Znowu czytam, że "książki są najlepszym prezentem pod choinkę", że 40% Polaków chciałoby otrzymać w prezencie książkę - i zastanawiam się, jak to możliwe, skoro nikt już dziś nie czyta. Teraz jest tysiąc innych, ważniejszych rzeczy do zrobienia, niż czytanie. Czytanie to nuda, lub luksus. Anyway. W internecie i w prasie roi się od sugestii prezentowych. Omijam je z daleka, bo wydają mi się mega standardowe: dla mężczyzny kryminał lub literatura faktu, dla kobiety jakaś obyczajówka, dla młodzieży Igrzyska ognia, albo jakaś inna modna dystopia. Niby nic prostszego. Inne propozycje: perfumy, kosmetyki, gadżety. Co roku to samo. Propozycje świątecznych dekoracji, świątecznych potraw, piosenek. Jestem już tym zmęczona. Wciskaniem ludziom mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, wmawianiem że trzeba kupować prezenty, co kończy się kupowaniem na siłę czegoś, czegoś, co wcale nie jest potrzebne. Tym całym szumem, bieganiem po sklepach, standardowymi życzeniami i obowiązkowym objadaniem się. Nadmiarem. A gdyby wreszcie dać sobie spokój z tą całą gonitwą, z bezsensownym wydawaniem pieniędzy na zbędne gadżety, zaśmiecające nam potem dom? Gdyby przyjąć, że najlepszym prezentem jest bycie z osobami, którym na nas zależy oraz takie spędzenie czasu, które nam sprawi przyjemność, zamiast poddawania się dyktatowi tradycji?

Komentarze

  1. Ludzie poddają się dyktatowi, bo tak jest dla nich łatwiej. Podobnie jak z tymi oklepanymi prezentami - nie trzeba się zastanawiać, ani wnikać, co daną osobę interesuje najbardziej.
    Z tego wszystkiego - książka to naprawdę dobry pomysł. Można ją nie tylko przeczytać, ale też postawić na półce lub podłożyć nią chybotliwy stolik (taki żarcik ;))

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później