Tęsknię za czasem, kiedy byliśmy panami życia

Ten czas, dla Loli i jej męża oznaczał w miarę wolne państwo, w którym można było prowadzić interesy, bawić się, śmiać, podróżować - żyć po prostu. Hiszpanię z początków XX wieku, do dnia, w którym wybuchła w niej wojna domowa. Dla tego kraju to taka sama cezura, jak dla nas wybuch drugiej wojny światowej. W efekcie wojny mąż Loli stracił wszystko: dobrze prosperującą firmę, życie na poziomie, kontakty. Lola na szczęście nie straciła jego, choć mało brakowało. Powinni przynajmniej za to być wdzięczni? Teraz, w 1951 roku egzystują na skraju biedy, pogrążeni w beznadziei, w kraju pod rządami faszystów. Anulowano nawet ich małżeństwo, bo reżim nie uznaje rozwodów i ślubów cywilnych. Z dawnego życia pozostał im tylko niewielki sklepik, do którego pewnego dnia trafia Alice - Angielka, która w Hiszpanii pozostawiła swoje serce. Lola i Alice zaprzyjaźniają się... 

po raz pierwszy całujesz kogoś nie ustami, lecz wzrokiem 

Powieść Marian Izaguirre jest przepełniona nostalgią sonatą na trzy skrzypce. Pierwsze gra tajemnicza Angielka, pojawiająca się w życiu hiszpańskiego małżeństwa jak dobra wróżka. Pozostałe to Lola oraz Rose. Rose jest postacią z kart książki, jaką czytają wspólnie Alice i Lola - wspomnień nieślubnej córki księcia Ashford. Jej historia zakrada się do Tamtych cudownych lat i zaczyna żyć własnym życiem. To opowieść z czasów edwardiańskich, I wojny światowej oraz szalonych lat 20-tych spędzonych przez bohaterkę w Paryżu. Składają się nań samotne dzieciństwo, przemiana z brzydkiego kaczątka w łabędzia, młodzieńcze poszukiwania, wreszcie naturalnie miłość. Angielska klasa próżniacza oraz paryska bohema. Początkowo nie rozumiałam dlaczego autorka umieszcza dwie, a w zasadzie to nawet trzy historie, pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego, w jednej książce. Zdaje się to nieco chaotyczne. Dlaczego nie napisać dwóch powieści, poświęcając każdej z nich należytej uwagi? Szybko domyśliłam się o co chodzi i muszę przyznać pisarce, że dobrze poradziła sobie z połączeniem tych dwóch wątków w spójną całość. Fabularnie, ale także pod względem emocji, jakie się w nich pojawiają. Tęsknota za młodością, za ludźmi, którzy odeszli, miłością, za klimatem wolności, radości i nadziei. Ale również spokój, pogodzenie się z kolejami losu. Coś, co każdy zaczyna odczuwać w pewnym wieku, patrząc wstecz i dokonując podsumowań. Zaduma, na jaką pozwalamy sobie stojąc nad grobami w dzień Wszystkich Świętych. Tamte cudowne lata rozgrywają się właśnie na przełomie października i listopada, zatem taki nastrój jest jak najbardziej uzasadniony. Alice jest starsza (choć przesadą jest nazwanie jej "starą", jak ona sama o sobie myśli) i jest w niej więcej mądrości, a mniej goryczy, dlatego staje się dla Loli i Matiasa kimś w rodzaju przewodniczki po meandrach życia we frankistowskiej stolicy. Choć początkowo są to dla niej obcy, zupełnie przypadkowi ludzie, stara się ich chronić w taki sposób, w jaki potrafi. Odczuwa z nimi wspólnotę duchową. Tym, co łączy tych troje są książki... 

Jak poczujesz się samotna, zawsze sięgaj po książkę. To cię ocali. 

Tamte cudowne lata to książka o książkach. Matias przed wojną był właścicielem wydawnictwa, teraz prowadzi antykwariat. Alice regularnie go odwiedza, a te jej wizyty są pretekstem do umieszczenia w tekście mnóstwa literackich nawiązań. Do angielskiej i francuskiej klasyki, którą głównie czytuje bohaterka, do poezji Emily Dickinson czy opowiadań Katherine Mansfield. Niestety, z powodu cenzury, kondycja literatury w Hiszpanii jest kiepska - antykwariusze zauważają, że wiele współczesnych książek wydawanych jest w Meksyku... Również bohaterka książki, Rose jest miłośniczką słowa pisanego, chyba nawet większą, niż Lola i Matias. Kiedy była nastolatką ktoś polecił jej książki jako lekarstwo na smutki i samotność. Potem dziewczyna obracała się m.in w środowisku literatów, a w jej wspomnieniach pojawiają się oczywiście paryscy bywalcy, Ernest Hemingway, czy Fitzgeraldowie. Partner Rose był zaś tłumaczem. Książki znaczą każdą stronę Tamtych cudownych lat. Niewątpliwie jest to hołd dla nich oraz zachęta do czytania.

wszystko kiedyś się kończy. Świat się kręci i kolejne rzeczy zapadają za horyzont rzeczywistości

Ładnie to jest napisane. Lekko i przejrzyście. Bardzo spokojna, ciepła, kojąca - powieść pozostawia przyjemne wrażenie, jest dopracowana i przemyślana. Całość jest delikatnie bajkowa. Niezobowiązująca, lecz nie głupia. Spodoba się molom książkowym, romantykom oraz miłośnikom epoki. Z drugiej strony może być odbierana jako zbyt spokojna, wzbudzająca niewielkie emocje, a z racji kilku wątków i dosyć umiarkowanej objętości (te 400 stron to jednak dużą czcionką i w niewielkim formacie) wydawać się nieco powierzchowna, jak luźno snute wspomnienia, i z tego powodu pozostawiać niedosyt. A porównania do Zafona czynią tej książce więcej szkody, niż przynoszą pożytku. 

Metryczka:
Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: Rosa Tomlin
Miejsce akcji: Madryt/Europa
Czas akcji: I połowa XX wieku
Cytat: Starość wyzwala niemal tak skutecznie jak bogactwo
Moja ocena: 4,5/6

Marian Izaguirre, Tamte cudowne lata, Wyd. Prószyński i s-ka, 2014  

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska (404 str.)

Komentarze

  1. Ja byłam zachwycona tą książką. Uważam, że jest bardzo klimatyczna. Historia mnie urzekła ;)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie, to książka Izaguirre to taki typowy średniak, ale faktycznie przyjemnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowieść dla mnie! Uwielbiam takie historie, trochę sentymentalne z historią w tle i skłaniające do refleksji. Jeśli styl jest lekko liryczny to idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro to książka o książkach - to nie sposób, żebym jej nie przeczytała, skoro książki towarzyszą mi od zawsze i wszędzie :) poza tym dawno czytałam książkę, której akcja ma miejsce w Hiszpanii :)

    Pozdrawiam, naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później