(...) na tej zagadkowej wyspie, gdzie domy pozamykane są na cztery spusty, a chłopi mówią, że nie znają drogi do rodzinnej wsi, którą widać tuż tuż na wzgórzu, na tej wyspie, pomimo jej ostentacyjnej tajemniczości, poszanowanie cudzych sekretów jest mitem. 
Jest 1860 rok, dla Włoch data przełomowa. To właśnie wtedy miało miejsce powstanie Garibaldiego, które pociągnęło za sobą zjednoczenie Italii w rok później. Sycylijski książę Fabrizio Salina  obserwuje te wydarzenia ze stoickim spokojem: rewolucja rewolucją, ale on na głowie ma kilka pałaców, obszerne włości, kilkoro dzieci oraz pragnącego się żenić ukochanego siostrzeńca. Poza tym książę lubi używać życia.
Jeżeli wszystko ma pozostać tak jak jest, wszystko musi się zmienić
Lampart w pełni zasługuje na dobrą sławę, jaką się cieszy. To literacka perełka. Powieść jest lekka, a zarazem gęsta od treści; na niewielu w sumie stronach autor przekazał tak wiele: opis życia sycylijskiej arystokracji w jej schyłkowym okresie, obawy o zmieniający się ustrój, rozważania na temat przemijania, rozrachunek księcia z własnym życiem, a także przenikliwą charakterystykę Sycylijczyków. To lud, który jest pogrążony we śnie i który niczego innego nie chce, jak tylko spać. Nic dziwnego, skoro przez sześć miesięcy na Sycylii panuje duszący upał - to nie zachęca do aktywności:  lament cykad bił aż po niebo i brzmiał niczym skarga wysuszonej do cna Sycylii, która w końcu sierpnia na próżno czekała na deszcz. My narzekamy na dwa tygodnie upału, oni mają pół roku... Mentalność Sycylijczyków podkreślona została przez Lampedusę scenkami rodzajowymi, jak np. rozdziałem o rodzinnych kłopotach jezuity, ojca Pirrone, którego postać sama w sobie jest majstersztykiem.
I książę, który znalazł Donnafugatę niezmienioną, w oczach jej mieszkańców zmienił się nie do poznania, gdyż dawniej trudno było nawet pomyśleć, by wyrażał się z taką serdecznością. Od tego momentu zaczął się nieuchronny spadek jego autorytetu. 
Sycylijczycy nie chcą żadnych zmian, bo po co zmiany, skoro są przekonani o własnej doskonałości. Dlatego książę prezentuje fatalistyczny pogląd, że zmiana ustroju nic nie da; nawet jeśli arystokracja zostanie zdegradowana, jej miejsce zajmą inni. Zarazem Salina doskonale zdaje sobie sprawę, że jego ród, jak i cała klasa arystokracji chyli się ku upadkowi, teraz czas na nuworyszy. Tyrada na ten temat w rozdziale IV stanowi kulminację i najwspanialszy moment powieści. Przypomina mi to nasze polskie narzekanie, Polaków, którzy nigdy nie są zadowoleni i uważają, że ktokolwiek rządzi, i tak nic się nie zmienia. Przewidywania księcia okazują się trafne (choć trzeba pamiętać, że książka została napisana w latach 50-tych XX wieku, w 100 lat po opisanych w niej wydarzeniach), włoskie Południe do dziś dnia mentalnościowo i gospodarczo pozostaje krainą w zasadzie zupełnie odrębną od Północy.
Na Sycylii nie ma znaczenia, czy robi się źle, czy dobrze: grzech, którego my, Sycylijczycy, nie wybaczamy nigdy, to po prostu to, że się w ogóle coś robi.  
Zastanawiam się, czy inspiracji z Lamparta nie czerpał Cabre, pisząc swojego Jaśnie pana. Odnajduję w nim podobny styl, choć w Lamparcie jest mniej jadu, a główny bohater, książę Salina jest postacią pozytywną. To mężczyzna inteligentny i z klasą, bystry obserwator rzeczywistości, pełen dystansu do siebie i do swoich bliskich, w stosunku do swoich poddanych pobłażliwy, nie nadużywający władzy, domorosły filozof, astronom-amator (podobnie jak bohater Jaśnie pana).
Lecz istnieje  bóg czuwający nad książętami. Nazywa się Dobre Maniery. I często ratuje on Lamparty od zrobienia fałszywego kroku. Tak samo jak interwencja Pallady powściągnęła niepohamowanego Odysa, tak bóg Dobre Maniery pojawił się przed księciem, by  zatrzymać do na brzegu przepaści (...)
Mój biblioteczny egzemplarz ktoś "ozdobił" rysuneczkami,
skądinąd wcale udanymi ;)
 

Barokowy styl, w jakim napisany jest Lampart, pełen jest zarówno przepychu, jak i elegancji - co jest rzadkim połączeniem. Tu waży się każde słowo, każde zdanie jest doskonałe samo w sobie. Kwieciste, wykwintne frazy, długie opisy czy przemówienia są charakterystyczne dla tamtej epoki, jednak Lampart przez to ani na jotę nie traci pazura. Jest wykwintny, wycyzelowany. Lampedusie nie brakuje także subtelnej ironii - sporo w Lamparcie humorystycznych akcentów: 
Burmistrz zachował zadziwiającą równowagę. Uśmiechnął się lekko i wpatrywał z uwagą we wstążkę swojego kapelusza; ojciec Pirrone wbił oczy w sufit, jak gdyby był budowniczym i miał za zadanie ocenić jego solidność.
(...) ojciec Pirrone z rzeczoznawcy budowlanego zmieniał się w muzułmańskiego mędrca i splótłszy cztery palce lewej ręki z czterema palcami prawej kręcił młynka kciukami to w tę, to w tamtą stronę, zmieniając za każdym razem kierunek swoich choreograficznych popisów z niezrównaną fantazją.
Jeśli podobał wam się Jaśnie Pan, będziecie zachwyceni Lampartem.

Metryczka:
Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: książę Fabrizio Salina
Miejsce akcji: Sycylia
Czas akcji: XIX wiek
Ilość stron: 232
Cytat: Dopóki jest śmierć, jest nadzieja
Moja ocena: 6/6

Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Lampart, Wyd. PIW, 1988

Komentarze

  1. Czeka na pólce juz od dawna. A ja polecam ponownie "Nasze dni wczorajsze" Natalii Ginzburg, wydane w tym roku przez Austerie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem, dlaczego jeszcze jej nie znam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później