Każdego roku wskutek przemocy domowej ginie w Polsce ok. 150 kobiet, 800 tys. kobiet pada ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej. Ok. 95 tys. kobiet było ofiarą przynajmniej jednej z form przemocy seksualnej: gwałtu, usiłowania gwałtu lub seksualnego dotykania bez ich woli. Według statystyk policyjnych 95% sprawców przemocy domowej to mężczyźni, a 91% ofiar to kobiety i dzieci. 60% Polaków zna co najmniej jedną rodzinę, gdzie kobieta jest ofiarą przemocy. 45% żyje lub żyło w rodzinie, gdzie doszło do takiej przemocy, 19% jest zdania, że nie ma czegoś takiego, jak gwałt w małżeństwie, a 11% uważa, że uderzenie żony lub partnerki to nie przemoc. 68% Polaków zgadza się na bicie dzieci, niemal 1/3 uważa je za dobrą metodę wychowawczą. Co siódmy Polak w ciągu ostatniego roku był świadkiem przemocy w rodzinie; tylko dwie na pięć osób postanowiły zgłosić to odpowiednim instytucjom (dane sondażu Ipsos na zlecenie MSW). Społeczeństwo jest ślepe i głuche na to, co dzieje się w tym zamkniętym kręgu zwanym rodziną, gdyż ludzie uważają, że nawet jeśli w rodzinie dochodzi do przemocy to są "sprawy rodzinne". Nie należy w związku z tym się wtrącać, interweniować, zawiadamiać policji, "donosić". To pewne tabu. Nawet jeśli sprawa przemocy w rodzinie trafia do sądu, w 86% przypadków skazani otrzymują karę więzienia w zawieszeniu! Przedstawiciele partii, która właśnie wygrała wybory (w tym nowy prezydent) uważają natomiast, że podpisana po długim ociąganiu się europejska konwencja antyprzemocowa - jest "antyrodzinna", godzi w tradycję i religię!

Temat przemocy w rodzinie pojawiał się już w poprzednich książkach Miłoszewskiego z cyklu o prokuratorze Szackim. Znęcanie się nad kobietą za zamkniętymi drzwiami - bicie, krzyki, wmawianie partnerce, że nie jest nic warta, za gruba, za brzydka, za stara... Przemoc może być nie tylko fizyczna, ale również psychiczna, czy ekonomiczna. To demonstrowanie własnej przewagi nad drugim człowiekiem, który jest słabszy - bo można - jest czymś obrzydliwym, a jednocześnie tak charakterystycznym dla naszego gatunku. W dodatku sprawca przemocy domowej rzadko miewa wyrzuty sumienia, ponieważ jest przekonany, że kobieta czy dziecko są podgatunkiem ludzi, a mężczyzna ma prawo do rozporządzania nimi, gdyż to on sprawuje władzę w rodzinie, a członkowie rodziny są jego własnością. To efekt zakorzenionego w mentalności przekonania, poczucia przewagi, jaką od wieków mężczyzna miał nad kobietą, zdobytego wyłącznie z racji siły fizycznej i większej ilości testosteronu, wywołującego agresję oraz dążenie do dominacji. Natura była w stosunku do kobiet bardzo niesprawiedliwa: I zastanawiałem się, czy ja też jestem zdolny do czegoś takiego. Czy każdy mężczyzna nosi swoją fizyczną przewagę, gotowość do przemocy, taką niewysłowioną groźbę, że wszystko jest cacy, ale jakby co, to pamiętajcie, kto waży trzydzieści kilo więcej i ma z natury mocniejsze mięśnie szkieletowe. Co gorsza aparat sprawiedliwości jest również przesiąknięty seksistowskim myśleniem: brak prewencji (m.in. wskutek wspomnianej już bierności społeczeństwa, wręcz przyzwolenia społecznego na rodzinne dramaty) przychodząca po pomoc kobieta nieraz jest lekceważona, nie ma wypracowanych mechanizmów chroniących ją, nieraz musi wracać do domu, gdzie czeka na nią jej kat. Ile osób można by uratować, gdyby tak nie było? W slangu policyjnym pobita kobieta nazywana jest "pandą". Rzeczywiście, jak zauważa jeden z bohaterów Gniewu, trudno o większy ładunek seksistowskiej pogardy, zawarty w jednym słowie. Chwała Miłoszewskiemu, że wziął się za ten temat, tak bo taka książka jest w stanie "zrobić" społecznie dużo więcej, niż np. kryminały skandynawskie - ponieważ dotyka ona naszych własnych bolączek, z jakimi stykamy się codziennie, a nie jakichś wydumanych problemów, dotyczących nas w niewielkim stopniu, albo i wcale, przez co abstrakcyjnych. Sam autor stwierdził, że Gniew to pewien manifest.

