Skaut ma 8 lat. Z dziecięcą naiwnością, czasem odwagą i bezczelnością, a czasem okrągłymi ze zdziwienia oczyma obserwuje to, co dzieje się dookoła niej. To, że ma "starego" ojca (do którego zwraca się po imieniu: Atticusie), że jej o 4 lata starszy brat Jem dorasta i robi się jakiś "inny", że ich sąsiad nigdy nie wychodzi z domu (pomimo wielu prób podejmowanych przez dzieciaki, by go z niego wywabić), a niektóre sąsiadki czepiają się ich rodziny, a przede wszystkim to, że niektórzy ludzie w tej małej społeczności są traktowani gorzej od innych. W małym Maycomb, Alabama, południe Stanów Zjednoczonych liczy się przede wszystkim pochodzenie. Po drugie liczy się klasa społeczna, ale przede wszystkim liczy się kolor skóry. Biały nigdy nie stanie po stronie czarnego i dlatego to, co robi Atticus, podejmując się obrony czarnoskórego oskarżonego o gwałt na białej dziewczynie - jest tak źle postrzegane, nawet przez najbliższych Atticusa. Jednak są też tacy, którzy z tego powodu nazywają Atticusa niezwykłym człowiekiem. Nie ma się co temu dziwić - lata 30-te XX wieku były latami, kiedy segregacja rasowa kwitła w Stanach Zjednoczonych w najlepsze. Nie było niczym dziwnym powiedzenie na czarnoskórego obywatela "Murzyn", czy - jeszcze częściej - czarnuch. Słowa te nie miały chyba obraźliwej konotacji, jak to jest dzisiaj... Nie było również niczym dziwnym uważanie Murzynów za ludzi prostych, gwałtownych popędów, nie potrafiących logicznie rozumować. Zabić drozda zostało wydane w latach 60-tych XX wieku, i nawet wtedy sytuacja z segregacją niewiele uległa zmianie... 

Początkowo Zabić drozda to po prostu opowieść o beztroskim dzieciństwie Skauta i Jema: o dziecięcych zabawach i psotach, o miłości ojca do swoich dzieci i wpajaniu im uniwersalnych prawd, jakimi powinien kierować się każdy człowiek. Nie widziałam filmu, ale z dużą łatwością wyobrażałam sobie Gregory Pecka jako mądrego i sprawiedliwego Atticusa. Niepokój wkrada się do życia całej rodziny kiedy rusza proces, w którym Atticus jest obrońcą czarnoskórego. Przestępstwo o które jest oskarżony Tom Robbins bulwersuje miasteczko, bo poważył się on podnieść rękę na białą dziewczynę. Nieistotne, że ta dziewczyna pochodzi z nizin społecznych, mieszka na wysypisku i ledwo co skończyła trzy klasy - i tak jest "lepsza" niż Murzyn. Skaut i Jem wierzą nie tylko w swojego ojca, ale i w sprawiedliwość, dlatego srogie jest ich rozczarowanie i prawdopodobnie pierwsza tak bolesna lekcja życiowa, kiedy okazuje się, że ława przysięgłych kieruje się przede wszystkim uprzedzeniami i że nawet na sali sądowej czarnoskórzy obywatele nie mogą liczyć na sprawiedliwy wyrok. Co więcej - nawet ich to nie dziwi. Wstrząsające jest to, że takie rzeczy działy się w Stanach Zjednoczonych na co dzień przez długi czas - i Bóg raczy tylko wiedzieć, ile osób zostało w ten sposób skrzywdzonych. 

