Chalepianka - zapiski z Krety

Zapraszam na kolejny "podróżniczy" odcinek na blogu. Trafiłam ostatnio w bibliotece na publikację dotyczącą Grecji, a w zasadzie Krety. Zaświtała mi taka myśl, by może się do Grecji wybrać w te wakacje, a książkę zabrałam ze sobą, by mnie do tego przekonała. Jej autorka to Polka żyjąca na Krecie już od 11 lat. Zazdrości się jej, owszem, bo kto nie chciałby przenieść się na stałe do bardziej przyjaznego klimatu, na wyspę, gdzie wydaje się trwają wieczne wakacje... plaże, słońce, greckie jedzenie i greckie tradycje. Tego wszystkiego po trochu znajdziemy w tej książce, stanowiącej wyraz zafascynowania Anny Laudańskiej swoją nową ojczyzną. Na pewno Kretę ona uwielbia i mówi o niej w samych superlatywach, chwilami nawet miałam wrażenie, jakbym miała do czynienia z folderem turystycznym; autorka wspomina od czasu do czasu, że jednak mieszkańcy nie wypoczywają cały czas i że o pracę jest trudno, bo przemysłu przecież tu brak, ale te uwagi znajdują się jakby na marginesie. Chalepianka stanowi coś w rodzaju subiektywnego, luźnego przewodnika po Krecie. Na pewno można ją polecić osobom, które na wyspę się wybierają, gdyż autorka poleca w niej miejsca, które warto zobaczyć, plaże, na które warto się wybrać, knajpki, gdzie warto coś zjeść. Chociaż format tej książki raczej do taszczenia jej ze sobą nie zachęca: jest ciężka, bo opatrzona mnóstwem zdjęć (dzięki czemu też czyta się, czy też przegląda ją błyskawicznie).

Źródło: empik.com
Szkoda, że Chalepianka nie jest bardziej osobista, że autorka nie pokusiła się jednak o więcej osobistych wtrętów. Owszem, opowiada ona o sobie, ale w bardzo ogólnym tonie, w ogóle pierwsza część książki jest zbyt ogólna i zbyt chaotyczna. Laudańska pisze w niej o wszystkim i o niczym tak naprawdę, a potem te informacje się powtarzają. Szkoda, że książka nie jest bardzo osobista także z tego względu, że przewodników po Grecji jest mnóstwo, a poza tym informacje, których udziela autorka są trochę wyrwane z kontekstu. Wydawało mi się, że słowa swoje kieruje ona do osób, które już Kretę znają, które tam były i mają jaką taka orientację - dla mnie - kompletnego nowicjusza - przy wielu wiadomościach brakowało takiego wprowadzenia do tematu, wyjaśnienia o co w ogóle chodzi, ogólnych informacji o Krecie. Sprawy, które autorce wydają się oczywiste, dla mnie wcale oczywiste nie były. Zabrakło mapy, która na pewno byłaby pomocna w wyobrażeniu sobie gdzie nas autorka zabiera. Wreszcie czytanie przewodnikowych informacji kiedy się siedzi w Polsce (wzdychając do urlopu i wody) i nie ma w perspektywie wylotu do Chanii, niekoniecznie jest interesujące. Dla mnie ciekawiej byłoby poczytać o kreteńskich tradycjach, zwyczajach, codziennym życiu - a tego jest tu malutko, przez co jakoś wcale autorce nie do końca udało się stworzyć taki fajny wakacyjny klimat, który tak lubię w podobnych publikacjach.

Metryczka:
Gatunek: literatura podróżnicza
Główny bohater: Kreta
Miejsce akcji: Kreta
Czas akcji: współcześnie 
Ilość stron: 334
Moja ocena: 4/6

Anna Laudańska, Chalepianka. Zapiski z Krety, Wyd. National Geographic, 2015

Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka

Komentarze

  1. Czytałam o niej w najnowszym numerze Travelera i nawet mi się zamarzyła, ale twój tekst trochę mnie ostudził :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak brzmi lepiej niz powiesci Victorii Hislop o Grecji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam jedną i nie była taka zła ;) Ale poczekaj na moją następną recenzję ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później