Najlepsze z ostatnich lat

Co i rusz na blogach książkowych pojawiają się różne listy książek ulubionych, najlepszych, tych, które "zmieniły życie". Kiedy ja próbowałam ułożyć taką listę z pokaźnej ilości ok. 1500 przeczytanych przeze mnie książek, zauważyłam, że większość lektur, które na niej by się znalazły, to książki czytane już dawno temu (z dwadzieścia lat i więcej). Czyli w czasach gdy stosunkowo łatwo było mi o zachwyt, gdy bagaż doświadczeń tak nie ciążył, gdy nie byłam tak krytyczna. Wprawdzie eksperyment "powtórkowy" przeprowadzony w zeszłym roku wykazał, że jednak większość tych lektur zachwyca mnie nadal, jednak czemu tak trudno mi się zdecydować na umieszczenie w najlepszej 10-tce czegoś, co jest nowością? Im jestem starsza, tym coraz mniej pozycji dołącza do tej listy. Zastanowiłam się nad tym i postanowiłam zrobić listę ulubionych książek spośród tych, które czytałam stosunkowo niedawno, powiedzmy do kilku lat wstecz, w okresie prowadzenia bloga.

Służące - pierwszą książką, która przyszła mi na myśl, były Służące! Ta powieść niesamowicie mnie urzekła swoim klimatem i mądrością: Trudny temat segregacji rasowej został przedstawiony przez autorkę w niezwykle empatyczny sposób, nie od strony wielkich haseł, ale cichej pracy od podstaw. Od strony kobiet, przyzwyczajonych w dwójnasób do znoszenia ciężkiego losu: dlatego, że są czarne i dlatego, że są kobietami.

Powrót do Missing - wspaniała saga o bliźniakach urodzonych i wychowanych w Etopii, klimatem zbliżona do Świata według Garpa: Przede wszystkim to opowieść o rodzinie, którą są dla nas wszyscy ludzie nam bliscy, niekoniecznie związani z nami więzami krwi. Dzieciństwo upływa Marionowi i Shivie w cieniu burzliwej historii Etiopii, pod rządami słynnego cesarza Hajle Sellasje, opisanego tak doskonale przez Ryszarda Kapuścińskiego. Ten niezwykły afrykański kraj, o którym moje stereotypowe wyobrażenia i skojarzenia z głodującymi dziećmi rozwiała już jakiś czas książka Martyny Wojciechowskiej to kraj kontrastów. Z jednej strony Addis Abeba jest rozwijającą się metropolią, w której niczego nie brakuje, z drugiej mieszkańcy żyją tu w biedzie i zacofaniu. Choć daleko temu szpitalowi do zachodnich standardów, Missing jawi się tutaj jako oaza dobrobytu, mekka dla cierpiących i potrzebujących, głównie za sprawą zaangażowanego w sprawę personelu.

Niebiańska plaża - zakochałam się w filmie, a potem, kiedy przeczytałam powieść Alexa Garlanda, zakochałam się w powieści. Jest egzotycznie, wakacyjnie, a jednocześnie odrobinę groźnie. Wiwisekcja zamkniętej ludzkiej społeczności, taki Władca much w dorosłej wersji: Tajlandia, słońce, bielutki piasek, turkusowa laguna, kokosy i papaje prosto z drzewa... Richard ląduje w mekce backpackersów, czyli Bangkoku. Jest tanio, gwarno, łatwo o wszystko z narkotykami na czele. Niektórym to wystarcza, ale bardziej wymagający szukają miejsca nieskażonego jeszcze turystyką, bez tłumu białych, bez tubylców wciskających nachalnie pamiątki, bez barów i dyskotek.

Kapelusz pełen czereśni - to dzieło Oriany Fallaci nie do końca jest powieścią, gdyż opisane wydarzenia nie są fikcyjne, jednak jest to jedna z najlepszych sag rodzinnych, jakie czytałam. 

A jeśli już mowa o literaturze włoskiej, od razu na myśl przychodzi mi Vita - rewelacyjna, wstrząsająca powieść o włoskiej emigracji do Ameryki: Mazzucco swoją opowieść zaczyna w momencie, w którym Oriana Fallaci kończy swój fenomenalny Kapelusz cały w czereśniach. Jest początek XX wieku, z Włoch tysiące ludzi emigrują za chlebem do Stanów Zjednoczonych. Płynie tam również dziewięcioletnia Vita Mazzucco wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, 12-letnim Diamante.

