Młody inżynier Jean-Baptiste Baratte otrzymuje dziwne i dosyć niewdzięczne zadanie. Paryski Cmentarz Niewiniątek jest przepełniony, a wydobywający się zeń odór zatruwa powietrze miasta. Wydaje się, że przesiąknięte są nim całe dzielnice przylegające do cmentarza; ludzie pachną inaczej, inaczej smakuje nawet jedzenie. Cmentarz trzeba zlikwidować. Inżynier bez zbędnych dywagacji zabiera się do pracy...

Czy podobało mi się Pachnidło Patricka Suskida? Szczerze mówiąc nie bardzo. Czy Oczyszczenie jest do Pachnidła podobne? Trochę - na pewno chociażby z racji podobieństwa czasu i miejsca akcji. Paryż w przededniu rewolucji. Nędza, głód, brak higieny, szerzące się choroby i wszechogarniający smród, idący z ludzkich siedzib. Z drugiej strony niewyobrażalny przepych, w jakim żyje król i arystokracja. Powinniśmy zatem doświadczać dusznej, niepokojącej atmosfery, niepokojów przebiegających przez to wymęczone społeczeństwo, tarcia na stylu skonfliktowanych stanów. Problem w tym, że to wszystko musimy sobie dopowiedzieć sami, bo Andrew Miller nie potrafił w przekonujący sposób oddać tego klimatu. Wątek oczyszczania starego cmentarza, który mógłby implikować mnóstwo - ale to naprawdę mnóstwo - intrygujących zdarzeń - jest zupełnie niewykorzystany. Autor niczym nie zaskakuje, ani nie zachwyca. Baratte przekopuje masowe groby, wykopuje kości i ludzkie szczątki i to w zasadzie wszystko. Poza tym w powieści mało się dzieje, może poza kilkoma komplikacjami w życiu osobistym Baratte'a, mającymi z Niewiniątkami niewiele wspólnego. Nie czuć w Oczyszczeniu żadnej tajemnicy, grozy, nadprzyrodzoności, czego bym się spodziewała. Miller wręcz odziera swoją powieść z tych elementów. Likwidacja cmentarza okazuje się pracą taką, jak każda inna - główny bohater podchodzi do niej tak samo, jak do budowy mostu, nie wpływa ona nijak na jego psyche, nie zadaje on sobie w związku z nią żadnych fundamentalnych pytań. Nie wywołała ona ich także u mnie. Także inni ludzie reagują na likwidację nekropolii raczej obojętnie, włączając w to grabarza i organistę zatrudnionego w kościele Niewiniątek. Wreszcie bohaterowie, na czele z Baratte są enigmatyczni, beznamiętni, papierowi, właściwie to ledwo naszkicowani. Nic dziwnego, że nie rozumiemy ich postępowania. Nawet sam cmentarz przedstawiony jest w ogólnikowy, mało plastyczny sposób.

Dosłowny rozkład cmentarza wydaje się być doskonałą metaforą przedrewolucyjnego fermentu. Problemu tak nabrzmiałego, że by go rozwiązać potrzebne są radykalne środki. Gaszonym wapnem, siarką i ogniem. Te nastroje przejawiają się jednak jedynie poprzez antyrojalistyczne napisy pojawiające się na paryskich murach. Pomysł moim zdaniem nietrafiony o tyle, że zapewne większość ludzi w owych czasach była niepiśmienna... Starcie między światem zabobonów i nauki, reprezentowanym przez Baptiste'a jest równie iluzoryczne. Najciekawiej jest wtedy, gdy Baratte gubi się w zakamarkach Wersalu, do którego trafia by odebrać zlecenie pracy i na koniec, by przekazać sprawozdanie z jej zakończenia. Atmosfera tych fragmentów jest iście kafkowska - niestety są one krótkie i bez wpływu na faktyczną treść książki. Moim zdaniem Oczyszczenie to niewykorzystany potencjał fabularny i nie pomoże mu doszukiwanie się w nim na siłę klimatu i stylu. Powieść jest nijaka: nie wywołała we mnie emocji ani pozytywnych, ani negatywnych. Także wspomniany styl jest nijaki. Rozczarowanie.

Metryczka:
Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: Jean-Baptiste Baratte
Miejsce akcji: Paryż
Czas akcji: 1785 rok
Moja ocena: 3,5/6

Andrew Miller, Oczyszczenie, Wyd. Znak, 2014

Komentarze

  1. Ja "Pachnidła" nie czytałam, jedynie oglądałam film, który mi się bardzo podobał... Więc może na tę książkę się skuszę ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubie brzydko pachnacych ksiazek.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pachnidło" mi się podobało, więc może i ta książka mi się spodoba :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później