawrence Wright - o sekcie scjentologów,
Czerwony Tybet - Robert Stefanicki - ukazująca Tybet pod rządami Chińczyków,
Bezcenne - Anders Rydell - o kradzieżach i restytucji dzieł sztuki,
Zjadanie zwierząt - Jonathan Safran Foer - o tym dlaczego powinniśmy przejść na wegetarianizm.

Dodatkowo do powyższej listy doliczyłabym moje ulubione książki przeczytane w zeszłym roku:  Najgorszego człowieka na świecie, który zrobił na mnie piorunujące wrażenie, Na granicy zmysłów Przemka Kossakowskiego - przezabawny reportaż o tym, co wydaje się niemożliwe, Sto dni bez słońca - jedna z najzabawniejszych książek, jakie czytałam, Polowanie na Wilka z Wall Street - studium upadku i degrengolady, My - niby lekka obyczajówka, a jednak skłania do refleksji, Czarny dom Petera Maya - pierwszy tom klimatycznej trylogii o Hebrydach oraz kryminały Zygmunta Miłoszewskiego o prokuratorze Szackim.

Wybrałam też dla Was moje ulubione wpisy
- O życiu introwertyka w ekstrawertycznym świecie - pierwszy wpis w ubiegłym roku i od razu strzał w 10 - do dziś najpopularniejszy wpis na blogu,
- recenzja Najgorszego człowieka na świecie - nieskromnie uważam, że to jedna z najlepszych recenzji, jakie udało mi się popełnić,
- Jak prowadzić bloga książkowego... bez książek - quasi poradnik dla tych, co zastanawiają się, czemu blogi książkowe nie są tak popularne jak Pudelek i co zrobić, by były,
- Jeść przyzwoicie - cóż, może określenie "ulubiony" nie za bardzo tu pasuje, ale jest to wpis bardzo dla mnie ważny,
- recenzja reportażu Źle urodzone, w której piszę co nieco o architekturze Katowic,
- o tym, Jak sprzątałam swoją szafę (a przy okazji o książce Joanny Glogazy),
- recenzja Stu dni bez słońca 
- recenzja Skradzionej - mój przepis na to, jak napisać barachło,
- recenzja Pamiętnika rzemieślnika - a tu z kolei o tym, jak napisać dobrą książkę.  

O rozczarowaniach nie chciałabym się rozpisywać, ale również były. Największym jest oczywiście Szczygieł, którego lektura pozostawiła mnie wręcz z traumą i z pytaniem: dlaczego ludziom to przegadane tomisko tak się podoba. Drugim rozczarowaniem jest cykl Elżbiety Cherezińskiej Odrodzone Królestwo: milion wątków, milion postaci, a z tego wszystkiego niewiele wynika. I jeszcze jedno małe rozczarowanie: Smażone zielone pomidory - powieść kultowa okazała się przeciętnym czytadłem. Wybór najgorszej książki roku akurat nie okazał się zbyt trudny: do tego miana pretendowały Obietnica Łucji, Amnezja, W cieniu czy Ukraina. Po obu stronach Dniestru, ale tylko Skradzionej przyznałam ocenę 1 (słownie: JEDEN) na 6. Nie do wiary jak można zepsuć taki nośny temat. Aha, była jeszcze książka Fajnie jest być samcem, której też de facto przyznałam jedynkę, ale autor wypisuje takie głupoty, że powinna ona dostać ocenę 0 (i wypadła chyba poza ranking).  Poza tym trzech pozycji nie doczytałam - były to Zapach miasta po burzy (nudna) Za ścianą Sarah Waters (okropnie nudna) oraz Las, 4 rano Jana Jakuba Kolskiego (okropnie ordynarna).

Na koniec najprzyjemniejsza (dla mnie) część podsumowania, czyli ranking okładek. Ograniczenie się do 10 okazało się niemożliwością (co chyba dobrze świadczy o naszym przemyśle wydawniczym - książki są coraz ładniejsze), zatem jest 14-tka: 


Wygląda na to, że najlepiej radzi sobie z oprawą graficzną wydawnictwo Znak - aż pięć okładek z tego zestawienia jest ze stajni tego wydawnictwa (Znak i wydawnictwa pochodne). 

