Klątwa Złotej Chryzantemy

Mam taki dziwny zwyczaj, że czasem nagrywam sobie z telewizji jakieś filmy, a potem ich obejrzenie odkładam w nieskończoność. I tak nie obejrzałam Tristana i Izoldy, bo film nagrałam, a zanim zdążyłam go zobaczyć, mój dekoder odmówił posłuszeństwa, więc kablówka go zabrała (razem z wszystkim, co nagrane). Anyway, kiedyś tak nagrałam sobie Cesarzową - film już wcale nie nowy, bo z 2006 roku - i oczywiście o nim zapomniałam. Aż tu nagle wczoraj nabrałam nań ochoty...

Chińskie dramaty historyczne mają to do siebie, że są kręcone z dużym rozmachem i są niezwykle widowiskowe. Takie produkcje jak: Przyczajony tygrys, ukryty smok, Hero, czy Trzy królestwa należą do moich ulubionych. Spodziewałam się więc czegoś podobnego, ale seans przeszedł moje oczekiwania... Od samego wstępu film poraża bogactwem scenografii: niesamowite dekoracje w cesarskim pałacu, kapiące złotem, nawet absurdalne w swoim przepychu kostiumy, dbałość o najmniejsze detale, tłumy statystów. Wszystko to dla jednej cesarskiej rodziny, w której nie za dobrze się dzieje. Cesarzowa (Gong Li) pała skrywaną niechęcią, a nawet nienawiścią do swojego małżonka (Chow Yun-Fat) - z wzajemnością, jak się okazuje. Cesarz Ping systematycznie podtruwa swoją cesarzową, o czym ta się dowiaduje i planuje zamach stanu - na tronie ma zasiąść jej starszy syn. Cesarz wykazuje się jednak iście makiawelicznymi zdolnościami, a kiedy na jaw wychodzą jego stare sprawki - okazuje się, że jest niezłym psychopatą, który dla władzy nie cofnie się nawet przed uśmierceniem swojej rodziny. W takich okolicznościach to cesarzowa nieuchronnie zdobywa poparcie widza... Oryginalny tytuł - Klątwa Złotej Chryzantemy - nawiązuje do święta, w którym rozgrywają się kulminacyjne sceny dramatu.

W recenzjach Cesarzowa jest bardzo często porównywana do poprzednich filmów Zhanga Yimou - Hero i Domu latających sztyletów i zarzuca się jej, że nie obfituje ona, tak jak te ostatnie w efektowne sceny walki oraz, że występuje w niej za dużo wątków. Zarzuty z którymi się nie zgadzam, bo - po pierwsze - Cesarzowa nie jest kontynuacją wspomnianych filmów, ma własną, spójną intrygę. Po drugie czy każdy chiński dramat kostiumowy musi zrealizowany w tym samym stylu? Cesarzowa kładzie nacisk na aspekty obyczajowe, bardziej na problemy rodzinne, z którymi boryka się rodzina cesarska, a nie na walkę o władzę. Jak mówi syn głównej bohaterki: zbuntowałem się nie dla władzy, ale dla matki. Po drugie nie zauważyłam mnogości wątków - wręcz przeciwnie - wydało mi się, że Cesarzowa jest pod tym względem bardzo klarowna (w porównaniu do właśnie tych filmów, w których toczą się skomplikowane i mało zrozumiałe rozgrywki o tron), a jej akcja wręcz kameralna - poza parą cesarską występuje tu zaledwie kilka postaci drugoplanowych. 

To natomiast, co łączy Cesarzową z innymi chińskimi dramatami kostiumowymi to na pewno tragiczny przebieg akcji - jakoś tak się dzieje, że w filmach tych większość bohaterów ginie... Pod tym względem i Cesarzowa przypomina typową szekspirowską tragedię - wschodniego Hamleta. Obraz ten naprawdę przykuwa wzrok, nie tylko dekoracjami i kostiumami, ale i subtelnym przedstawieniem emocji targających głównymi bohaterami. Co z tego, że opływają w złoto, skoro pod spodem są tylko bezbronnymi ludźmi, wystawionymi na okrucieństwo swoich bliskich. Co cesarzowi z tego, że ma władzę, skoro jego rodzina go nienawidzi, a w końcu Ping traci wszystkich następców tronu? Można jednak zastanawiać się, jaki morał płynie z tej historii, bo na pewno nie triumfuje w niej sprawiedliwość, a w końcówce stwierdziłam, że cesarzowa źle rozegrała swoją partię. 

Mnie się bardzo podobało - i na poziomie wizualnym, i treściowym. Polecam.

Komentarze

  1. Byłam na tym w kinie i bardzo bardzo mi się podobało. Zakończenie mnie intrygowało, niby pokazuje Cesarzową jako przegraną, ale z drugiej strony ona wreszcie się otwarcie buntuje.
    PS. A ten starszy syn nie był przypadkiem pasierbem Cesarzowej? Bo, z tego co pamiętam, ona do niego pałała dość gorącymi uczuciami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie obejrzę:) Takie filmy od zawsze mnie interesowały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten film! :)
    PS. Świetny blog :) obserwuję :)

    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie Cesarzowa to jeden ze słabszych filmów Zhanga Yimou - przerost formy nad trescia mówiac krotko. Idealnie byłoby gdyby ten film zamknął się w kameralnym dramacie obyczajowym a nie przerodził w wielka produkcje a la Hollywood na koncu. Dla mnie spory niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu myślę, że jest to kwestia preferencji - kameralny dramat obyczajowy to dobre dla kina europejskiego, natomiast dla filmu historycznego, dziejącego się we wschodnich realiach i obyczajowości, myślę że potrzebna jest ta cała oprawa, nawet jeśli trochę jest to przerost formy nad treścią.

      Usuń
  5. Tragiczny film,cesarzowa prześliczna, cesarz psychopata.biedni zwykli ludzie pod kilogramami złota. Rozmach ilości statystów, kostiumy fantastyczne. Polecam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później