Zatem, w trzeciej części trylogii, mizogin prokurator Szacki, zwany przez współpracowników królem sztywniaków, zmuszony jest do konfrontacji nie tylko z kolejnymi zbrodniami, mającymi podłoże w przemocy rodzinnej, ale i z własnymi poglądami na ten temat. Jego córka ma już 16 lat, chwilowo mieszka z nim, w Olsztynie, dokąd Szacki się przeniósł, i to właśnie m.in. za jej przyczyną Szacki uświadamia sobie pewne prawdy, które do tej pory do niego nie dochodziły. Wcześniej do biura Szackiego trafia kobieta szukająca pomocy, a prokurator ewidentnie zadaniu nie sprostał. Gniew uważam za kryminał perfekcyjny: mamy nie tylko charyzmatycznego bohatera, ale i wstrząsającą zbrodnię, tak makabryczną, że wywołującą u czytelnika obrazy na długo zostające w jego wyobraźni. Teraz już Kret będzie już zawsze mi się kojarzył... Kilka spraw, pozornie ze sobą nie powiązanych zazębia się w bardzo ciekawy sposób, a modus operandi jest nietypowy, nie spotkałam się dotąd z czymś takim w żadnym kryminale. Wyobraźnia pisarza, potrafiącego stworzyć taką opowieść na bazie niby banalnego tematu, musi być ogromna. Motywy i sprawcę są trudne do odgadnięcia, choć nie niemożliwe, bo pisarz daje subtelne wskazówki, dzięki którym powzięłam co do nich słuszne podejrzenia. W dodatku jest to powieść bardzo emocjonująca i trzymająca w napięciu, raz poprzez trudny temat przemocy w rodzinie, dwa dlatego, że zahacza personalnie o samego prokuratora, doprowadzając go na życiową i zawodową krawędź. Tytuł jest jak najbardziej adekwatny, bo i czytelnik odczuwa nieraz w trakcie lektury gniew, że świat funkcjonuje tak, a nie inaczej (a może i gniew z powodu takiego, a nie innego, dziwnego zakończenia powieści). Czapki z głów.
Polska jest brzydka. (...) Nasze piękne góry nie są ładniejsze od czeskich, czy słowackich, o Alpach nie wspominając. Nasze pojezierza to daleki cień skandynawskich. Plaże lodowatego Bałtyku rozśmieszają każdego, kto odwiedził kiedykolwiek te nad Morzem Śródziemnym. Rzeki nie przyciągają podróżujących jak Ren, Sekwana, czy Loara. Reszta to nudny, płaski teren, częściowo zalesiony, ale też żadne puszcze Śródziemia to nie są, w porównaniu z dzikimi ostępami Norwegii czy krajów alpejskich wypadamy blado. (...) Nie ma też miast ładnych w całości. Nie ma Sieny, Brugii, Besancon, Bazylei, czy chociażby Pardubic. 
Tak, Miłoszewski jak zwykle ozdabia powieść celnymi i zabawnymi (choć jest to czarny humor) uwagami na temat polskiej rzeczywistości. Tym razem na celownik wzięta zostaje brzydota naszego kraju: architektoniczne potworki, brud, brak koncepcji ładu przestrzennego, a nawet płaskość krajobrazu, zeszpeconego jeszcze przez ludzkie wytwory, brzydkie wsie i miasta, nowe domy stawiane za ciężkie pieniądze z kredytu w błocie, na odludziu bez niezbędnej infrastruktury. Oj,  Filip Springer by potaknął. Olsztyn, w którym rozgrywa się akcja Gniewu, jest miastem poniemieckim - i pisarz zauważa, że wszystko, co ładne wybudowali tam Niemcy, a Polacy tylko miasto oszpecili. Wyśmiewa też Miłoszewski polski brak logiki i umiejętności zarządzania, tu przejawiający się w braku umiejętności uregulowania olsztyńskiego ruchu ulicznego. Światła, na których stoi się w nieskończoność, bo jakiś odpowiedzialny za to urzędnik nie wierzy w zieloną falę i uważa, że przyczynia się ona do większej liczby wypadków... Zatem w niedużym mieście, które na piechotę można przejść w pół godziny, ludzie ciągle stoją w korkach. A prokurator ma ochotę zamordować gołymi rękami urzędasa, który na to wpadł. Te filipiki na lokalny chaos są i śmieszne, i straszne zarazem. Autor poświęca im naprawdę sporo miejsca, jak na kryminał, ale jednocześnie nieco łagodzą one ciężki temat przemocy domowej. Z kolei mrocznego klimaciku dodają powieści ciągłe mgły i mżawki w krainie jezior.