I to tyle - do przyszłego roku!

Komentarze

  1. Ech, ja również mam do siebie żal, że tak mało było u mnie literatury faktu w postaci reportażu -_-
    I "Turniej cieni" w rankingu najlepszych książek, taaak! ^^
    No i piękne okładki wybrałaś - a u mnie tylko pięć się znalazło takich, które mnie zachwyciły w jakiś sposób... :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwie z Twoich najlepszych książek trafiły też na moją listę - "Tajemna historia" i "Middlesex" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do dziś wspominam, jak się uśmiałam czytając Twoją recenzję "Skradzionej". Bardzo się cieszę, że tak Ci się spodobał "Ogród wieczornych mgieł"- to na prawdę wspaniała powieść, a przeszła jakoś tak bez echa. Oczywiście mam na liście wiele z polecanych przez Ciebie pozycji, przede wszystkim "Middlesex", "Botanikę duszy", a także "Vita", którą recenzjowałaś jeszcze w 2014. A jakie masz plany książkowe na 2016? Ja mogę polecić Elenę Ferrante (wydano w Polsce już 3 tomy jej tetralogii napolitańskiej) i "Nasze dni wczorajsze" Natalii Ginzburg (wydane rok temu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ferrante mam na swojej liście, a tej Ginzburg nigdzie nie mogę namierzyć

      Usuń
  4. Znamienne - "Szczygieł" i "Tajemna historia" u mnie dokładnie zamieniły się miejscami: ta pierwsza podobała mi się bardzo, ta druga śmiertelnie wynudziła...
    Poza tym zaszokowała mnie liczba przeczytanych przez Ciebie książek - nie ukrywam, poczułam ukłucie zazdrości. I tak się zastanawiam: nie sypiasz, nie pracujesz (studiujesz & uczysz się - niepotrzebne skreślić), czy opanowałaś sztukę szybkiego czytania?!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sypiam i pracuję, ale mam więcej wolnego czasu niż przeciętny człowiek, bo nie mam obowiązków rodzinnych - więc mogę więcej czytać.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. No dobra, następnym razem nie będę pisać ile przeczytałam książek, choć są tacy, którzy czytają jeszcze więcej

      Usuń
  6. Trafilam tu szukając recenzji Szczygła bo ugrzezlam. Nie wierząc za bardzo przeczytalam jeszcze kilka recenzji książek które przeczytalam i mam uśmiech na twarzy. Dziękuję ze piszesz tak jak piszesz! Nareszcie ktoś kto ma konkretne potrzeby, przemyślenia i nie obawia się ich artykułowac

    Piszesz ze masz potrzebę czytania dokumentów wiec polecam Ci opracowane przez Cherezinska wspomnienia z getta łódzkiego, o Rumkowskiem. Będziesz zadowolona☺ Macham
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  7. 213 książek?! O matko, aż mi wstyd za moje mierne podboje czytelnicze. W każdym razie wpadłam na bloga przypadkiem i od razu mam ochotę się rozgościć. Po tym wpisie już klika pozycji trafiło na moją listę czytelniczą. W szczególności kusi mnie "Pamiętnik rzemieślnika"

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe zestawienie, z Twojej 10 czytałam tylko "Botanikę duszy", ale mnie nie uwiodła. Zamierzam przeczytać i już mam "Silva rerum", "Turniej cieni" i "Ogród wieczornych mgieł". Zaintrygowałaś mnie "Shogunem" i "Middlesex".

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jesteś ostatnia, u mnie podsumowanie dopiero dzisiaj ;) Wśród moich ulubionych znalazło się również Middlesex (dla przeciwwagi dodam, że "Najgorszego człowieka na świecie" chciałam zamieścić na liście rozczarowań, z której ostatecznie w ogóle zrezygnowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie pytałam koleżankę, której pożyczyłam "Najgorszego" - i szalenie jej się ta książka podobała

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później