Trafny wybór - wiem, że ta książka nie porwała części czytelników, spodziewających się chyba... w sumie nie wiem czego, Pottera dla dorosłych? Ale mnie zachwyciła niezwykle trafna obserwacja życia małego angielskiego miasteczka: W Pagford, jak w soczewce ogniskują się wszystkie małości rodzaju ludzkiego. Hipokryzja, małostkowość, chciwość, egoizm, tchórzostwo. Momentami ta książka jest ostra, jak brzytwa! Bohaterowie pozornie wydają się bezbarwni (zwłaszcza na początku) – po prostu Mugole, ale ale... Czytając to, czytelnik musi się zastanowić, czyi w jakim stopniu sam nie jest podobny do mieszkańców Pagford!

Belcanto - pierwsza powieść Ann Patchett, z którą miałam do czynienia od razu mnie zachwyciła oryginalnością i wyrafinowaniem. Dziś pewnie napisałabym o niej znacznie więcej: przyjęcie na cześć japońskiego biznesmena, gdzieś w Ameryce Południowej kończy się wtargnięciem terrorystów. Goście zostają "porwani" i pozostają w luksusowej niewoli przez kilka miesięcy, w trakcie których pomiędzy zakładnikami, a terrorystami nawiązują się dość osobliwe relacje.

Gra o tron - wszechobecność i popularność Sagi George'a Martina, głównie za sprawą serialu, trochę mi ją obrzydziła, ale kiedy czytałam książki, towarzyszył mi zachwyt i jeszcze raz zachwyt - to było  największe moje odkrycie literackie ostatnich lat.

Ja jestem Haldred - Saga Droga Północna trafiła do mnie przypadkiem i zachwyciła mnie; za moją ulubioną część uznaję drugą: Urok Drogi Północnej tkwi nie w pełnej nagłych zwrotów akcji fabule, lecz w sposobie narracji, przywodzącym na myśl pieśni skaldów. Ta surowa kraina, gdzie trzeba walczyć o swoje, zachwyca swoim pięknem: zielonymi fiordami, górami majaczącymi na horyzoncie, skrzącym się śniegiem. Zdumiewa mnie jak prawdziwie autorka oddaje klimat tamtego miejsca i czasów – jakże odległych przecież i dalekich od rzeczywistości, w jakiej żyjemy.


Opętanie - to połączenie powieści historycznej z kryminałem i romansem, powieść odkrywa się, jak matrioszkę: Jest tu wszystko: XIX-wieczna poezja, symbolizm, baśnie i mity, feminizm. Autorka po mistrzowsku wprowadza coraz to nowe wątki, a czytelnik poznaje i delektuje się odkrywaniem coraz to nowych warstw tej opowieści…

Poczucie kresu - po prostu mistrzostwo słowa: Oszczędny język, niezwykłe trafne frazy - zazdroszczę pisarzowi tej umiejętności zwięzłego wyrażania się. To, na co inni potrzebowaliby obszernych elaboratów, on zawarł w prostej opowieści na zaledwie 173 stroniczkach.

Szkarłatny płatek i biały - powieść o młodej prostytutce robiącej wszystko, by przetrwać w XIX-wiecznym Londynie przekonała mnie do XIX wieku, a raczej do czytania o nim, ponieważ wcześniej nie darzyłam tej epoki specjalnym sentymentem: Szkarłatny płatek jest doskonałym obrazem wiktoriańskiego Londynu. Wydarzenia następują tu po sobie w raczej niespiesznym tempie, przeplatane licznymi opisami, gęstymi od szczegółów. Tak gęstymi, że czułam się, jakbym oglądała film. 

Shogun to moje najnowsze okrycie; powieść wprawdzie sama w sobie nowa nie jest, powoli zbliża się do uznania jej za klasykę, jednak ja przeczytałam ją dopiero teraz; w skali 1-6 najchętniej oceniłabym ją na 7 ;)  

Zaginiona dziewczyna - zakręcony thriller, który uznaję za jeden z najlepszych w swojej kategorii, zwłaszcza że dziś coraz częściej mianem thrillera określa się powieści wcale dreszczowcami nie będące.

W kategorii kryminałów o palmę pierwszeństwa spierają się u mnie Millenium z Bielszym odcieniem śmierci (kontynuacji tej powieści jeszcze nie czytałam, choć stoją u mnie na półce): Sposób, w jaki jest napisana powieść: misternie zaplanowana intryga, precyzyjnie splatające się wątki, mnogość szczegółów, wyraziste postacie bohaterów oraz stopniowo narastające napięcie przywodziło mi na myśl Millenium. Glace jest równie dobra jak powieść Stiega Larssona, a kto wie, może nawet momentami lepsza, dotyka nawet podobnej problematyki.