Cóż, Zygmunt Miłoszewski postanowił zakończyć opowieści o prokuratorze Szackim na  trzech książkach, choć nie wiem, czy powszechne narzekanie czytelników nie doprowadzi Miłoszewskiego do takiej sytuacji, jak Conan Doyle'a, kiedy "zabił" uwielbianego Sherlocka Holmesa. Ja do Miłoszewskiego pretensji nie mam, widać taką miał koncepcję - więc nie tyle chciałabym przeczytać kolejną powieść o Szackim, co po prostu kolejną powieść Miłoszewskiego. Przecież inny bohater może być równie intrygujący. Z niecierpliwością na nią czekam, żałując, że pisarz ten nie ma takiej weny, jak Mróz, wypuszczający trzy książki na rok. No, ale ilość niekoniecznie przekłada się na jakość. Trylogia o Szackim na pewno zostanie w mojej pamięci, jako świetne powieści kryminalno-obyczajowe. Wszystkie trzy książki przeczytałam błyskawicznie i z ogromną przyjemnością, a do Gniewu będę miała jeszcze swój osobisty sentyment, bo czytałam tę książkę, siedząc sobie przy trzaskającym ogniem kominku, w jesienny wieczór, w goprówce na Hali Miziowej, czekając na kolegów, którzy pojechali na akcję.

Metryczka:
Gatunek: kryminał
Główny bohater: Teodor Szacki
Miejsce akcji: Olsztyn
Czas akcji: współcześnie 
Ilość stron: 476
Moja ocena: 6/6

Zygmunt Miłoszewski, Gniew, Wyd. GW Foksal, 2015

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska oraz Grunt to okładka 

Recenzja Uwikłania
Recenzja Ziarna prawdy 

Komentarze

  1. Czy te cyfre 150 kobiet podaje MSW? Pytam, bo szukalam kiedys takich danych i nie moglam ich znalezc. Problem przemocy w stosunku do kobiet nie jest tylko polska specjalnoscia, ale bardzo mozliwe, ze tylko w PL naród jest tak ciemny, jak to pokazal w ubiegla niedziele. W Hiszpanii jest to wielki spoleczny problem, za rozwiazywanie którego wzieto sie 17 lat temu, gdy pewien facet oblal swa zone benzyna i podpalil. Kilka dni wczesniej kobieta wystapila w TV w programie typu Ewa Drzyzga, opowiadajac o tym, jak byla bita przez cale zycie. Teraz sa specjalne sady, nakazy oddalenia, osrodki dla ofiar etc. Za kazdym razem, gdy dochodzi do kolejnego morderstwa, mówi sie o nim na prawo i na lewo w mediach, i organizuje manifestacje przeciwko przemocy. Jest to mozliwe, gdyz zarówno prawica jak i lewica doszly do wniosku, ze trzeba cos z tym zrobic. I mimo to nadal ok. 60 kobiet rocznie traci w Hiszpanii zycie (nie wszystkie z rak Hiszpanów; bardzo czesto mordercami sa Rumuni, Latynosi, a jeden z ostatnich przypadków dotyczy Finów). Rzadko chwale Hiszpanie, ale w tym przypadku nie moge tego nie zrobic (podobnie podeszli tez do wypadków drogowych zmniejszajac o 50% liczbe ofiar smiertelnych w 5 lat).
    A co do Miloszewskiego, to jest rzeczywiscie swietny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te statystyki to statystyki policyjne i Niebieskiej Linii, można je znaleźć w internecie. Wszędzie przemoc jest, nie sądzę, żeby tylko Polacy byli tak ciemni, ale pewnie Polska jest jednym z nielicznych cywilizowanych krajów, gdzie ciągle uważa się, że jak Polak leje żonę, to jest to sprawa rodzinna i "tradycja", a od tradycji (i wiary) oczywiście wara. Po ostatnich wyborach zastanawiam się, czy naprawdę Polacy stają się coraz bardziej konserwatywni, zamiast liberalni???

      Usuń
  2. Ach, ach Szacki. Powiedziałam Panu Miłoszewskiemu jak ubolewam nad tym co zrobił, gdy spotkałam Go na Targach, ale i tak całą tę Trylogię kocham. Po prostu

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam podobnie odczucia po "Gniewie". Rozbawiła mnie ta Twoja uwaga o ilości i jakości w odniesieniu do Mroza - zgodzę się z tym, że Miłoszewski powinien pójść w ilość, bo jakość jego książek jest niepodważalna i o to nie mamy się co bać. Tyle że ja chętnie spotkałabym jeszcze Szackiego. Próbuję z "Bezcennym". Czytałaś "Domofon"? Niezły horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie mam nic do Mroza, bo czytałam tylko Kasację i nawet mi się podobała (choć nie, bym piała z zachwytu) - po prostu mam takie poczucie, że jak się tyle produkuje, to gdzieś musi ucierpieć jakość. "Domofon" to jedyna książka Miłoszewskiego, której nie czytałam, ale mam zamiar, choć nie lubię horrorów.

      Usuń
    2. tylko nie czytaj spojlerów "Domofon" najlepiej się czyta pierwszy raz

      Usuń
  4. Ja bardzo szanuję Miłoszewskiego za tę decyzję i życzę, by udało mu się stworzyć równie wyrazistego bohatera :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później