Listy niezapomniane

Wczoraj było o listach w sensie spisu, dziś będzie o listach w znaczeniu tradycyjnej korespondencji.

Uroczy to był pomysł, na który wpadł Shaun Usher, aby zbierać i publikować różne ciekawe listy. Początkowo na blogu, potem w formie książki. Zwłaszcza, że sztuka epistolografii w dobie Internetu, odeszła już na dobre do lamusa. Nie tylko nie potrafimy poprawnie sklecić kilku zdań ale nie wiemy już nawet jak się adresuje koperty! Zbiór Listów niezapomnianych wydaje się być trochę przypadkowy - nie potrafiłabym podać tu żadnego klucza, według którego zostały one dobrane. Coś musiało Ushera jednak w nich ująć. Przeważa korespondencja od i do sławnych osób, ale są również listy autorstwa zupełnie nieznanych osób, w tym sporo od dzieci pisujących do swoich idoli, przeróżnych celebrytów i sławnych osób. Jak pisze tłumacz, postawiony przed zadaniem "wcielenia" się w najróżniejsze postaci: Podczas pracy nad tą książką byłem więc dzieckiem i starcem, kobietą i mężczyzną, mordercą, prezydentem, niewolnikiem i samobójcą. (...) Musiałem mówić gwarą, wierszem, staropolszczyzna i fachowymi żargonami; robiłem błędy ortograficzne, przeklinałem, przesadzałem, powtarzałem się, wygłupiałem, bełkotałem i łamałem językowe kalambury. Listy mniej więcej współczesne, ale też takie sprzed kilkuset, a nawet kilku tysięcy lat. Tematyka również zróżnicowana, od sprawy życia i śmierci, po zupełnie bzdurne, jak przepis na babeczki. Ale za to od samej brytyjskiej królowej... Znajdziemy w nich i miłość, i rozpacz, i oburzenie, i podziw fana w stosunku do swojego idola, i dobre rady... Grupą listów, którą można wyróżnić są te napisane przez znanych pisarzy: Marka Twaina, Ernesta Hemingway'a, Kurta Vonneguta, Scotta Fitzgeralda, Johna Steinbecka, Fiodora Dostojewskiego, Karola Dickensa. Dwóch pisarzy zwracała się do Marlona Brando z prośbą, by ten zagrał w ekranizacji ich książki: pierwszym był Jack Kerouac (ta prośba została zignorowana), drugim Mario Puzo. 

Do każdego z tego zbioru przemówi coś innego. Mnie najbardziej utkwiły w pamięci trzy listy: pożegnalny Virginii Woolf - za prostotę, o którą bym tej pisarki nie podejrzewała, list tłumaczący dlaczego nauka jednak jest potrzebna i dlaczego nie wydajemy wszystkich pieniędzy na głodujące dzieci (okazuje się, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć raz po raz, nawet inteligentnym ludziom) oraz list autorstwa E.B. White o pielęgnowaniu nadziei, który szczególnie do mnie trafił, bo sama nieraz myślę sobie, że ten świat schodzi na psy: 


Ujął mnie też list Steinbecka do jego nastoletniego syna, traktujący o pierwszej miłości.

Uważam, że tej treści książki nie można oceniać tak, jak robi się to w przypadku literatury. Trudno przecież oceniać czyjeś myśli i uczucia, zwłaszcza że nie były one przelewane na papier z myślą o ich publikacji. Na najwyższą ocenę zasługuje za to edycja oprawa graficzna Listów: pozycja jest bogato ilustrowana, każdy list jest uzupełniony o zdjęcie autora lub oryginału listu (tu nie raz podziwiałam bazgroły autorów, których nie byłabym w stanie odczytać) albo też ilustrację związaną z jego treścią. Każdy list jest również poprzedzony krótkim wprowadzeniem na temat tego w jakich okolicznościach powstał i co z tego wynikło. 


To nie jest książka do "przeczytania", ale raczej do podczytywania, do oglądania i do stania na półce - podobnie jak albumy. Pozycja kolekcjonerska. Może kiedy ukaże się druga część tego zbioru, pokuszę się na zakup do swojej biblioteczki.

Metryczka:
Gatunek: korespondencja
Główny bohater: listy
Miejsce akcji: -
Czas akcji: -
Ilość stron: 416

Shaun Usher, Listy niezapomniane, Wyd. Sine Qua Non, 2015

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska

Komentarze

  1. Ten zbiór listów bardzo mnie ciekawi, już widzę powyższą książkę u siebie na półce :) Szkoda, że piękny zwyczaj pisania listów już niemal zanikł..

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne te wydanie (przeglądałam w księgarni), ale nadal nie mogę zdecydować się na to, czy... lubię wnikać w cudzą korespondencję. Chociaż ostatnio czytam listy Hłaski ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodobał mi się sam pomysł - by podsunąć odbiorcom coś takiego jak listy. Sztuka ta przestaje być doceniana, a tu okazuje się, że niektórzy podchodzili do tego bardzo poważnie. Do tej pory wydawano listy które pisywały do siebie ważne osoby: czy pisarze, czy politycy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele dobrego słyszałam o tej książce...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później