Steve Jobs opisany przez Waltera Isaacsona to najlepsza biografia ever, jaką czytałam, trochę tylko miejsca jej ustępuje autobiografia Andre Agassiego. W kategorii reportaży wyróżniłabym Policjantów i złodziei opowiadających o przestępczości w Norwegii, a z tematyki górskiej książkę o tragedii na Broad Peak, Broad Peak. Niebo i piekło. Spośród książek historycznych wybija się natomiast w mojej pamięci Dziki kontynent o Europie tuż po II wojnie światowej.

Aha, i zapomniałam o Lamparcie. Co ciekawe, kiedy ja narzekałam na to, że nijak nie da się zdobyć nowego wydania Lamparta (pod zmienionym tytułem Gepard), wydawnictwo Czuły Barbarzyńca wznowiło tę powieść. A więc do księgarń!

Co czytaliście z mojej listy i jak Wam się podobało? 

Komentarze

  1. Mam podobnie. Im jestem starsza, tym trudniej mi zachwycić się opowieścią. Są książki, które czytam z przyjemnością (wszystkie inne porzucam bez żalu), ale pragnę czegoś więcej i jak trafiam na tytuł, który mną potrząsa, cieszę się jak głupia. Czytając kolejne książki wciąż mam nadzieję trafić na (arcy)dzieło (dotyczy to również oglądanych filmów).
    Z książek przez Ciebie wymienionych wybrałabym "Vitę", którą czytałam kilka lat temu, a do dziś pamiętam tę wspaniałą historię, którą czyta się jednym tchem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak Ty uważam "Trafny wybór" za świetną powieść. Od dawna na mojej liście do przeczytania znajduje się "Vita" i Falacci. Dodaję do niej "Powrót do Missing", a Tobie polecam "Nasze dni wczorajsze" Natalii Ginzburg. Natomiast dla mnie najlepszą książką ostatnich 5 lat jest "Kiedy krokodyl zjada Słońce" Petera Godwina. Też gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o tej ostatniej książce - przyznaję się - nawet nie słyszałam

      Usuń
    2. Przeczytaj. Obie sa swietne.

      Usuń
  3. Ależ się cieszę, że zrobiłaś takie zestawienie :) Część z tych książek ja również plasuję wysoko (Trafny wybór, Opętanie, Poczucie kresu, Gra o tron, Zaginiona dziewczyna), przypomniałaś mi, że muszę sięgnąć po Służące, i Belcanto...U mnie bardzo wysoko plasują się jeszcze Hilary Mantel z W komnatach Wolf Hall i Na szafocie, Wśród obcych Jo Walton, i Jonathan Strange i Pan Norrell Susanny Clarke, które właśnie powtarzam (w celach zawodowych) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Twojej listy czytałam tylko "Służące", Grę o tron" i "Bielszy odcień śmierci" - świetne. W planach i na półkach mam "Szkarłatny płatek i biały", "Zaginiona dziewczyna", "Opętanie" i "Trafny wybór". Przypomniałaś mi z kolei o "Powrocie do Missing" i "Kapeluszu pełnym czereśni", kuszą też "Shogun" i "Ja jestem Haldred".

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie to samo - coraz mniej książek trafia na listę tych "naj", a często bywa, że te stare "naj" wcale już tak nie zachwycają (czasami też w ogóle o nich nie pamiętam, co oznacza, że chyba nie były tak dobre, jak mi się wydawało).

    OdpowiedzUsuń
  6. Z wybranych przez Ciebie książek u mnie na takiej liście znalazłoby się "Opętanie" i "Szkarłatny płatek i biały". Świetne książki, byłam zachwycona obiema. Zresztą wszystkie pozostałe, które czytałam, też były bardzo dobre - "Ja jestem Halderd", "Poczucie kresu", "Zaginiona dziewczyna", "Broad Peak. Niebo i piekło", "Gra o tron"...
    "Trafny wybór" może mnie aż tak nie zachwycił jak Ciebie, ale to dobra, porządna książka, bardzo wnikliwie analizująca ludzkie charaktery i życie w małym miasteczku. Właśnie, takie ogólne rozczarowanie tą książką wynika chyba z tego, że powieść rozminęła się z tłumem czytelników spragnionych czegoś po Potterze.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja zamierzam przeczytać "Zaginioną dziewczynę".

    OdpowiedzUsuń
  8. Straszne to, że przeczytałam z Twojej listy tylko jedną książkę (plus całą Pieśń Lodu i Ognia, przepraszam ;-). Biorę się za szukanie przystojnego wampira, który mógłby mnie pogryźć, uczynić nieśmiertelną i dać więcej czasu na czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale to jest tylko moja lista - możesz mieć swoją własną, z której to ja nie będę znała większości pozycji ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później