Zabić drozda, jak na klasykę amerykańskiej literatury i pozycję, która liczy już sobie tych 50 lat, zadziwiająco dobrze się trzyma - jej tematyka nic się nie zestarzała, jeśliby tylko słowo "rasizm" zastąpić słowem "uprzedzenie" (chociażby w stosunku do ludzi innej wiary). Powieść wciągnęła mnie w zasadzie od pierwszej strony. Napisana jest w bardzo prostym stylu, językiem, który mógłby przemówić i do [trochę starszego] dziecka i w ten sposób przekazuje też proste prawdy życiowe: że ludzi nie należy dzielić na lepszych i gorszych i że by zrozumieć drugiego człowieka, trzeba się postawić choć na chwilę w jego sytuacji. Klimatem Zabić drozda bardzo przypominała mi Służące: ta sama małomiasteczkowa atmosfera (zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym tego słowa znaczeniu), wyniosłość klas "średnich", ten sam protekcjonalizm, by nie powiedzieć pogarda w stosunku do czarnych, którzy przecież wychowywali białe dzieci, gotowali białym obiady, sprzątali w ich domach, pracowali na ich polach... Zaznacza się też w Zabić drozda kwestia równouprawnienia kobiet (Smyk chodzi w spodniach, co niezbyt podoba się jej ciotce, pragnącej wychować dziewczynkę na "damę"), ale na razie delikatnie. Cała książka ma zresztą taki delikatny, subtelny wydźwięk: poucza, ale bez nachalnego moralizatorstwa, raczej skłaniając czytelnika do zadumy we własnym sumieniu nad poruszanymi sprawami, także rodzicielstwa, ról społecznych, roli edukacji. Nie podoba mi się tylko tytuł: teraz już wiem, skąd się wziął, ale zawsze budził on we mnie negatywne skojarzenia, stąd wcześniej powieści tej nie czytałam. Zdecydowanie szkoda, że Harper Lee już niczego więcej nie napisała.

Metryczka:
Gatunek: powieść obyczajowa
Główny bohater: Skaut i Jem Finch
Miejsce akcji: Alabama, Stany Zjednoczone
Czas akcji: 1935 rok
Ilość stron: 420
Moja ocena: 6/6

Harper Lee, Zabić drozda, Wyd. Rebis, 2012

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska oraz Grunt to okładka 

Komentarze

  1. Jak to nie napisała? :) A "Idź, postaw wartownika"? Nowość, dalsze losy bohaterów "Zabić drozda". Jeszcze nie czytałam, ale wokół wydania książki było dość duże zamieszanie z tego co kojarzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, oczywiście poza Go, set a watchman wydawanym dopiero teraz, 50 lat po "Zabić drozda" - nie wiem, czy takie coś można uznać za "napisanie czegoś jeszcze"

      Usuń
    2. Ja "Wartownika" czytać nie zamierzam. Całe to zamieszanie było dość nieprzyjemne i nie wiem, czy to autorka najwięcej skorzystała na wydaniu tej ksiażki.

      Usuń
    3. A ja wręcz przeciwnie - chętnie zapoznam się z tą książką

      Usuń
  2. Jedna z moich ukochanych powieści! Płakałam jak bóbr czytając ją i żałuję, że nie jest to lektura obowiązkowa w polskich szkołach. Już nie mogę się doczekać kontynuacji, choć wychodzi na to, że Lee "zabiła" człowieka, który był dla mnie wzorem do naśladowania - Atticusa Fincha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale biorąc pod uwagę fakt, że Idź, postaw wartownika rozgrywa się 15 lat później od Zabić drozda, to Atticus musiał być już dosyć posunięty w latach, więc trudno dziwić się jego śmierci

      Usuń
    2. Mówiąc o "zabijaniu" Atticusa miałam na myśli niestety coś gorszego niż jego rzeczywistą śmierci - było o tym głośno w Internecie, ale skoro nie miałaś okazji tego przeczytać, oszczędzę Ci bólu :)

      Usuń
  3. Na mnie największe wrażenie robi właśnie to, że ona to wydała w trochę innych czasach. Teraz napisanie czegoś takiego byłoby o wiele mniejszą sztuką. Wobec tego tym większe pokłony dla Harper.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to musisz obejrzec film. Zakochasz sie w Pecku, ostrzegam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam. Jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później